Irańczycy wybierają w piątek, 18 czerwca, nowego prezydenta. Głosowanie wydaje się być przesądzone i oczekuje się, że potwierdzi władzę konserwatystów przy prawdopodobnie rekordowo niskiej frekwencji - pisze AFP. Faworytem jest szef wymiaru sprawiedliwości, popierany przez najwyższego przywódcę duchowo-politycznego ajatollaha Alego Chameneia, Ebrahim Raisi.

W kontekście poważnego kryzysu gospodarczego i społecznego, zaostrzonego przez pandemię Covid-19, do startu w 13. wyborach prezydenckich od czasu rewolucji islamskiej w 1979 r. dopuszczonych zostało pięciu ultrakonserwatystów i dwóch reformistów. Ale tylko pięciu będzie rywalizować po wycofaniu się w środę dwóch kandydatów: reformisty Mohsena Mehralizadeha i ultrakonserwatysty Alirezy Zakaniego.

Ten pierwszy wezwał, by głosować na drugiego reformistę, byłego prezesa banku centralnego Abdolnasera Hemmatiego, a ten drugi, by oddać głos na Raisiego.

Prezydent w Iranie ma ograniczone prerogatywy; stoi na czele władzy wykonawczej, odpowiada przed parlamentem, a ten ma z kolei możliwość kontroli budżetu i rządu. Jednak większość władzy dzierży najwyższy przywódca, który wyznacza kierunki strategiczne Islamskiej Republiki Iranu - teokracji ajatollahów.

Dwie kadencje ustępującego prezydenta Hasana Rowhaniego, który nie może po raz kolejny ubiegać się o reelekcję, pozostaną naznaczone fiaskiem jego polityki otwartości po wypowiedzeniu przez Stany Zjednoczone w 2018 r. porozumienia nuklearnego z 2015 r. - zauważa AFP. Na dwa dni przed wyborami 60-letni Raisi jest wielkim faworytem; 38 proc. poparcia zdobył on w poprzednich wyborach, nie ma też silnego przeciwnika, który mógłby mu zagrozić.

Irańczycy najprawdopodobniej nie pójdą masowo do urn, co pokazują zeszłoroczne wybory parlamentarne, w których nie wzięło udziału aż 57 proc. uprawnionych do głosowania; wygrała wówczas duża koalicja konserwatywna po zdyskwalifikowaniu tysięcy reformistycznych i umiarkowanych kandydatów.

Tegoroczna kampania wyborcza, która po trzech tygodniach skończyła się w środę wieczorem, rozegrała się w milczeniu - pisze AFP. Kryzys sanitarny, który ogranicza zgromadzenia publiczne, oczywiście odgrywa pewną rolę, ale generalnie wybory prezydenckie nie wzbudzają entuzjazmu.

Trzy debaty telewizyjne między kandydatami zostały ogólnie uznane przez prasę za nudne. A Raisi wydaje się być jedynym, który naprawdę zorganizował kilka spotkań na dużą skalę, w tym jedno wbrew zasadom sanitarnym, co przysporzyło mu ostrej krytyki.

Ogólne niezadowolenie pomieszane z rozczarowaniem jest namacalne w kraju w obliczu poważnego kryzysu gospodarczego i społecznego spowodowanego przywróceniem amerykańskich sankcji po wyjściu USA z porozumienia nuklearnego. Zimą 2017-2018 i w listopadzie 2019 r. dwie fale protestów zostały brutalnie stłumione. Wszyscy kandydaci twierdzą, że opowiadają się za kontynuacją trwających w Wiedniu negocjacji w celu przywrócenia porozumienia nuklearnego i uzyskania głównego celu: zniesienia amerykańskich sankcji.

Według współpracownika naukowego w Europejskim Instytucie Uniwersyteckim we Florencji, Clementa Therme, główną stawką w piątkowym głosowaniu jest "uczynienie reżimu bardziej spójnym z powodu osłabienia kraju". "W obliczu zubożenia ludności należy po przejęciu parlamentu w 2020 r. przygotować grunt (...) pod zwycięstwo kandydata Raisiego", blisko związanego z ajatollahem Chameneim. Zdaniem analityka jakikolwiek inny scenariusz wydaje się "nieprawdopodobny ze względu na oczekiwany niską realną frekwencję w wyborach".

W obliczu nawoływań z zagranicy na portalach społecznościowych do bojkotu wyborów Chamenei zaapelował do rodaków, by nie grali w grę "wrogów" i szli do urn. Przywódca nakazał także kandydatom mówić wyłącznie o ekonomii z pominięciem innych tematów.

Po unieważnieniu kilku kandydatów, którzy mogliby poważnie konkurować z Raisim, ci, którzy pozostali, nie wydają się być w stanie mu zagrozić. Ze strony ultrakonserwatystów Mohsen Rezai, były dowódca Gwardii Rewolucyjnej, już dwukrotnie przegrał wybory prezydenckie w 2009 i 2013 r. Jako kandydat w 2013 r. Said Dżalili, były przewodniczący Najwyższej Rady ds. Bezpieczeństwa Narodowego, uzyskał 11,4 proc. głosów, zajmując trzecie miejsce, tuż przed gen. Rezaiem (10,6 proc.). Ostatni ultrakonserwatysta, deputowany Amirhosejn Ghazizadeh Haszemi jest mało znany opinii publicznej, podobnie jak reformista Hemmati.

Jeśli żaden z kandydatów na prezydenta nie uzyska większości bezwzględnej, druga tura zaplanowana jest na 25 czerwca pomiędzy dwoma kandydatami, którzy zdobyli najwięcej głosów. Oprócz prezydenta Irańczycy będą w piątek także wybierać przedstawicieli rad miejskich.