Tegoroczne katastrofy naturalne oraz wybuch na platformie wiertniczej w Zatoce Meksykańskiej zmniejszyły zyski ubezpieczycieli nawet o połowę.
Jak podał Lloyd's of London – największa na świecie grupa ubezpieczycieli – liczba roszczeń złożonych w pierwszej połowie tego roku wzrosła o jedną piątą w porównaniu z analogicznym okresem zeszłego roku i osiągnęła wartość 5,4 mld funtów. W efekcie zysk jej członków przed opodatkowaniem za pierwsze sześć miesięcy spadł aż o 53 proc. do 628 mln funtów. To najgorszy wynik od 2005 r., od kiedy Lloyd's zaczął ogłaszać półroczne sprawozdania finansowe.
Najkosztowniejszą jak do tej pory katastrofą było trzęsienie ziemi, które w lutym nawiedziło Chile. Ubezpieczyciele z grupy Lloyd's szacują, że łączna suma wypłaconych przez nich odszkodowań sięgnie 885 mln funtów. Wybuch na należącej do BP platformie Deepwater Horizon będzie ich kosztować do 380 mln funtów, a burze śnieżne w USA i huragan „Xynthia”, który latem przeszedł przez Europę – odpowiednio 30 i 15 mln.
Spadające zyski nie są jednak tylko problemem Lloyd'sa. Brytyjski Amlin z powodu trzęsienia w Chile będzie musiał wypłacić 108 mln funtów, a „Xynthia”, BP i burze w Australii będą go kosztować kolejne kilkanaście. W efekcie półroczne zyski zmniejszyły się o 70 mln – do 107 mln funtów.
Według niemieckiego Munich Re, największej na świecie grupy reasekuracyjnej, globalne roszczenia wobec sektora ubezpieczeniowego z powodu katastrof naturalnych w pierwszej połowie tego roku sięgną 22 mld dol. To dwukrotnie więcej, niż wynosi średnia z ostatnich 10 lat. Na dodatek to jeszcze nie koniec problemów – okres od końca sierpnia do połowy listopada to sezon huraganowy w Zatoce Meksykańskiej i na Atlantyku, co z pewnością jeszcze pogorszy wyniki finansowe ubezpieczycieli.