Poglądy określane jako populistyczne wyznaje ok. 30 proc. niemieckiego społeczeństwa - wynika z raportu Fundacji Bertelsmanna. Zdaniem autorów niemieccy populiści nie podważają demokracji jako systemu, lecz krytykują sposób jej funkcjonowania.

"Polityczne nastroje przed wyborami do Bundestagu nie wskazują na to, by w Niemczech +wybiła godzina populistów+" - powiedział we wtorek w wywiadzie dla telewizji N24 kierujący badaniami Robert Vehrkamp.

W dodatku niemieccy populiści "nie są radykałami, ich poglądy są raczej umiarkowane" - zaznaczył naukowiec.

"Nie odrzucają oni dla zasady demokratycznych instytucji czy Unii Europejskiej, lecz krytykują ich sposób działania" - wyjaśnił Vehrkamp.

"Populiści w Niemczech są często rozczarowanymi demokratami, a nie radykalnymi wrogami demokracji. W porównaniu do USA czy Francji widać, że w Niemczech znacznie słabsza jest krytyka politycznych elit" - dodał.

Z raportu wynika, że 36,9 proc. Niemców odrzuca hasła populistyczne, a 33,9 proc. zgadza się jedynie z niektórymi z nich. Sympatie do populizmu wykazują przede wszystkim ludzie o niskim poziomie wykształcenia i niskich zarobkach. Tematem najczęściej wykorzystywanym do mobilizowania nastrojów populistycznych jest kryzys uchodźczy.

Fundacja przeprowadziła badania trzykrotnie w okresie od lipca 2015 roku do marca 2017 roku. Za każdym razem w ankiecie uczestniczyło 1600 reprezentatywnie wybranych osób.

Autorzy raportu wyjaśnili, że za populistów uznają osoby, które opowiedziały się za wszystkimi ośmioma punktami ankiety, deklarując poglądy antypluralistyczne, skierowane przeciwko