Traktowanie wyników wyborów parlamentarnych we Włoszech jako wyrazu sprzeciwu wobec polityki prowadzonej przez Unię Europejską jest nadmiernym uproszczeniem - przekonywał w poniedziałek na konferencji prasowej w Brukseli rzecznik Komisji Europejskiej Eric Mamer.

"Komisja Europejska i przewodnicząca KE współpracują z rządami wybranymi w wyborach w państwach członkowskich. To samo dotyczy tego przypadku, jak i każdego innego. Oczywiście, liczymy na konstruktywna współpracę z nowymi władzami Włoch. Chciałbym tylko przypomnieć, że w tej chwili czekamy na sformowanie nowego włoskiego rządu, zgodnie z procedurami konstytucyjnymi tego kraju" - oświadczył Mamer.

Pytany, czy Komisja Europejska zadaje sobie pytanie, co zrobiła źle, popychając 1/3 włoskich wyborców do głosowania na partie nastawione krytycznie wobec UE, odparł:

"Nie jest rolą Komisji Europejskiej komentowanie kampanii wyborczej, która miała miejsce we Włoszech. Byłoby arogancją z mojej strony, gdybym podjął próbę analizy powodów, które skłoniły Włochów do takiego, a nie innego głosowania. Jest cała seria tematów, które były ważne. Uznawanie wyniku tych wyborów za negatywny osąd Europy jest wyjątkowym uproszczeniem sytuacji".

W niedzielnych wyborach parlamentarnych we Włoszech ponad 43 proc. głosów otrzymał blok centroprawicowy składający się z partii Bracia Włosi (Fratelli d'Italia) Giorgii Meloni (około 26 proc.), Ligi Matteo Salviniego (8,9 proc.) i Forza Italia Silvio Berlusconiego (ponad 8 proc.).

Artur Ciechanowicz (PAP)