Nie jest prawdą, że Komisja Europejska potwierdziła wypełnienie ostatnich warunków, które uruchomią 76 mld euro dla Polski – słyszymy w Brukseli. Na razie więc korzystamy z zaliczki, której większość już zagospodarowaliśmy.

„Mamy potwierdzenie z KE – Polska spełnia 3 ostatnie warunki niezbędne do pełnego uruchomienia funduszy strukturalnych – 76 mld euro na realizację programów do 2027 r.” – taką informację przed weekendem opublikowała minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

Chodzi o brakujące 3 z 20 tzw. warunków horyzontalnych. Po pierwsze, to realizacja Karty praw podstawowych w zakresie niezależności sądownictwa. Po drugie, to kompleksowe planowanie transportu na odpowiednim poziomie, po trzecie – strategiczne ramy polityki w zakresie opieki zdrowotnej. Według minister Pełczyńskiej-Nałęcz KE potwierdziła Polsce, że wszystkie trzy zostały spełnione, a co za tym idzie, w przypadku zwrócenia się z fakturą o płatność z Funduszu Spójności Bruksela wypłaciłaby wskazaną kwotę beneficjentom. Niestety Bruksela tych informacji nie potwierdza. Dokładnie 17 stycznia Komisja otrzymała tzw. samoocenę polskiego rządu związaną z realizacją Karty praw podstawowych, co jest niezbędne do wypłaty pieniędzy z funduszy strukturalnych. W samoocenie – jak informuje nas rzecznik KE Stefan de Keersmaecker – Polska oficjalnie poinformowała, że według niej spełnia niezbędny warunek horyzontalny w obszarze niezawisłości sędziów. – Analizujemy pismo złożone przez polskie władze, aby ocenić, czy Polska spełnia warunek niezbędny w obszarze niezawisłości sądów. Jesteśmy w stałym kontakcie z polskimi władzami na szczeblu technicznym i politycznym – zapewnia nas rzecznik Komisji. Ocena musi nastąpić w ciągu trzech miesięcy od otrzymania wniosku, zatem rząd będzie musiał na nią poczekać – w pesymistycznym wariancie nawet do połowy kwietnia.

Co więcej, Bruksela w odpowiedzi na nasze pytanie zaznaczyła, że Polska wciąż nie spełnia dwóch pozostałych warunków dotyczących ram polityki zdrowotnej oraz planowania transportu. W związku z tym – jak dodaje de Keersmaecker – dopóki nie zostaną one spełnione, dopóty KE nie może zwrócić żadnych wydatków związanych z programami, których dotyczą te tematyczne warunki podstawowe, tj. ze zdrowiem oraz z transportem.

KE nie chciała przekazać nam treści polskiej samooceny ani dokładnych wskazań, w jaki sposób Polska wypełnia warunek dotyczący niezależnego sądownictwa. Bruksela może jednak w toku procedury weryfikacji samooceny skierować dalsze pytania do rządu, jeśli będzie tego wymagała do właściwej analizy. Wówczas – po skierowaniu pytań – licznik trzech miesięcy przestanie bić – do momentu wpłynięcia odpowiedzi. Od otrzymania odpowiedzi KE może wykorzystać dalszy czas, maksymalnie do wspomnianych trzech miesięcy, na ostateczną decyzję w sprawie samooceny realizacji Karty praw podstawowych.

Głównym problemem w przypadku reformy systemu dyscyplinarnego sędziów, zmian w Krajowej Radzie Sądownictwa czy choćby rozdzielenia funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości jest to, że reformy te będą wymagały zgody prezydenta. A w świetle obecnych relacji Pałacu Prezydenckiego i rządu Donalda Tuska jej uzyskanie nie jest takie pewne. Rzecznik KE nie odpowiedział na pytanie o ścieżkę legislacyjną zmian w polskim wymiarze sprawiedliwości i potencjalne weto Andrzeja Dudy. Bruksela zarzeka się, że po złożeniu samooceny przez rząd cała procedura będzie obejmowała dodatkowe zapytania w przypadku wątpliwości, które na pewno będą dotyczyły dwóch pozostałych warunków wypłaty środków. Co do reform sądownictwa wciąż pozostajemy na etapie deklaracji, bez wskazania oficjalnie, jakimi krokami legislacyjnymi rząd zamierza te deklaracje wypełnić. Zachodnie media informowały o możliwościach spełnienia wymogów praworządnościowych bez konieczności uchwalenia ustaw. Zarówno „Deutsche Welle”, jak i „Financial Times” pisały o możliwych działaniach „nie legislacyjnych”, które spełniałyby wymogi stawiane przez Komisję, w tym wykluczenie tzw. neosędziów z losowania składów orzekających przy sprawach dotyczących wadliwych nominacji sędziowskich czy ewentualne rozstrzygnięcia na drodze rozporządzeń rządu. Bruksela nie potwierdza jednak żadnych z tych doniesień i zastrzega, że przedstawi swoją ocenę polskiej samooceny zgodnie ze wskazanymi terminami. Choć procesy przyznawania środków z KPO, jak i finansowanie inwestycji z Funduszu Spójności nie są ze sobą bezpośrednio powiązane, to rząd liczy na to, że spełnienie kamieni milowych z KPO pozwoliłoby także na wypłatę środków strukturalnych. Materia sporu między rządem PiS a Brukselą w obu przypadkach była bowiem bardzo podobna.

Na razie więc, jeśli chodzi o unijną perspektywę finansową 2021–2027, musi nam wystarczyć zaliczka 1,8 mld euro (ok. 8,4 mld zł), którą otrzymaliśmy bezwarunkowo, tj. bez badania stanu praworządności w Polsce czy konieczności wypełnienia wspomnianych warunków podstawowych. – Od początku wdrażania programów na lata 2021–2027 w ramach wniosków o płatność do certyfikacji oraz udzielonych, a nierozliczonych jeszcze zaliczek, do beneficjentów trafiło 5,1 mld zł – informuje nas Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej. ©℗