Za tablicę znad bramy obozu Auschwitz chciał dostać kilka milionów koron. Ale gdy o kradzieży doniosły światowe media, przestraszył się i poszedł na policję. Były przywódca szwedzkiej grupy neonazistów wsypał też polskich złodziei - donosi szwedzka gazeta.
Według szwedzkiego tabloidu, Szwed sam zgłosił się do Interpolu, a także na szwedzką policję. Skontaktował się również z policją w Krakowie. Gazeta pisze, że mężczyzna miał należeć do grupy neonazistowskiej, która planowała wielkie zamachy terrorystyczne, m.in. na parlament i siedzibę rządu.
Na policję poszedł, gdy o kradzieży napisały oburzone światowe media.
Jeden z najbardziej znanych szwedzkich adwokatów, Peter Althin, ujawnił agencji prasowej TT, że spotkał się z obywatelem Szwecji, który ma związek ze sprawą kradzieży napisu z bramy byłego hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau.
"Spotkałem osobę, o której mówimy, ale nie mogę komentować rozmowy. Mogę potwierdzić tylko, że jest obywatelem Szwecji" - powiedział adwokat. Jeśli Szwedowi postawione zostaną zarzuty, Althin prawdopodobnie będzie jego obrońcą.