Gościnią Szymona Glonka w podcaście "DGPtalk: Obiektywnie o biznesie" jest Aleksandra Majda, ekspertka ds. ESG i greenwashingu KIG, wiceprezeska ESG Impact Network.

Komisja Europejska zbadała ponad 300 twierdzeń ekologicznych, które pojawiały się na różnych produktach. Stwierdziła, że w ponad połowie przypadków producent bądź osoba, która sprzedawała te produkty, nie dostarczyła konsumentom wystarczających informacji, aby mogli oni ocenić, czy ta deklaracja jest prawdziwa. Na przykład pisali, że jesteśmy neutralni klimatycznie. Po pierwsze niemożliwe, po drugie, pokażcie dowody, jeśli tak twierdzicie. 42 proc. to są przypadki, że te twierdzenia wręcz mogły być fałszywe lub wprowadzające w błąd. W prawie 40 procentach przypadków z tego, co badała Komisja, takie twierdzenia były na tyle ogólne, że w ogóle nie dawały możliwości stwierdzenia, czym są na przykład: przyjazny dla środowiska, świadomy, zrównoważony, eko, bio, natural, co to znaczy właściwie? – mówi Aleksandra Majda.

Unia podjęła szereg kroków, które mają po pierwsze wzmocnić pozycję konsumenta na całym zielonym rynku. Dać mu narzędzie, wiedzę, ale też wymóc na producentach i na osobach, które wkładają do obrotu pewne produkty bardzo dokładną informację o tym, co ten produkt zawiera, jaki jest, jego wpływ na środowisko. Poza tym jeszcze co jest tutaj istotne, ta dyrektywa o wzmocnieniu pozycji konsumenta nie dotyczy tylko zielonych twierdzeń, ona dotyczy też tego, żeby rzeczy, które wprowadzamy do obiegu, były trwałe i były naprawialne. Na ten temat mogę ze szczegółami opowiedzieć, co się zawiera w dyrektywie, ale znowu to jest tylko fragment, bo czekamy na jeszcze kolejny akt prawny. To jest dyrektywa green claims, czyli stricte zielone oświadczenia, zielona komunikacja. Tam będą bardzo szczegółowe zapisy dotyczące tego, jak się komunikować. Jest szereg innych projektów, na przykład Eco Design, czyli wprowadzenie minimalnych standardów regulujących etap opracowywania produktów, czyli żeby już na poziomie myślenia o tym, jak wypuszczamy jakiś produkt na rynku, żeby był zrównoważony, trwały, przyjazny dla środowiska. No i kolejną taką inicjatywę jest też prawo do naprawy, czyli zagwarantowanie konsumentom prawa do naprawy tych produktów, które kupili. Wspierać naprawy, zamiast wyrzucać i kupować nowe produkty. Chodzi o to, żeby nie rosnąć w nieskończoność w produkcji, konsumpcji tylko stosować zasady gospodarki obiegu zamkniętego. Te rzeczy, które już są wrzucone w obieg, powinny krążyć w tym obiegu, a nie być wyrzucane – dodaje Majda.

Znowu można się podeprzeć badaniami prowadzonymi przez Unię Europejską, która podaje, że 86 proc. z nas chce lepszych informacji na temat trwałości danego produktu. Ponad 80 proc. ma trudności ze znalezieniem takich informacji. Teraz Parlament chce mieć pewnie pewność, że konsumenci będą w pełni świadomi, jaki jest na przykład okres gwarancji. Jeśli producenci będą wprowadzać do obrotu takie produkty, które mają większy okres gwarancji niż te wymagane prawem 2 lata i będą chcieli wskazać to na etykiecie, to tylko wtedy, jeśli nie będzie pociągało to za sobą dodatkowych kosztów dla konsumenta i jeśli będzie dotyczyło całego produktu – wyjaśnia ekspertka.