Celem incydentu na Morzu Bałtyckim z udziałem rosyjskich samolotów i amerykańskiego niszczyciela było dotarcie z przekazem do rosyjskiej opinii publicznej, że Rosja jest ciągle potęgą. Zachód pomógł Rosji w rozpowszechnieniu tego przekazu - mówi w rozmowie z PAP ekspert ds. międzynarodowych George Friedman.

"Takie incydenty nie są rzadkością. Amerykańskie samoloty przelatują nad rosyjskimi okrętami, a rosyjskie samoloty nad amerykańskimi okrętami. To, o czym się nie mówi, to fakt, że kiedy rosyjskie samoloty zbliżyły się do okrętu, amerykańskie pociski bez wątpienia namierzyły każdy z tych samolotów. Z jednej strony była to demonstracja Rosjan, że mogą zaatakować niszczyciel, z drugiej strony była to też demonstracja Amerykanów, że mogą te samoloty zestrzelić" - powiedział PAP Friedman. "Obie strony grają w tę grę" - dodał.

"Bez wątpienia celem tego incydentu była dotarcie z pewnym przekazem, ale nie do rosyjskich sił zbrojnych czy kogoś innego, tylko do opinii publicznej. Dla Rosji wartością jest to, że Zachód pomógł w dotarciu z tym przekazem do rosyjskiej opinii publicznej, z przekazem Rosja jest potęgą" - ocenił ekspert.

"Rozumiem obawy polskiego rządu, ale te doświadczenia sięgają jeszcze czasów, zanim zaczęła się zimna wojna i wiadomo, jak to działa. Rosjanie rozpoczynają grę, Amerykanie odbezpieczają pociski, Rosjanie odlatują i życie toczy się dalej" - dodał Friedman. Zaznaczył, że amerykańscy żołnierze są szkoleni na okoliczność takich incydentów.

W połowie kwietnia w ciągu dwóch dni rosyjskie Su-24 przeleciały 20 razy nad niszczycielem USS Donald Cook, znajdującym się na wodach międzynarodowych na Bałtyku. Na pokładzie okrętu był polski śmigłowiec. Informacje o incydencie przekazały źródła amerykańskie.

Incydent wydarzył się na wodach międzynarodowych w odległości 70 mil morskich (ok. 130 km) od Kaliningradu. Rosyjskie samoloty nie były uzbrojone, nie reagowały na próby kontaktu radiowego ze strony Amerykanów.

W środę odbyło się spotkanie Rady NATO-Rosja na szczeblu ambasadorów. Jak powiedział sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg, przeprowadzono "szczerą i poważną" dyskusję, a spotkanie pokazało, że utrzymują się głębokie różnice między NATO a Rosją. Szef Sojuszu poinformował, że członkowie NATO wyrazili zaniepokojenie niedawnymi incydentami nad Morzem Bałtyckim z udziałem rosyjskich samolotów wojskowych.

Wcześniej sekretarz generalny NATO oceniał, że incydent na Morzu Bałtyckim to zachowanie niebezpieczne i nieprofesjonalne. Również sekretarz stanu USA John Kerry potępiał zachowanie strony rosyjskiej podkreślając, że załoga amerykańskiego okrętu mogła w świetle prawa otworzyć ogień do niebezpiecznie zbliżających się samolotów.

Była sekretarz stanu USA Madeleine Albright w niedawnej rozmowie z PAP podczas forum Globsec w Bratysławie powiedziała, że incydent na Morzu Bałtyckim z udziałem rosyjskich samolotów bojowych był bardzo niepokojący. "To, co robią Rosjanie, jest nieakceptowalne" - zaznaczyła. Podkreśliła przy tym, że Polska jest bezpiecznym krajem, bo należy do NATO.