Przyjrzeliśmy się, w jaki sposób Arsenij Jaceniuk odpowiada na wyzwania, które stanęły przed nim dwa miesiące temu. W 10-punktowej skali oceniamy jego skuteczność na 4,6
Gdy 27 lutego powoływano rząd Arsenija Jaceniuka, na łamach DGP przedstawialiśmy 10 wyzwań, które przed nim stoją. Nowa władza wypada słabo. Dwa ostatnie miesiące to czas improwizacji, zaniechań i przygrywka do kampanii przed planowanymi na 25 maja wyborami. Realizację każdego z zadań oceniamy w 10-stopniowej skali.
Wypełnienie próżni władzy: 5/10
Po obaleniu Wiktora Janukowycza jedynym działającym organem państwa była Rada Najwyższa. Nikt nie dawał jednak gwarancji, że jej decyzje będą uznawane przez Majdan. Ulica nie powołała jednak organu alternatywnego dla parlamentu, choć takie pomysły również się pojawiały. Udało się powołać rząd, który został uznany przez świat. Kijów wciąż nie kontroluje jednak sytuacji w Zagłębiu Donieckim. Niepewne są też struktury siłowe.
Walka z nihilizmem prawnym: 5/10
Charakterystyczną cechą ukraińskiego systemu był nihilizm prawny, polegający na naginaniu przepisów do aktualnych potrzeb. Jednym z jego przejawów, choć wymuszonym okolicznościami, było nagięcie procedur przy odwoływaniu Janukowycza, co daje pretekst Rosji do podważania legalności władzy. Kolejną próbą będzie kwestia referendum, którego domaga się Moskwa. Ukraińskie władze nie wykluczają, że się na nie zgodzą. Jednak zgodnie z konstytucją p.o. prezydenta nie ma prawa rozpisać plebiscytu. Fakt, że mimo to jest on rozważany, świadczy o sile dawnych przyzwyczajeń.
Uporządkowanie finansów: 7/10
Standard & Poor’s szacował, że dla uniknięcia bankructwa Ukrainie potrzeba 13 mld dol. Wiele wskazuje na to, że Kijów te pieniądze otrzyma. Zaawansowane są rozmowy z MFW, który w ciągu dwóch lat może przekazać Kijowowi 16,8 mld dol. Gwarancji warte 1 mld dol. idzieliły USA, o 1,5 mld dol. pomocy mówi Japonia. Także UE ma wesprzeć Kijów pakietem wartych co najmniej 11 mld dol. Na razie Bruksela jednostronnie zadecydowała o ograniczeniu ceł na wiele ukraińskich towarów. W kwestii poszukiwania środków za granicą Kijów robi co może. Los Ukrainy pozostaje wciąż niepewny głównie ze względu na Rosję, która podniosła ceny za gaz z 268 dol. do 485 dol. za 1 tys. m sześc. Kijowowi nie udało się też opanować spadku wartości waluty.
Demilitaryzacja: 8/10
Majdan został częściowo zdemilitaryzowany, trwa powolna rozbiórka barykad. O ile bojowników Samoobrony udało się zaangażować w budowę gwardii narodowej, o tyle Sektor Prawicowy (PS) zachował autonomię. Tak jak prognozowaliśmy, wielu rewolucjonistów zasiliło kadry Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) i milicji. Choć władze wciąż muszą się liczyć z bojownikami, liczba incydentów z ich udziałem jest relatywnie niewielka i spada. Także za sprawą śmierci najgroźniejszego watażki PS Ołeksandra Muzyczki przy próbie zatrzymania.
Zablokowanie separatyzmów: 1/10
Jedną z pierwszych decyzji nowego szefa SBU było wydanie rozkazów o pilnowaniu jedności państwa. Z perspektywy dwóch miesięcy widać, że rząd w Kijowie nie jest w stanie utrzymać granic. Krym w ekspresowym tempie anektowała Rosja. Zagłębie Donieckie stało się areną wojny chaosu, według schematu nakreślonego przez carskiego oficera Jewgienija Messnera. Jedyny punkt dla Jaceniuka za utrzymanie kontroli nad sytuacją w innych potencjalnie zagrożonych regionach, jak Charków czy Mikołajów.
Okiełznanie nacjonalizmu: 7/10
Ważną, choć nieprzeważającą częścią Majdanu były nacjonalistyczne bojówki, w większości skupione w konfederacji Sektor Prawicowy (SP). Ostentacyjny nacjonalizm jednak nie eksplodował. Groźba brunatnego widma, które miało zagrozić rosyjskojęzycznym mieszkańcom kraju, spełniła się jedynie w propagandzie sączonej przez rosyjskie media. Paradoksalnie to na czele prorosyjskich separatystów stanęli ludzie kojarzeni z bojówkami neonazistowskimi, tacy jak zatrzymany na początku marca samozwańczy gubernator Doniecka Pawło Hubariew.
