W śledztwie dotyczącym katastrofy Cessny 182, która w niedzielę wieczorem uderzyła w dom na obrzeżach Nowej Huty, przesłuchani zostali świadkowie. Śledczy zabezpieczyli też dokumentację dotyczącą samolotu, uprawnień pilota i próbki paliwa, które zatankowano do maszyny.

W wypadku zginął 42-letni pilot, od niedawna dyrektor Aeroklubu Krakowskiego i trzy nastolatki. Budynek, obok którego spadł samolot, spłonął. Mieszkańcom domu nic się nie stało.

"Wczoraj na miejscu wypadku przeprowadzono oględziny z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa. Dokonano także oględzin wraku samolotu, lotniska i pasa startowego w Pobiedniku Wielkim. Przesłuchana została część świadków zdarzenia oraz mieszkańcy zniszczonego budynku" - powiedział PAP prok. Janusz Hnatko z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Śledczy zabezpieczyli dokumenty dotyczące stanu technicznego samolotu, uprawnień pilota i pobrali na lotnisku próbki paliwa. Ustalenie przyczyn katastrofy potrwa. "Dla prokuratury bardzo istotne będzie orzeczenie Komisji Badania Wypadków Lotniczych" - podkreślił Hnatko.

W środę ma być przeprowadzona sekcja zwłok ofiar.

Pilot miał wykonać jedynie kilka okrążeń nad okolicą i wrócić na lotnisko

Lotnisko Aeroklubu Krakowskiego w Pobiedniku Wielkim, z którego startowała maszyna, funkcjonuje normalnie. Jak powiedział PAP prezes Aeroklubu Jacek Turczyński, rozbita Cessna była maszyną prywatną. "Lot także miał charakter prywatny. Za sterami siedział nasz kolega, doświadczony pilot. Na tym konkretnym samolocie wylatał ponad 200 godzin. Nie mam pojęcia, co mogło być przyczyną katastrofy" - powiedział PAP Turczyński.

Pilot miał wykonać jedynie kilka okrążeń nad okolicą i wrócić na lotnisko.

Cessna 182, która spadła w niedzielę na ul. Podstawie, w 2009 r. uczestniczyła już w wypadku - wówczas uszkodzone zostały m.in. śmigło i podwozie. Jak zapewnia Turczyński, po tym zdarzeniu samolot został naprawiony w autoryzowanym serwisie producenta.

Władze Krakowa zaoferowały pomoc rodzinom, które straciły dom. Pomagają im też najbliżsi i sąsiedzi.

Nie są to jedyne wypadki, do których doszło w podobnych okolicznościach w Krakowie

Niedziela była dla lotników w Małopolsce tragiczna. W Witowicach Dolnych k. Nowego Sącza rozbił się samolot typu Eurostar, który wystartował z lotniska w Łososinie Dolnej. W wypadku zginął pilot i pasażer, obaj w wieku 52 lat.

Nie są to jedyne wypadki, do których doszło w podobnych okolicznościach w Krakowie. 28 czerwca 2009 r. po zakończeniu VI Małopolskiego Pikniku Lotniczego samolot Cessna 172 tuż po starcie spadł między drzewa w parku na osiedlu Oświecenia z czterema osobami na pokładzie. W katastrofie zginął 46-letni pilot samolotu, a dzień później w szpitalu zmarł 29-letni pasażer. Zdaniem Państwowej Komisji Wypadków Lotniczych do wypadku przyczyniło się przeciążenie maszyny, zbyt krótki pas startowy i zbyt mała prędkość.

Do innego wypadku doszło w czerwcu 2001 r. w podkrakowskich Rusocicach podczas festynu sportowo-rekreacyjnego. Podczas startu samolot Wilga zahaczył kołami o bramę wjazdową i ogrodzenie posesji, a następie spadł na ziemię podwoziem do góry. Maszynę pilotował ówczesny dyrektor Aeroklubu Krakowskiego Janusz Cz. Na pokładzie Wilgi podróżowało, jako pasażerowie, jeszcze dwóch pilotów. Jeden z nich zginął na miejscu, drugi doznał uszkodzenia rdzenia kręgowego i został sparaliżowany od ramion w dół. Ranny w wypadku pilot został uznany winnym katastrofy i prawomocnie skazany przez sąd.