UE nie chce już być importerem kluczowych materiałów i technologii. Szefowa Komisji Europejskiej zapowiada ofensywę przemysłową, sprawiedliwą transformację i asertywność wobec Pekinu.

W przededniu nowego rozdania w UE, które nastąpi po przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego, w dorocznym exposé Ursula von der Leyen nakreśliła swoją wizję strategii Wspólnoty. Oficjalnie nie zadeklarowała jeszcze, że będzie się ubiegać o kierowanie Komisją w kolejnej kadencji, ale mało kto ma wątpliwości, że do tego aspiruje, a wczorajsze wystąpienie w europarlamencie nie przypominało mowy pożegnalnej.

Wbrew oczekiwaniom, o których mówiło się w kuluarach – zwłaszcza ze strony części członków jej macierzystej Europejskiej Partii Ludowej (EPL), która w nadchodzących wyborach będzie rywalizowała o głosy z ugrupowaniami bardziej wychylonymi na prawo – przewodnicząca KE nie zasygnalizowała wyhamowania dalszych wysiłków transformacyjnych Europy. Zaznaczyła jednak, że Zielony Ład ma – z jednej strony – w większym stopniu opierać się na zasadach sprawiedliwości i „nie zostawiać nikogo z tyłu”. Z drugiej zaś – być bardziej wyczulony na potrzeby przemysłu. To właśnie jego rozwój stoi w centrum proponowanej strategii UE.

– Będziemy stale wspierać europejski przemysł w jego transformacyjnych wysiłkach – obiecywała von der Leyen. Wskazała w tym kontekście przygotowany już przez Brukselę pakiet Przemysłowego Zielonego Ładu, w którego skład wchodzą akty o bezemisyjnym przemyśle oraz o surowcach krytycznych. – Musimy zakończyć tę pracę, a żeby to się stało, musimy wypracować szczegółowe podejście dla każdego przemysłowego ekosystemu – mówiła szefowa KE. W tym celu jeszcze w tym miesiącu ma zostać uruchomiony cykl spotkań z wytwórcami poświęcony opracowaniu modeli biznesowych dekarbonizacji poszczególnych branż. Rozwój przemysłu to – jak zaznaczała von der Leyen – klucz do tworzenia i ochrony wysokiej jakości miejsc pracy w Europie.

Najsłabszym ogniwem tych planów pozostaje kwestia finansowania wsparcia rozwoju przemysłu. Mimo wcześniejszych deklaracji von der Leyen, która obiecywała, że odpowiedzią na te wyzwania będzie Europejski Fundusz Suwerenności, w orędziu nie pojawiły się żadne konkrety dotyczące tego rozwiązania, a jego projekt nadal nie trafił do państw członkowskich. A to właśnie ten problem – stały przedmiot konfliktu między tzw. grupą skąpców (zalicza się do niej m.in. Austrię, Niemcy, Holandię czy Danię) a zwolennikami wspólnego zadłużania się UE – stanowi największe wyzwanie z punktu widzenia unijnej jedności.

Na razie KE przygotowała jedynie propozycje aktów o bezemisyjnym przemyśle oraz surowcach krytycznych. Oba czekają w tej chwili na stanowisko Parlamentu Europejskiego, po którego przyjęciu rozpoczną się negocjacje z udziałem państw członkowskich nad ostatecznym kształtem przepisów. Pierwszy dokument koncentruje się na uproszczeniu ram regulacyjnych, przyspieszeniu dostępu do finansowania zielonych inwestycji oraz przebudowie łańcuchów dostaw. Drugi zakłada z kolei m.in. zwiększanie udziału lokalnego wydobycia, przetwórstwa oraz recyklingu metali w unijnym przemyśle.

Przewodnicząca KE odniosła się wprost także do wyzwań, które napotyka na swojej drodze unijna transformacja. Wspomniała m.in. o sytuacji energetyki wiatrowej (o jej problemach związanych m.in. z rosnącymi cenami materiałów pisaliśmy w DGP wczoraj) i zapowiedziała przygotowanie we współpracy z państwami członkowskimi i przemysłem nowego pakietu legislacyjnego na rzecz jej rozwoju. – Jeszcze bardziej przyspieszymy procedury pozwoleniowe. Poprawimy funkcjonowanie unijnych systemów aukcyjnych. Postawimy na rozwój kompetencji, zapewnimy dostęp do finansowania i stabilne łańcuchy dostaw – zapowiedziała von der Leyen. – Ale nasze plany nie ograniczają się do jednego sektora. Od wiatru po stal, od baterii po pojazdy elektryczne – nasza ambicja jest krystalicznie jasna: przyszłość przemysłu zielonych technologii musi zostać „wyprodukowana w Europie” – dodała.

