Więzienie w zawieszeniu i grzywna - taki wyrok zapadł w czwartek przed Sądem Rejonowym w Białymstoku, w procesie właścicieli agencji turystycznej, której autokar w 2005 roku miał wypadek pod Jeżewem. To kara związana nie z samą katastrofą, a z prowadzeniem firmy.

Prowadząc szeroko zakrojone śledztwo dotyczące wypadku, w którym zginęło trzynaście osób, Prokuratura Okręgowa w Białymstoku postawiła oskarżonym małżonkom Z. również zarzuty dotyczące działalności samej agencji turystycznej.

Chodziło m.in. o poświadczenie w latach 2000-2006 nieprawdy, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, w dokumentach dotyczących ubezpieczenia społecznego zatrudnianych kierowców. Według prokuratury, polegało to na zaniżaniu wynagrodzeń w raportach przekazywanych co miesiąc do ZUS, od których to kwot były naliczane składki kierowców.

Zarzutami objęte było także poświadczenie nieprawdy w raporcie powypadkowym związanym z katastrofą autokaru z 2005 roku. Chodziło o potwierdzenie, iż kierowca miał stosowne badania lekarskie, gdy w rzeczywistości w tej firmie na takie badania nie został skierowany.

Sąd uznał wszystkie zarzuty za udowodnione i skazał Romualda Z. na rok więzienia w zawieszeniu na 2 lata i 2,5 tys. zł grzywny, a jego żonę - na 3 miesiące więzienia w zawieszeniu na 2 lata.

Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura jest z niego zadowolona. Czy obrona, która chciała uniewinnienia, wniesie apelację - na razie nie wiadomo.

Wypadek z 30 września 2005 roku to najpoważniejsza katastrofa drogowa w Podlaskiem. Autokar wiozący maturzystów z Białegostoku do Częstochowy, w okolicach Jeżewa zderzył się z ciężarową lawetą. Miało to miejsce na pasie ruchu lawety, w czasie ryzykownego manewru wyprzedzania podjętego przez kierowcę autokaru.

Po zderzeniu autokar spłonął. Zginęło w sumie trzynaście osób (w tym kierowca autokaru i jego zmiennik), ok. czterdziestu było rannych.

Prokuratura oskarżyła małżonków Z. m.in. o przyczynienie się do wypadku, poprzez zatrudnienie kierowców, którzy - jak wykazało śledztwo - ze względów zdrowotnych nie powinni byli mieć uprawnień do prowadzenia autokarów i ciężarówek. Okazało się bowiem, że kierowca miał padaczkę, a jego zmiennik - cukrzycę.

Właścicielom biura postawiono też szereg zarzutów dotyczących prowadzenia działalności gospodarczej, w tym tzw. przestępstw przeciwko dokumentom.

Po wieloletnim procesie, prawomocny jest już wyrok więzienia w zawieszeniu i grzywny wobec obojga oskarżonych, ale jedynie za przestępstwa związane z prowadzeniem firmy. Część wyroku sąd odwoławczy uchylił i to tym wątkiem zajmował się ponownie sąd rejonowy.

Sądy obu instancji uznały jednak, że nie można oskarżonym zarzucić przyczynienia się do wypadku, tzn. sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy drogowej. SN oddalił też kasację prokuratury w tym zakresie. (PAP)