Senatorowie w trakcie posiedzenia komisji zdrowia we wtorek zapoznali się z informacją Ministerstwa Zdrowia dotyczącą działań podjętych w związku z walką z epidemią. Część senatorów zarzucała, że decyzje dotyczące znoszenia obostrzeń w życiu gospodarczym i społecznym są sprzeczne i nielogiczne, a dane dotyczące zachorowań i zgonów zaniżone.

Inni stwierdzili, że państwo zdało egzamin. Zgodni byli jednak co do tego, że Polacy zachowali dystans społeczny i stosowali się do wprowadzanych nakazów i zaleceń. „Przez ostatni czas widać było, że osoby zostały w domach, ale dochodzimy do momentu odmrażania i decyzje podejmowane w tej chwili są sprzeczne” – mówiła przewodnicząca komisji zdrowia Beata Małecka-Libera (KO).

Jednym z wątków poruszonych w czasie komisji był temat przeprowadzania testów na szerszą niż obecnie skalę. Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska odpowiadał, że nie ma żadnych ograniczeń w ich wykonywaniu. Jednak, jak zauważył, osoby, które przebywają na kwarantannie, nie korzystają tak chętnie z możliwości przebadania się w dwunastej dobie w punktach drive-thru.

„Skończmy z tym: testy, testy, testy. Jest zagrożenie, podejrzenie, więc robi się test” – apelował senator Stanisław Karczewski (PiS).

Z kolei prof. Andrzej Horban, krajowy konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych tłumaczył, że zachorowań jest mało i nie ma sensu testować 38-milionowego narodu co tydzień. To koszty, a poza tym jest to fizycznie niemożliwe. Jego zdaniem, testuje się tylko wybrane grupy ryzyka, np. pracowników medycznych czy pensjonariuszy domów opieki społecznej.

Profesor zauważył też, że w Polsce mamy 10 razy mniej zakażeń niż w krajach, które są najbardziej „zaatakowane”, czyli Stany Zjednoczone, Europa Zachodnia, Włochy. „Chętnie bym to zrzucił na działanie służby zdrowia i rządu, ale to, że jest tak relatywnie mało, to również dotyczy krajów ościennych pasa wokół Polski” – dodał.

Natomiast senator Alicja Chybicka zwróciła uwagę na to, że nie zalicza się do statystyki zgonów zaistniałych w wyniku zakażenia COVID-19 osób, które mają typowe objawy choroby, ale nie były przebadane pod jej kątem lub test dał wynik ujemny. Wiceminister odpowiadał jednak, że liczba zgonów w Polsce pokazuje, że państwo zdało egzamin. „Mamy wolne łóżka, lekarze nie stali przed dylematem, którego pacjenta podłączyć do respiratora. Cieszę się, że te przygotowane środki na walkę nie musiały być wykorzystane” – skwitował.

Natomiast prof. Horban stwierdził, że „o to jedno zero mniej możemy się sprzeczać, czy jest tysiąc zmarłych, czy osiemset, czy tysiąc dwieście, ale nie 10 tys. Jaka jest tego przyczyna, to też bardzo chciałbym wiedzieć.(…) To jest nasze szczęście” – podsumował.

Dodał, że „ważna jest liczba zachorowań w stosunku do liczby mieszkańców”. Jego zdaniem, „można odmrażać gospodarkę, bo ognisk zakażenia jest niewiele i możemy – lepiej lub gorzej – nad nimi zapanować. Tak samo jesteśmy w stanie zapanować nad chorymi, którzy są kierowani do szpitali” – zaznaczył.

Senatorowie podnieśli też temat jednoimiennych szpitali. Niektórzy wskazywali, że powołanie ich było błędem, bo nie ma zabezpieczenia pacjentów chorujących na inne schorzenia. „Co zrobimy ze szpitalami, które nie realizują kontraktu” – pytał senator Lewicy Wojciech Konieczny, wskazując jednocześnie, że szpital, w którym pracuje, ma niewykonanie kontraktu na poziomie 4 mln zł.

Uczestniczący w spotkaniu prezes NFZ Adam Niedzielski tłumaczył, że fundusz nie chce redukować kontraktów, ale raczej wydłużać okres, w którym placówki będą się z niego wywiązywać, tym bardziej, że czas pokazał, że mają one potencjał na wykonywanie ich ponad zakładany limit.

Natomiast dr n. med. Grzegorz Juszczyk, dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny stwierdził, że gdybyśmy nie uwzględniali w tej chwili ognisk zakażeń, to „mielibyśmy już do czynienia z fazą podkrytyczną, czyli wygaszania”. Przypomniał, że w tej chwili wskaźnik replikacji wirusa wskazujący na to, ile osób zaraża jeden chory, wynosi dla Polski 1,26. Jednocześnie powiedział, że koncentracja działań przeciwepidemicznych może pozwolić na kontrolę epidemii i dalszy jej przebieg w fazie wygaszania.

Natomiast w kontekście działalności instytutu w dobie epidemii zauważył, że od stycznia monitoruje on sytuację epidemiologiczną, a pojawienie się nowego patogenu spotkało się z odpowiednią reakcją instytutu, który przekazał informacje o potencjalnie groźnej chorobie. Uruchomiono celową diagnostykę. Instytut od początku współpracuje z sanepidem oraz resortem zdrowia, które zgłaszają na bieżąco zapotrzebowanie na ekspertyzy. „Drugą istotną naszą rolą jest wsparcie diagnostyki laboratoryjnej. Pełnimy funkcję laboratorium referencyjnego” – przypomniał Juszczyk.

Ponadto zaznaczył, że od początku marca pracują dwa naukowe zespoły interdyscyplinarne, które monitorują sytuację i tworzą prognozy w oparciu o pozyskiwane dane. Przekazują dwa razy w tygodniu prognozy do MZ.

Posiedzenie komisji ze względu na obszerną tematykę podzielono na dwie części. Druga powinna odbyć się na początku przyszłego tygodnia. Dokładnego terminu jeszcze nie podano. (PAP)

autorka: Klaudia Torchała