Koalicja Obywatelska wciąga na listy działaczy Agrounii. I wysyła jasny sygnał, że lidera PO interesuje pełne zwycięstwo z perspektywą sformowania rządu. Bez oglądania się na resztę opozycji.

Oficjalnie ogłoszony sojusz z Agrounią to największe zaskoczenie wczorajszej Rady Krajowej PO zatwierdzającej listy kandydatów do Sejmu i Senatu. Agrounia w minionych miesiącach regularnie organizowała protesty i blokowała drogi, sprzeciwiając się m.in. importowi produktów rolnych z Ukrainy. Jej lider Michał Kołodziejczak w Sejmie uchodzi za nieobliczalnego, był też oskarżany o prorosyjską retorykę, miał kontakty ze skrajną prawicą (wspierał radykalnego narodowca Roberta Bąkiewicza).

Taktyczny sojusz

Donald Tusk i Michał Kołodziejczak podkreślali wczoraj różnice między obu formacjami, ale zastrzegli, że to taktyczny sojusz, którego głównym celem jest odsunięcie PiS od władzy. – My w tej batalii nie zmarnujemy ani jednego głosu – zadeklarował Tusk. – Mamy dzisiaj stan wyższej konieczności – dodawał Kołodziejczak.

– Musimy grać o fulla, wszyscy przeciwni PiS powinni zbierać się wokół jednej flagi – przekonuje poseł Robert Kropiwnicki z KO. Wtóruje mu jego partyjny kolega. – Nie da się wygrać wyborów bez głosów wsi. W naszym zasięgu jest ok. 400 tys. wyborców związanych z rolnictwem – wskazuje.

W pozostałych ugrupowaniach informacja o wciągnięciu Agrounii na listy KO wzbudziła konsternację. – Tusk nie mógł zrobić jednej listy opozycji, więc zrobił swoją jedną listę – ironizuje jeden z polityków. Nowy sojusz może podbierać wyborców PSL, ale ludowcy starają się robić dobrą minę do złej gry. – My nie możemy się skupiać wyłącznie na wyborcach wiejskich, jesteśmy partią drugiego wyboru w dużych miastach – mówi nam jeden z działaczy.

PiS momentalnie zareagował na decyzję Tuska, wypominając wypowiedzi Kołodziejczaka: prorosyjskie i ostro krytykujące rządy PO-PSL. „Zdradziliście Polską Wieś. Teraz na listach macie sympatyka Putina. Komu służycie?” – napisał premier Mateusz Morawiecki.

Kołodziejczak ma dostać jedynkę KO w Koninie, gdzie PiS jest silny. Ale na listach partii Tuska pojawią się też inne ciekawe nazwiska – np. historyk Bogusław Wołoszański, były trener skoczków narciarskich Apoloniusz Tajner czy były RPO Adam Bodnar, startujący do Senatu. Dziś opozycja ma ogłosić pakt senacki.

Jedynki na listach KO

Zgodnie z oczekiwaniami Donald Tusk będzie jedynką w warszawskim okręgu 19. Jedynki w innych okręgach otrzymali m.in. Marcin Kierwiński (okręg 16), Jan Grabiec (20), Bartłomiej Sienkiewicz (13), Kamila Gasiuk-Pihowicz (18), Paweł Kowal (23) czy Borys Budka (31). Pojawiają się też nowe nazwiska. Prezydent Sopotu Jacek Karnowski otrzymał dwójkę w okręgu 25, były trener polskich skoczków Apoloniusz Tajner – trójkę w okręgu nr 27, a historyk Bogusław Wołoszański – jedynkę w okręgu nr 10, gdzie ma konkurować z Antonim Macierewiczem. Powracający z europarlamentu Bartosz Arłukowicz będzie jedynką w okręgu nr 40. KO zachowała też zapowiadany parytet płciowy (tzw. suwak), a jedynki kobietom przyznano w 17 z 41 okręgów sejmowych.

Lider Agrounii Michał Kołodziejczak ma otwierać listę KO w okręgu 37 (Konin), który dla partii jest trudnym terenem. – To bastion PiS w Wielkopolsce. W 2014 r. Kołodziejczak został wybrany na radnego swojej gminy z list PiS. Być może PO uważa, że dzięki temu będzie w stanie przemówić do wyborców pisowskich – podejrzewa nasz rozmówca z PSL. Od tej interpretacji rozmówcy z PO się nie odżegnują. – Okręg koniński, z którego wystartuje Kołodziejczak, reprezentuje głównie rolnictwo produkcyjne, jest też niedaleko jego miejsca zamieszkania. Wiemy, że ma tam wielu sympatyków – mówi polityk PO.

