Mniejsze partie opozycyjne powinny mieć w nowym Sejmie swoich wicemarszałków. To opinia Grzegorza Schetyny z Platformy Obywatelskiej. W tej kwestii nie ma twardych reguł, a decyzje zapadają w wyniku ustaleń między ugrupowaniami reprezentowanymi w parlamencie. Już wczoraj Prawo i Sprawiedliwość deklarowało, że powinno mieć przeważający głos w Prezydium Sejmu. G

Grzegorz Schetyna twierdzi, że źle by się stało, gdyby Nowoczesna i PSL zostały pozbawione wicemarszałków. "Nie ma takiej decyzji i mam nadzieje, że jej nie będzie. Brak tych wicemarszałków to byłoby złamanie parlamentarnej demokracji. Zawsze każdy klub miał swojego reprezentanta w Prezydium Sejmu." - przekonywał Schetyna. Polityk dodawał, że rozumie iż PIS chce mieć większość w prezydium, ale można to zrobić w "szlachetniejszy sposób."

Wczoraj Mariusz Błaszczak z Prawa i Sprawiedliwości przyznał, że rozmowy na ten temat już się toczyły. "Prezydium Sejmu nie powinno być zbyt liczne. Powinno odpowiadać zadaniom, jakie są zapisane w regulaminie Sejmu" - powiedział dziennikarzom. Dopytywany, ilu przedstawicieli miałoby Prawo i Sprawiedliwość w Prezydium, Mariusz Błaszczak odparł, że "nie jest jeszcze przesądzone".

W skład Prezydium Sejmu wchodzi marszałek oraz wicemarszałkowie. Zwykle było tak, że swojego przedstawiciela w tym gremium miały wszystkie kluby parlamentarne. W mijającej kadencji, koalicja rządząca - Platforma Obywatelska i PSL - miały trzech przedstawicieli. W nowym Sejmie będzie 5 klubów parlamentarnych, z których każdy ma prawo zgłosić kandydata do Prezydium.