Amerykański Senat zatwierdził we wtorek zdecydowaną większością głosów nominację gubernator Karoliny Południowej Nikki Haley na ambasadora USA przy ONZ.

Nikki Haley poparło 96 senatorów, zaledwie czterech było przeciwnych. Nieliczni przeciwnicy podkreślali, że brak jej doświadczenia w polityce zagranicznej.

W ubiegłym tygodniu, podczas przesłuchania w Senacie, nominowana przez Donalda Trumpa na ambasadora USA przy ONZ Haley powiedziała, że Stany Zjednoczone powinny stawić czoło Rosji oraz każdemu innemu krajowi, który usiłowałby ingerować w amerykańskie wybory.

Haley powiedziała senatorom, że Waszyngton powinien dać Rosji do zrozumienia, iż wie, że usiłowała ona wpłynąć na przebieg wyborów prezydenckich. "Jest to nie do przyjęcia i będziemy sięgać po retorsje za każdym razem, gdy spostrzeżemy, że coś takiego ma miejsce" - dodała.

45-letnia Haley, dwukrotna gubernator Karoliny Południowej, córka imigrantów z Indii, uchodzi za wschodzącą gwiazdę Partii Republikańskiej (GOP). Wielu politologów jeszcze przed wyborami typowało ją na kandydatkę na wiceprezydenta USA, by przyciągnąć kobiecy elektorat wobec perspektywy, że kandydatką demokratów na szefa państwa będzie Hillary Clinton.

W prawyborach Haley wsparła młodego senatora z Florydy Marco Rubio i często z werwą krytykowała wówczas Trumpa, zarzucając mu m.in., że nie potępił wspierającej go grupy Ku Klux Klan. Mimo to jej nazwisko wróciło, gdy Trump już jako zwycięzca wyborów prezydenckich z 8 listopada zaczął komponować swoją ekipę. Haley była wskazywana także wśród kandydatów na nowego sekretarza stanu USA. Ostatecznie Donald Trump nominował ją na ambasadora USA przy ONZ. (PAP)

sp/