Lustracja: 2/10
Prześwietlenie kadr było kluczowym postulatem Majdanu. W warunkach ukraińskich termin ten oznacza dymisję polityków i sędziów zaangażowanych w budowę autorytarno-korupcyjnego systemu Janukowycza. 11 kwietnia weszła w życie ustawa, na mocy której specjalna komisja ma sprawdzić sędziów pod kątem wierności przysiędze. Na razie jednak bez efektów, a lustracją zajmują się przede wszystkim aktywiści obywatelscy, ujawniający grzechy poszczególnych ludzi reżimu. Formalna lustracja jest o tyle utrudniona, że uderzenie w struktury siłowe w sytuacji rosyjskiej agresji byłoby wyjątkowo ryzykowne.
Co z oligarchami: 0/10
Majdan chciał demontażu systemu oligarchicznego. Tak jak prognozowaliśmy w lutym, to jednak niemożliwe. Potwierdzeniem jest choćby podwójna gra Rinata Achmetowa, który z jednej strony finansuje ruchy prorosyjskie, z drugiej wysyła w stronę rządu komunikat, że jest w stanie wpływać na temperaturę wydarzeń, jeśli rząd zagwarantuje mu utrzymanie przywilejów. Symboliczna jest również kandydatura w wyborach prezydenckich Petra Poroszenki (fortuna szacowana na 1,6 mld dol.). Oligarcha jest ich faworytem.
Polityka zagraniczna: 6/10
Rząd Jaceniuka realizuje kurs prozachodni. Ukraina podpisała polityczną część umowy stowarzyszeniowej z UE, a jej całość ma zostać podpisana po majowych wyborach. Rozluźniono też związki z Rosją, czego symbolem było zrzeczenie się przewodnictwa we Wspólnocie Niepodległych Państw. Stanowiska Rosji w sprawie Ukrainy nie popiera niemal nikt na świecie. Z drugiej strony Ukrainie nie udało się przekonać Zachodu do zaostrzenia sankcji, które wprowadzono po aneksji Krymu. W tej sferze inicjatywę mają państwa UE.
Niesnaski w obozie zwycięzców: 5/10
Tradycyjni politycy, z Julią Tymoszenko na czele, przez Majdan byli uważani za postaci skompromitowane. Także dlatego polityczni liderzy protestów albo zrezygnowali z kandydowania, albo nie liczą się w wyścigu. Dla Tymoszenko sukcesem będzie awans do drugiej tury. Mimo to była premier nie zamierza się wycofać, co otworzyłoby Petrowi Poroszence drogę do zwycięstwa w pierwszej turze, choć taki krok pomógłby w stabilizacji sytuacji w Donbasie. Z drugiej strony trzeba przyznać, że wzajemna krytyka rywali z obozu dawnej opozycji jest jak na warunki ukraińskie stonowana.
Donieccy separatyści biorą jeńców
Sytuacja w północnej części obwodu donieckiego pozostaje napięta. Wspierani przez Rosję separatyści przetrzymują kilkanaście osób. Cel: zerwanie wyborów prezydenckich 25 maja. – Podejmiemy wszelkie niezbędne środki, aby wybory na południowym wschodzie się nie odbyły. Na przykład weźmiemy kogoś do niewoli i powiesimy za jaja– deklarował przed tygodniem samozwańczy mer Słowiańska Wjaczesław Ponomariow w rozmowie z Gazeta.ru.
Ponomariow zaczął już realizować swoje groźby. Wczoraj pokazał prasie jeńców pojmanych 25 kwietnia. Wówczas uwięziono siedmiu obserwatorów OBWE (w tym Polaka), pięciu ukraińskich żołnierzy i ich kierowcę. Ponomariow twierdzi, że członkowie standardowej misji wojskowej organizacji to zachodni szpiedzy. Na Ukrainę wyjechała już delegacja OBWE, która ma negocjować ich zwolnienie. Separatyści w zamian żądają wypuszczenia z ukraińskich aresztów ich kolegów, z samozwańczym gubernatorem Doniecka Pawłem Hubariewem na czele.
Poza tym wciąż nie jest jasny los dziennikarza Serhija Łeftera i reżysera Pawła Jurowa. Ludzie Ponomariowa przetrzymują też oficjalną mer Słowiańska Nelę Sztepę i trzech oficerów ukraińskiej bezpieki. 120-tysięczny Słowiańsk jest w pełni kontrolowany przez buntowników. Nieprzypadkowo właśnie to miasto stało się nieformalnym centrum samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. Słowiańsk leży na styku trzech obwodów, jest też ważnym węzłem komunikacyjnym.
Najświeższe informacje o wydarzeniach na Ukrainie na Dziennik.pl