Europocentryczna strategia przemysłowa nakreślona przez szefową Komisji to także bardziej asertywne relacje handlowe z Chinami – choć, jak zastrzegła ona, nadrzędnym paradygmatem pozostaje redukcja ryzyka, a nie gospodarczy „rozwód”. Jak podkreślała, konkurencja gospodarcza jest rzeczą pozytywną, ale pod warunkiem że jest ona uczciwa. – Dziś zbyt często nasze firmy są wykluczane z zagranicznych rynków albo stają się ofiarami drapieżnych praktyk. Zbyt często mają przeciwko sobie rywali, którzy mogą oferować niższe ceny dzięki ogromnym państwowym subsydiom – mówiła von der Leyen, przytaczając przykłady firm wypchniętych z rynku przez chińskich producentów fotowoltaiki, a ostatnio – ekspansji tamtejszych koncernów na światowych rynkach aut elektrycznych. – Europa jest otwarta na konkurencję. Nie na wyścig do dna – zaznaczyła.

Pierwszym aktem nowej polityki wobec Państwa Środka ma być unijne śledztwo w sprawie praktyk Pekinu w zakresie subsydiowania elektromobilności. Wspomniała także o chińskich restrykcjach na eksport galu i germanu – surowców stosowanych m.in. w produkcji chipów.

Drugim wektorem polityki handlowej UE ma być „inwestowanie w partnerstwa”. Jeszcze w tym roku ma wystartować zainicjowany przez Brukselę Klub Surowców Krytycznych, w ramach którego „podobnie myślące” państwa mają koordynować wysiłki w zakresie zabezpieczania i dywersyfikacji dostaw najważniejszych metali i minerałów. Przewodnicząca wyraziła w tym kontekście nadzieję na obopólnie korzystną współpracę, m.in. z krajami Ameryki Łacińskiej i Afryki. Partnerami dla Europy mają być także Indie i kraje Bliskiego Wschodu, które zgłosiły akces do projektu budowy nowego korytarza infrastrukturalnego (mają się nań składać: kolej, światłowód, linia elektroenergetyczna oraz rurociąg do przesyłu wodoru) mogącego stanowić konkurencję dla chińskiego nowego jedwabnego szlaku.

Europa ma rozwijać swój wymiar geopolityczny, który narodził się i umocnił, zdaniem szefowej KE, w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę. Obejmuje on perspektywę rozszerzenia dla Kijowa, Kiszyniowa i stolic państw zachodniobałkańskich i jednoczesne pogłębianie integracji, m.in. w dziedzinie obronności czy ochrony zdrowia. Europa – jak sygnalizowała von der Leyen – powinna być aktywna nie tylko we wschodnim sąsiedztwie, lecz także na Południu. Wymieniła w tym kontekście rejon Sahelu, w którego destabilizacji także macza palce Moskwa i który staje się żyzną glebą dla terroryzmu. – Musimy wykazać się wobec Afryki taką samą jednością jak w przypadku Ukrainy – przekonywała. Zadeklarowała również otwartość względem obaw krajów rozwijających się dotyczących globalizacji i na dążenie do bardziej sprawiedliwych jej zasad. Zapowiedziała kontynuację wsparcia dla Ukrainy, w tym poprzez przedłużenie specjalnej ochrony dla uchodźców przebywających na terenie UE oraz zaangażowanie w powojenną odbudowę kraju.

Na tle nowych planów w polityce międzynarodowej, przemysłowej i handlowej drugorzędną rolę odgrywał w przemówieniu Ursuli von der Leyen klimat, choć szefowa KE odnotowała, że tegoroczne lato było najgorętsze w historii notowań i przyniosło niszczycielskie kataklizmy, m.in. Grecji i Hiszpanii. Ale szybko dodała, że – choć Zielony Ład zrodził się z potrzeby ochrony planety – ostatecznie przerodził się w strategię gospodarczą, która ma na celu zabezpieczenie długofalowego rozwoju UE. I zachwalała sukcesy na tym polu, wskazując m.in. na nowo utworzone niskoemisyjne huty stali i inwestycje w zielony wodór. ©℗

Czy będzie zakaz importu ukraińskiego zboża?

Po 15 września wygaśnie unijny zakaz sprowadzania części ukraińskich zbóż do Polski, na Węgry, do Słowacji, Rumunii i Bułgarii, przez które obecnie może jedynie odbywać się ich tranzyt. Choć Komisja Europejska oficjalnie zapowiadała, że nie ma zamiaru go przedłużać, to w ostatnich dniach pojawiły się sygnały o możliwym utrzymaniu embarga. Według informacji RMF FM wniosek w tej sprawie złożył szef specjalnej platformy koordynacyjnej Michael Hager – szef gabinetu komisarza ds. handlu Valdisa Dombrovskisa. Jeśli KE ostatecznie nie zdecyduje się na przychylenie się do wniosku, wówczas własne zakazy wydadzą Polska, która zobowiązała się do tego rządową uchwałą, oraz Węgry. Niepewny jest głos Słowacji, a z koalicji pięciu państw wyłamały się już Rumunia i Bułgaria, która najpewniej nie przedłużą zakazów. ©℗

mr