Forsal.pl postanowił sprawdzić, czy istnieje jakikolwiek związek pomiędzy wysokością frekwencji podczas wczorajszego referendum a poziomem bezrobocia w poszczególnych dzielnicach Warszawy.
W dzielnicach, gdzie poziom frekwencji był niższy, poziom bezrobocia również był relatywnie niższy. I tak np. w Wilanowie, gdzie frekwencja wyniosła 20,56 proc. (była najniższa), poziom bezrobocia był również najniższy. Z kolei w dzielnicy Praga-Północ, gdzie frekwencja osiągnęła drugi najwyższy wśród dzielnic poziom (27,85 proc.), poziom bezrobocia był najwyższy wśród dzielnic.
Są jednak pewne wyjątki. Należy do nich dzielnica Wawer, gdzie mieszka prezydent Warszawy. Frekwencja w tej dzielnicy była najwyższa na Warszawie pomimo, że poziom bezrobocia jest tu stosunkowo niski i wynosi 4,3 proc.
Pełna analiza dostępna jest na łamach serwisu Forsal.pl.
Komentarze (2)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeRzeczywiście w programach telewizyjnych wkrótce zobaczyliśmy więcej Hanny Gronkiewicz-Waltz – jak jeździ miejskim rowerem, jak wczesnym rankiem częstuje warszawiaków w metrze kawą czy podczas powitania nowego, nowoczesnego pociągu metra. W obronie prezydent Warszawy niektórzy wręcz puszczali wodze fantazji.
W ostatnim dniu przed ciszą wyborczą w głównym wydaniu wiadomości jednej z telewizji usłyszeliśmy np., iż Hanna Gronkiewicz-Waltz obniżyła mieszkańcom opłatę za odbiór śmieci – choć nie podano informacji, iż „obniżka” polegała na tym, że podwyżka była mniejsza, niż prezydent Warszawy wcześniej projektowała, oraz że obniżyła ceny biletów komunikacji miejskiej. Do tej pory rzekomo tańszych biletów w stolicy jednak nie widziano. Od 2014 roku zapowiadana jest zmiana cen, lecz bilety miałyby zdrożeć.
Strach przed faktycznym rozliczeniem sprawił, że za najlepszą taktykę uznano zniechęcanie wyborców do zabrania głosu i przekonywanie, że wybory niczego nie zmienią i nie mają żadnego sensu. Może właśnie o to chodzi, by za dwa lata, gdy wszyscy Polacy będą rozliczać ekipę PO – PSL, głosowali jedynie ci zainteresowani utrzymaniem władzy wraz z grupą ekonomicznie zależną od decyzji rządzących – zatrudnionych bądź obdarzanych kontraktami rządowymi – a reszta „niech się lepiej nie wtrąca”.