Coraz więcej pracodawców zabrania załodze wypowiadania się na swój temat, a wszelkie przejawy krytyki ściga. Jak jednak wskazują eksperci i co wynika także z orzecznictwa – umiarkowana krytyka, choćby publiczna, jest w pełni dopuszczalna przez prawo.
ikona lupy />
TGP okładka 24 stycznia 2020 / Dziennik Gazeta Prawna

Związkowcy mówią, że od niedawna mamy do czynienia wręcz z falą szykanowania pracowników zwracających uwagę na nieprawidłowości po stronie pracodawców. Przedstawiciele tych ostatnich ripostują, że od kiedy media społecznościowe stały się naszym chlebem powszednim, skala krytyki, w tym również ze strony pracowników, wzrosła niebywale. Jednocześnie wiele opinii pojawiających się w internecie jest nieprawdziwych, co odbija się na reputacji firm i powoduje określone straty. Trudno więc – przekonują reprezentanci biznesu – nie wymagać odpowiedzialności od gadatliwych podwładnych.

PGG, Poczta, LOT, TVP…

W ostatnich tygodniach wiele emocji wzbudziła sytuacja w Polskiej Grupie Górniczej. Jej szefostwo wezwało trzech górników do przeproszenia grupy oraz wpłacenia po tysiąc złotych na cele charytatywne. Powód? Zdaniem spółki pracownicy umieszczali nieprawdziwe informacje na jej temat w internecie. Chodziło m.in. o bardzo niskie zarobki, paczki świąteczne i kiepskiej jakości kalosze robocze.

„Były trzy przypadki, w których spółka zdecydowała się na wysłanie wezwania do naszych pracowników z żądaniem zaprzestania naruszeń związanych z dobrym wizerunkiem firmy i wpłaty 1000 zł na Fundację Rodzin Górniczych na cele charytatywne, a było to związane z tym, że w treściach tych filmów, które pojawiły się w Internecie pojawiało się logo PGG. Po drugie były tam nieprawdziwe informacje dotyczące spółki” – wyjaśniał w rozmowie z regionalnym portalem Silesia24.pl Tomasz Głogowski z PGG. Przedstawiciel spółki przekazał również, że „tych pracowników nie spotkała żadna przykrość, jeśli chodzi o pracę – nie dostali nagany ani wypowiedzenia; przysłali nam przeprosiny, wycofali się z tych oskarżeń i poprosili, abyśmy nie egzekwowali tych pieniędzy”.

Sprawa zbulwersowała wiele osób m.in. dlatego, że zarząd spółki sięgnął po ustawę z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1145; ost.zm. Dz.U. z 2019 r. poz. 1495; dalej: k.c.), a nie ustawę z 26 czerwca 1974 r. – Kodeks pracy (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1040; ost.zm. Dz.U. z 2019 r. poz. 1495; dalej: k.p.). W wielu podobnych przypadkach zazwyczaj kończyło się na rozmowie dyscyplinującej, w skrajnych przypadkach stosowano zwolnienia dyscyplinarne. Tu jednak – co warto podkreślić – spółka zażądała od swoich pracowników pieniędzy.

Inny przypadek z ostatnich dni dotyczy Poczty Polskiej. Część pracowników krajowego operatora pocztowego otrzymała wiadomość, w której zaznaczono, że „wszelkie aktywności medialne pracowników Poczty Polskiej mogą odbywać się jedynie po otrzymaniu zgody rzecznika prasowego”. Dotyczy to zarówno udzielania wywiadów, jak i przekazywania informacji dziennikarzom na temat tego, co dzieje się w spółce. ‒ To działanie sprzeczne z zasadami konstytucyjnymi: wolności słowa i swobody działania związków zawodowych – krytykuje Piotr Szumlewicz, przewodniczący Związku Zawodowego „Związkowa Alternatywa”.

TO TYLKO FRAGMENT ARTYKUŁU. CAŁOŚĆ PRZECZYTASZ W "TYGODNIKU GAZETY PRAWNEJ" >>>>