Bruksela odpowie na sprawę Aleksieja Nawalnego kolejnymi obostrzeniami. O wstrzymaniu Nord Stream 2 nie ma na razie mowy.

Decyzję o obostrzeniach podjęli wczoraj ministrowie spraw zagranicznych krajów członkowskich. W UE rozpoczną się teraz prace nad listą osób i podmiotów, które zostaną objęte zakazem wjazdu, a ich aktywa w UE zostaną zamrożone. Lista ma być gotowa w marcu, ale brukselskie media już wczoraj donosiły, że znajdzie się na niej prawdopodobnie sześciu urzędników zaangażowanych w aresztowanie i uwięzienie rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, który zgodnie z wyrokiem rosyjskiego sądu ma trafić na dwa i pół roku do kolonii karnej.
Będzie to druga transza obostrzeń związanych z przeciwnikiem prezydenta Władimira Putina. Pierwsza, wprowadzona w październiku, także objęła sześciu rosyjskich urzędników. Była odpowiedzią na próbę otrucia Nawalnego, do której doszło dwa miesiące wcześniej.
W niedzielę wieczorem do retorsji przekonywali europejskich ministrów dwaj współpracownicy Nawalnego podczas spotkania w Brukseli zorganizowanego przez ministra spraw zagranicznych Litwy Gabrieliusa Landsbergisa. Agencja AFP pisała, że jeden z nich Leonid Wołkow namawiał do umieszczenia na liście sankcyjnej najbliższych współpracowników Putina. Takie podejście nie ma jednak zbyt wielu zwolenników, ponieważ osoby objęte sankcjami muszą mieć bezpośredni związek z powodem, dla których je nałożono. Inaczej będą mogły bronić się z sukcesem w europejskich sądach.
Podczas wczorajszego posiedzenia ministrowie spraw zagranicznych UE po raz pierwszy rozmawiali z sekretarzem stanu USA Antonym Blinkenem. Wideospotkanie poprzedziły doniesienia, że Waszyngton rezygnuje z objęcia sankcjami kolejnych podmiotów zaangażowanych w realizację łączącego Rosję i Niemcy gazociągu Nord Stream 2. Ma to ułatwić ponowne zacieśnienie stosunków Waszyngtonu z głównymi stolicami europejskimi.
Polska dyplomacja nie rezygnuje jednak z zabiegów, by powstrzymać rosyjsko-niemiecki projekt. Jak pisaliśmy wczoraj, podjęto próbę powiązania Nord Stream ze sprawą Nawalnego. Wczoraj minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau i jego ukraiński odpowiednik Dmytro Kułeba napisali we wspólnym artykule opublikowanym w portalu Politico, że Stany Zjednoczone pozostają „krytycznie ważne” w sprawie Nord Stream 2 i zaapelowali do prezydenta Joego Bidena o użycie wszelkich środków, które zapobiegną ukończeniu inwestycji.
I chociaż UE po ocenianej jako fatalna wizycie szefa europejskiej dyplomacji Josepa Borrella w Moskwie zdecydowała się na konfrontację z Kremlem w sprawie Nawalnego, to nadal europejscy liderzy pozostają otwarci na rozmowę. Tuż przed wczorajszym posiedzeniem szefów dyplomacji krajów unijnych Borrell przekonywał, że Europa musi znaleźć modus vivendi z Rosją. Podobnie uważa minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas, który opowiadając się za sankcjami, wzywa jednocześnie do konstruktywnego dialogu z Moskwą. Także francuski prezydent Emmanuel Macron w piątek na konferencji bezpieczeństwa w Monachium bronił swojego podejścia sprzed roku. Według niego jedyną drogą jest rozmowa.