Liga Arabska, w przyjętym w niedzielę nad ranem w Kairze oświadczeniu, ostro skrytykowała USA za uznanie Jerozolimy za stolicę Izraela i wezwała Waszyngton do anulowania tej decyzji.

Szefowie dyplomacji krajów Ligi Arabskiej, którzy zebrali się w sobotę wieczorem w Kairze na zwołanym w trybie pilnym posiedzeniu tej organizacji, podkreślili, że decyzja prezydenta Donalda Trumpa jest "niebezpiecznym naruszeniem prawa międzynarodowego" i zwiększy przemoc w regionie.

"Decyzja nie ma skutków prawnych (...) pogłębia napięcie, rozpala gniew i grozi pogrążeniem regionu w większej przemocy i chaosie" - oświadczyła Liga Arabska.

Sekretarz generalny Ligi Ahmed Abul-Gheit powiedział, że kontrowersyjna decyzja Donalda Trumpa stawia pod znakiem zapytania rolę USA w procesie pokojowym w regionie.

Szefowie dyplomacji krajów Ligi Arabskiej wezwali społeczność międzynarodową do uznania państwa palestyńskiego ze stolicą we Wschodniej Jerozolimie.

Społeczność międzynarodowa nie uznaje Jerozolimy za stolicę Izraela, a prawie 90 ambasad mieści się w Tel Awiwie. Izrael kontroluje Jerozolimę od 1967 roku, gdy w trakcie wojny sześciodniowej zajął wschodnią część miasta.

Ministrowie spraw zagranicznych krajów Ligi Arabskiej spotkali się w stolicy Egiptu, by omówić działania, jakie należy podjąć po ogłoszeniu w środę przez prezydenta Donalda Trumpa, że USA uznają Jerozolimę za stolicę Izraela i przeniosą tam swoją ambasadę, która obecnie znajduje się w Tel Awiwie.

Szefowie dyplomacji nie uzgodnili jednak żadnych konkretnych działań. Niemiecka agencja dpa zauważa, że niektóre państwa członkowskie Ligi są bliskimi sojusznikami USA i w pewnym stopniu są zależne od Waszyngtonu.

Decyzja prezydenta Trumpa wywołała protesty m.in. na Zachodnim Brzegu Jordanu, Strefie Gazy i we wschodniej części Jerozolimy. W atakach izraelskiego lotnictwa, przeprowadzonych w odpowiedzi na ostrzał rakietowy terytorium Izraela, i w starciach z izraelskimi siłami bezpieczeństwa zginęło czterech Palestyńczyków, a kilkuset zostało rannych.

Rdykalna organizacja palestyńska Hamas w sobotę ponownie wezwała Palestyńczyków do intifady, czyli powstania przeciwko Izraelowi.

W sobotę szef palestyńskiej dyplomacji Riad al-Malki poinformował, że prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas nie spotka się wiceprezydentem USA Mike'iem Pence'em w związku z "jednostronną decyzją" władz amerykańskich w sprawie statusu Jerozolimy.

Wizyta wiceprezydenta Pence'a w Autonomii Palestyńskiej była zaplanowana na drugą połowę grudnia. Jednak już w piątek przedstawiciel partii Abbasa Dżibril Radżub powiedział: "W imieniu Fatahu informuję, że zastępca Trumpa nie będzie mile widziany na terytoriach palestyńskich". (PAP)