Władze sondują możliwość przekonania międzynarodowych regulatorów do zgody na otwarcie jednego lub dwóch lotnisk ukraińskich mimo trwającej wojny.

Ukraina rozpoczęła rozmowy z amerykańskim i europejskim regulatorami rynku lotniczego o częściowym otwarciu przestrzeni powietrznej. W grę wchodzi otwarcie jednego lub dwóch lotnisk na zachodzie kraju. Ukraińskie władze powołują się na przykład Izraela, którego porty lotnicze działają mimo prowadzonej wojny z Hamasem. Eksperci zachowują sceptycyzm.

O nawiązaniu kontaktów z regulatorami poinformował w rozmowie z „RBK-Ukrajina” wice premier Ołeksandr Kubrakow. – Strona ukraińska przekazuje już regulatorom swoje zdanie na temat tego, jak rynek może pracować w warunkach stanu wojennego, swoją ocenę ryzyka. Wiele czasu spędzamy na konsultacjach z administracją lotnictwa cywilnego Izraela. À propos, na jej czele stoją w większości byli wojskowi – mówił Kubrakow. – Nie chcę mówić o terminach, ale obecnie przekażemy nasze oficjalne stanowisko regulatorom i rozpoczynamy z nimi oficjalne negocjacje – dodał. To nie pierwszy raz, kiedy ukraińskie władze mówią o planach wznowienia ruchu lotniczego. Podczas styczniowego forum ekonomicznego w Davos wiceszef biura prezydenta Rostysław Szurma informował, że w grę wchodzą lotniska w Kijowie i we Lwowie.

W lutym Ukrainę odwiedził Olivier Jankovec, dyrektor Międzynarodowej Rady Portów Lotniczych regionu europejskiego. Jankovec gościł na obu stołecznych lotniskach, w Boryspolu i na Żulanach. Jego wizyta zbiegła się z artykułem we francuskiej „La Tribune” o tym, że władze w Kijowie wspólnie z Komisją Europejską opracowują plan wznowienia ruchu lotniczego jeszcze przed zakończeniem wojny. – Takie rozmowy trwały także podczas spotkań z przedstawicielami zachodnich rządów na monachijskiej konferencji bezpieczeństwa w lutym – mówi DGP członek ukraińskiej delegacji, który był świadkiem rozmów. Jego zdaniem najlepszą opcją byłoby otwarcie lotniska im. Daniela Halickiego we Lwowie. Przemawia za tym wiele argumentów. Port lotniczy został rozbudowany na Euro 2012. Wówczas uznano powszechnie, że lotnisko zostało przeskalowane, bo zazwyczaj świeciło pustkami. Teraz mogłoby się to zmienić.

Za Lwowem przemawiają także względy bezpieczeństwa. Kijów jest położony zbyt blisko granic z Białorusią i Rosją, by w razie ostrzału rakietowego samoloty mogły bezpiecznie wylądować lub zawrócić do Unii Europejskiej. Lwów jest stosunkowo rzadko ostrzeliwany, a co więcej, leży na tyle blisko polskiej granicy, że w razie wykrycia rakiet lub amunicji krążącej w ukraińskiej przestrzeni powietrznej maszyny zdążyłyby wycofać się na lotniska zapasowe, np. w Rzeszowie lub Koszycach. To samo przemawiałoby za lotniskiem w Użhorodzie, którego zachodni płot pokrywa się wręcz ze słowacką granicą. Ten port jest jednak nieprzystosowany do większych potoków pasażerskich. Nasz rozmówca twierdzi, że w Monachium padł pomysł, by po ewentualnym otwarciu lotniska chroniły je zachodnie oddziały z własną baterią przeciwlotniczą. Pomysł korespondował z późniejszymi słowami prezydenta Francji i doprecyzowaniem jego stanowiska przez MSZ, które napisało, że Emmanuelowi Macronowi chodziło o zadania inne niż bojowe.

Kubrakow powiedział, że Ukraińcy znaleźli linie, które odważyłyby się na wznowienie lotów od razu po zapaleniu zielonego światła przez regulatorów. Chodzi o irlandzki Ryanair i trzy niewymienione z nazwy podmioty ukraińskie. – Są dwa scenariusze. Pierwszy, że wojna się kończy i wszystko otwieramy w ciągu jednego, dwóch dni. I drugi, bardziej prawdopodobny, zgodnie z którym uruchamiamy niewielką liczbę lotów do końca tego roku – mówił w lipcu 2023 r. Michael O’Leary, szef Ryanaira, w rozmowie z agencją Interfax-Ukrajina. O’Leary także powołał się na przykład Izraela, choć zastrzegł, że decyzja o wznowieniu lotów zależy również od znalezienia firmy gotowej je ubezpieczyć. Co do ukraińskich podmiotów w grę wchodzą najpewniej mniejsze spółki. Największy operator, MAU, szykuje się do ogłoszenia bankructwa. Władze planowały przed rosyjską inwazją powołanie państwowego przewoźnika, ale te plany odłożono na czas powojenny.

Część ekspertów powątpiewa jednak, by otwarcie nieba dla samolotów pasażerskich było możliwe przed końcem wojny. – To rosyjska ruletka. Nie wierzę, by rozumny człowiek skorzystał z takiego środku transportu – mówił ukraińskiej sekcji BBC ekspert ds. lotnictwa Wałerij Romanenko i przypomniał historię strąconego przez Rosjan nad Donbasem w lipcu 2014 r. samolotu malezyjskich linii lotniczych. – Port lotniczy powinien pokryć własne wydatki. Jeśli tam będzie latać tylko Ryanair, to od razu można ogłaszać bankructwo albo cena biletów będzie wyższa, niż normalnie kosztuje pierwsza klasa – dodał Romanenko. Nasz rozmówca związany z ukraińską opozycją dopatruje się zaś w powtarzających się informacjach o przygotowaniach do otwarcia lotnisk chwytu z dziedziny politycznego PR.

Przestrzeń powietrzną nad Ukrainą zamknięto na kilka kwadransów przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji (równolegle Moskwa zamknęła przestrzeń nad okupowanym Krymem oraz południową częścią europejskiej Rosji), ale już wcześniej niektóre linie, z obawy przed atakiem, rezygnowały z lotów. Także prezydent Andrzej Duda, który odwiedził Ukrainę 23 lutego 2022 r., w przeddzień ataku, pokonał odcinek z Lublina do Kijowa samochodem. Po rozpoczęciu inwazji zachodnim liniom udało się odlecieć kilkoma maszynami, które utknęły nad Dnieprem (zrobił tak np. Wizz Air), jednak każdy taki lot przypominał operację specjalną. Pasażerowie z Ukrainy są skazani na drogę lądową. Najczęściej dojeżdżają pociągami na lotnisko w Warszawie, a ci z południowo-zachodniego pogranicza mają do dyspozycji także Budapeszt, Bukareszt, Jassy, Kiszyniów i Koszyce. ©℗