Komentarz prof. Władysława Stępniaka z Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych na temat uchwalenia przez Sejm ustawy o Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia. Grupa ds. Trudnych była inicjatorem powołania Centrum:

"Uważam, że to fakt ze wszech miar pozytywny, ponieważ dzięki temu utrwaleniu ulegną rezultaty osiągnięte przez Polsko-Rosyjską Grupę ds. Trudnych w stosunkach polsko-rosyjskich. Powstanie płaszczyzna, dzięki której (...) dyskutować będzie można o problemach z przeszłości - a jest ich jeszcze sporo i mogą one być w każdej chwili ładunkiem wybuchowym z opóźnionym zapłonem; mogą stanowić pokusę dla sfery politycznej do używania argumentów historycznych w rozstrzyganiu bieżących problemów, co nikomu dobrze nie służy. Zarówno strona polska, jak i rosyjska doświadczone są w bardzo negatywny sposób w tej sferze.

To trzeba jednoznacznie przyjąć za ogromny sukces. My, członkowie Grupy ds. Trudnych, przyczyniliśmy się do tego i w tym kierunku pracowaliśmy. To jest płaszczyzna, niezwykle ważna dla przybliżenia społeczeństwa polskiego i rosyjskiego (...), kontaktów młodzieży, naukowców, różnego rodzaju zespołów. Tego w relacjach polsko-rosyjskich bardzo brakuje. Podobnie jak nie widać w Polsce wielu turystów rosyjskich, a Polaków w Moskwie czy w Petersburgu. Działania w tym kierunku powinny być podjęte, ponieważ wiele z Rosjanami nas łączy, a nie tylko dzieli.

(...) Po polskiej stronie nie ma i nie było wahania w tej sprawie. W jakimś sensie nasze działanie łączy się z wypełnieniem ustaleń premierów Tuska i Putina. (...) To, co robimy, będzie trochę mobilizować stronę rosyjską do zrobienia tego samego; z moich kontaktów z kolegami, przyjaciółmi, których trochę w Rosji mam, wynika, że między nimi były pewne rozbieżności w ocenie potrzeby powoływania tej instytucji. (...)

To jest zmiana nie tylko w naszych relacjach dwustronnych (...). Myślę, że także Unia Europejska, wiele państw w Europie odetchnęła na myśl o tym, że Polacy z Rosjanami przestaną na każdym kroku sobie szkodzić. W jakimś sensie powodowało to ból głowy całej Europy. (...) Cieszmy się z tego, co jest, i pozwólmy tej instytucji normalnie funkcjonować, bez angażowania jej w bezpośrednie problemy polityczne.