Ekspert zespołu parlamentarnego ds. zbadania przyczyn katastrofy Tu-154M zarzuca Komisji Badania Wypadków Lotniczych, że "zmanipulowała obraz" w wizualizacji dołączonej do jej raportu. Szef zespołu Antoni Macierewicz (PiS) zapowiada doniesienie do prokuratury.

Macierewicz powiedział na środowym posiedzeniu zespołu, że prof. Kazimierz Nowaczyk odczytał parametry ze wskaźników widocznych na wizualizacji ostatnich minut lotu tupolewa, dołączonej we wrześniu 2011 r. do raportu komisji kierowanej przez ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera. Jak dodał, te dane są sprzeczne z wnioskami raportu i z animacją, będącą częścią wizualizacji, która wskazywała, że Tu-154M złamał brzozę.

"Symulacje obrazkowe, które są na tej prezentacji odbiegają zasadniczo od danych liczbowych mówiących o rzeczywistej wysokości samolotu. Liczby pokazujące wysokość samolotu są sprzeczne z pokazywanym obrazem, gdzie samolot się znajduje" - podkreślił Macierewicz. "Do danych mówiących, że samolot leciał kilka metrów ponad brzozą dano obrazek mówiący o tym, że samolot uderza w brzozę" - dodał.

Nowaczyk podkreślił, że z danych umieszczonych w wizualizacji na wysokościomierzach barycznych i wysokościomierzu radiowym wynika, że maszyna w momencie, gdy według komisji Millera zderzyła się z brzozą, leciała na wysokości około 18 m ponad ziemią.

"Według trajektorii poprowadzonej w oparciu o wizualizację KBWL minimalna wysokość baryczna, na jakiej znalazł się samolot na sekundę przed zderzeniem z brzozą wynosiła 18 metrów ponad ziemię. Samolot nie mógł utracić fragmentu lewego skrzydła w wyniku kolizji z brzozą, ponieważ w momencie przelotu nad drzewem znajdował się na wysokości minimum 18,66 metrów ponad ziemią" - powiedział ekspert zespołu.

"Czasy zdarzeń TAWS 38 (dane systemu ostrzegania przed przeszkodami - PAP) i FMS (system zarządzania lotem - PAP) zostały ukryte w trajektorii przedstawionej w załączniku do raportu KBWL. Czasy przedstawione w załączniku do raportu różnią się od czasów na wizualizacji. Czasy poszczególnych zdarzeń zostały świadomie zmanipulowane lub ukryte tak, aby końcowy wniosek przyczyn katastrofy był zgodny z raportem MAK. Wszystkie czasy zdarzeń są przesuwane tak, aby samolot znalazł się jak najniżej, w miejscu, gdzie rośnie brzoza" - stwierdził Nowaczyk.

Antoni Macierewicz zapowiedział złożenie do prokuratury zawiadomienia o fałszerstwie. "Dotyczyć będzie przestępstwa przeciw dokumentom. Sfałszowano rządowy dokument, jakim jest raport przewodniczącego Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Na pewno będzie dotyczyć ministra Millera, zapewne przeciwko członkom komisji technicznej. (...) Fałszowano obraz i wniosek, który zaproponowano jako wynik prac komisji Millera, że samolot uderzył w brzozę na wysokości 5 metrów i złamał skrzydło" - powiedział dziennikarzom Macierewicz.

Wizualizacja nie jest dowodem, lecz materiałem poglądowym

Członek polskiej komisji, która badała katastrofę smoleńską, i przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek powiedział PAP, że wizualizacja nie jest dowodem, lecz materiałem poglądowym.

"Materiałem finalnym są rzeczy, które są zawarte w raporcie i załącznikach. Natomiast animacja powstała w oprogramowaniu flightscape, które jest przeznaczone do tego typu wizualizacji poglądowych. (...) Jest to materiał poglądowy, a nie dowód z punktu widzenia prokuratury czy komisji. Gdyby w ten sposób można było analizować wypadki, ich badanie trwałoby zdecydowanie krócej, bo wprowadzałoby się do programu parametry z rejestratora i by się tylko patrzyło, jak to wyglądało. To nie jest takie niestety proste" - powiedział Lasek.



Przypomniał, że komisja Millera oparła się przede wszystkim o zapisy dwóch rejestratorów parametrów lotu oraz dwóch urządzeń, które nie są rejestratorami, ale mogą zapisywać niektóre parametry lotu. "To były podstawowe materiały, na podstawie których została przedstawiona ostatnia faza lotu. To nie jest tak proste, że to można wrzucić w dowolny program i uzyskać informację, ponieważ każde z tych urządzeń ma specyficzny rodzaj nagrywania, specyficzny offset, czyli różnice w czasie" - tłumaczył Lasek.

Raport komisji Millera

W lipcu ub.r. komisja badająca katastrofę smoleńską, którą kierował Miller, zaprezentowała swój raport. W raporcie napisano m.in. że komenda kierownika lotów "Kontrola wysokości, horyzont" została wydana, gdy samolot znajdował się na wysokości 2 m nad poziomem lotniska, 28 m nad terenem, 200 m przed bliższą radiolatarnią, 75 m poniżej ścieżki schodzenia i 65 m z lewej strony od osi pasa. W tym czasie dowódca statku powietrznego rozpoczął manewr odejścia na drugi krąg.

Ze względu na bezwładność, samolot w dalszym ciągu zmniejszał wysokość i o godz. 6:41:00,5, w odległości 1099 m i 5 m poniżej poziomu pasa lotniska, nastąpiło pierwsze zetknięcie samolotu z przeszkodą terenową - przycięcie na wysokości 10 m wierzchołka brzozy rosnącej w parowie, w pobliżu bliższej radiolatarni. Nie spowodowało to jednak uszkodzeń mogących mieć wpływ na jego zdolność do lotu.

Po przebyciu dalszych 244 m następowały zderzenia z kolejnymi drzewami i krzakami. Samolot zaczął się już wolno wznosić, jednak ze względu na ukształtowanie terenu jego wysokość nad ziemią obniżyła się z 10 m w rejonie bliższej radiolatarni do 4 metrów w rejonie porośniętym młodymi drzewami i krzakami.

O godz. 6:41:02,8, na wysokości 1,1 m nad poziomem lotniska i w odległości 855 m od niego, samolot zderzył się lewym skrzydłem z brzozą o średnicy pnia 30-40 cm, w wyniku czego nastąpiła utrata około 1/3 długości lewego skrzydła. Spowodowało to wejście samolotu w niekontrolowany obrót w lewą stronę.

O godz. 6:41:05 kierownik lotów wydał komendę: "Odejście na drugi krąg!". Samolot znajdował się wtedy w odległości 698 m od progu pasa lotniska i nadal obracał się w lewo. Zderzenie samolotu z ziemią nastąpiło o godz. 6:41:07,5, w pozycji odwróconej.