Tajemnicą poliszynela jest, że Kołodziejczak – po tym, jak rozpadła się jego współpraca z Porozumieniem pod przewodnictwem Magdaleny Sroki – rozmawiał o możliwości aliansu z innymi ugrupowaniami. Najbliżej mu było do PSL, ale ten pomysł oprotestowała Polska 2050, co przez moment zagroziło nawet rozpadem Trzeciej Drogi Kosiniaka-Kamysza i Hołowni. Wczoraj niespodziewanie ogłoszono, że działacze Agrounii zostali wciągnięci na listy KO. – Udostępniliśmy im raptem kilka miejsc – podkreśla polityk PO.

PiS rusza z nowymi atakami

PiS dostrzegł okazję dla nowej serii ataków skierowanych w stronę Donalda Tuska. – Teraz już wiem, dlaczego pan Kołodziejczak nie krytykował PO za 6,5 mld zł, jakie ta partia zabrała rolnikom – mówi DGP minister rolnictwa Robert Telus. Zdziwienia decyzją Tuska nie kryje też poseł PiS Bartłomiej Wróblewski. – PO jest raczej znana jako formacja niezainteresowana losem polskich rolników. Wygląda na to, że sytuacja jest na tyle rozpaczliwa, że tonący brzytwy się chwyta – ocenia.

PiS już wczoraj zaczął przypominać zarówno prorosyjskie wypowiedzi Kołodziejczaka („Pokłóciliście nas z Rosją, z najlepszym klientem” – zarzucał PiS w Sejmie lider Agrounii), jak i to, co wcześniej mówił o samym Tusku. „Jeżeli ktoś nie pamięta, jak żyło się za Platformy Obywatelskiej i że Donald Tusk cofnął Polaków o kilka wieków do tyłu, zrobił z nas kraj koczowniczy, że ludzie musieli wyjeżdżać z Polski do Wielkiej Brytanii, no to brawo” (na antenie Radia Zet).

Politycy PO odrzucają te zarzuty. – Działacze PiS sami chcieli wciągać Agrounię na swoje listy jeszcze parę tygodni temu i wtedy jakoś im nie przeszkadzało, co mówi Kołodziejczak – przekonuje nasz rozmówca z Platformy. Inny polityk tej formacji dodaje, że w okresie wakacyjnej flauty w polityce PO skupiała się na walce z Konfederacją w internecie, ale teraz zamierza przerzucić się z powrotem na bezpośrednie starcie z PiS. – Nas interesują przede wszystkim okręgi 12-mandatowe, których jest w Polsce najwięcej. A w tym pomoże nam Agrounia – dodaje nasz rozmówca. Imperatywem działań Tuska i całej KO jest odsunięcie PiS od władzy, nawet jeśli ceną za to mają być chwilowe czy przejściowe sojusze. – Musimy mobilizować wszystkich stratnych na rządach PiS, a wieś jest najbardziej oszukana, musimy tam przywracać godność i wiarygodność – przekonuje Robert Kropiwnicki z PO.

Sojusz KO z Agrounią. Co na to opozycja?

Opozycja patrzy na sojusz KO z Agrounią bez większego entuzjazmu. – W środowisku Agrounii słychać głosy, Kołodziejczak się sprzedał za jedynkę na listach KO, może część jego ludzi przejdzie teraz do PSL – sugeruje jeden z rozmówców. Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz stara się być dyplomatyczny. – My nie widzimy żadnego wroga w opozycyjnym obozie demokratycznym, więc wszystkim życzymy powodzenia – stwierdził, przy czym nie omieszkał wspomnieć, że PO głosowała za piątką Kaczyńskiego. – A to jest bardzo pamiętane na wsi – zaznaczył.

Swojej szansy w decyzji Donalda Tuska upatruje Konfederacja. – Jesteśmy skupieni na rywalizacji z PiS, PO, Lewicą, PSL i Polską 2050. Przystąpienie Kołodziejczaka do KO czyści nam pole do skonstruowania alternatywy z rolnikami dla obecnych partii politycznych – przyznaje poseł Krzysztof Bosak. – Kołodziejczak chciał taką alternatywę stworzyć, ale wyszło z tego tyle, że wszedł na listy partii, która głosowała przeciwko rolnikom w sprawie piątki dla zwierząt, pakietu Fit for 55 czy otwarcia rynku unijnego na płody rolne – dodaje.

Dziś ma też zostać ogłoszony opozycyjny pakt senacki. Ze strony KO z Sejmu do izby wyższej chcą się udać Grzegorz Schetyna, Małgorzata Kidawa-Błońska, Waldy Dzikowski i Rafał Grupiński. Do obsadzenia jest 100 okręgów, gdzie pakt wystawi tylko jednego kandydata. Jak ustaliliśmy, w sumie KO ma wystawić 47–48 kandydatów, Lewica 14–15, PSL 20, Polska 2050 – 8, a pozostałe 10 miejsc przypadnie kandydatom nieprzypisanym do paktu, ale którym pakt nie wystawi kontrkandydata. ©℗