Tradycja pisania protest songów zdaje się umierać. A kiedyś muzycy reagowali na rzeczywistość w niezwykle wyrazisty sposób. Tak było w czasie wojny w Wietnamie, od której zakończenia mija właśnie 40 lat
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
Bob Dylan, The Beatles, Joan Baez, Pete Seeger, Johnny Cash, Pink Floyd, The Doors, David Bowie, Patti Smith – lista artystów, którzy nagrywali antywojenne songi odwołujące się do konfliktu w Wietnamie, to niemal cała muzyczna encyklopedia. Nigdy wcześniej ani później muzyka nie była tak bardzo zbuntowanym elementem życia jak wtedy. Dzisiaj tradycja protest songów i muzycznego buntu zanika. Wydaje się, że słowa Jimiego Hendriksa, iż jedyną rzeczą, która może zmienić ten świat, jest muzyka, coraz bardziej pokrywają się kurzem. Był czas, kiedy było inaczej.
Już I wojna światowa odcisnęła piętno na twórczości muzycznego środowiska. W momencie jej wybuchu pacyfistyczną pieśń „Stay Down Here Where You Belong” napisał słynny kompozytor Irving Berlin. Dołączyli do niego chociażby Kurt Weill i amerykańska grupa wokalna The Peerless Quartet. Pacyfistycznych muzycznych deklaracji nie brakowało podczas II wojny światowej (chociażby dzięki jednemu z pionierów muzyki country Ernestowi Tubbowi) i wojny koreańskiej w latach 50. (tutaj też wypowiadał się Tubb). Apogeum takiej twórczości nastąpiło dekadę później, kiedy na wiele lat Amerykanie ugrzęźli w Wietnamie.
Warto zaznaczyć, że antywojenne nastroje panowały nie tylko w amerykańskiej muzyce. Na Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu zdarzyło się usłyszeć utwór z takimi słowami: „tylko pomyśl, pomyśl, Bill/ zdejm żelazny hełm/ palce z broni zdejm/ póki krew cudzych pól nie przepoi/ patrz wietnamski ryż/ purpurowy dziś/ czego szukasz w nie swojej ojczyźnie? (...) tylko pomyśl, pomyśl Jack (...) Kiedy ogniem bomb palisz cudzy dom/ co cię czeka w ojczyźnie nie twojej?”.
W Stanach wojna wietnamska przy okazji rozmowy o muzyce nazywana jest „America’s first Rock’n’Roll War”. Muzycznie zaangażowani w konflikt byli najwięksi. Choć do jednej z najgłośniejszych medialnie akcji przeprowadzonych przez artystę doszło poza granicami USA. „Bed-In for Peace” to akcja, którą podjęli w marcu 1969 roku w amsterdamskim hotelu Hilton John Lennon i Yoko Ono. Otoczeni pokojowymi hasłami przyjmowali tam gości, głównie z prasy, leżąc w białej pościeli. To był ich sposób protestu antywojennego. Dwa miesiące później przenieśli się do hotelu w Montrealu. Początkowo chcieli zamieszkać w Nowym Jorku, ale Lennon nie mógł wjechać do Stanów z powodu swoich narkotykowych zatargów z tamtejszym prawem. To właśnie w Montrealu w Queen Elizabeth Hotel, gdzie gościli chociażby Allena Ginsberga, wykonali po raz pierwszy antywojenny hymn „Give Peace a Chance”. Wokalnie wspierali ich m.in. Timothy Leary i Petula Clark. Lennon nagrał też kilka songów antywojennych z The Beatles, chociażby „All You Need Is Love”.
Oddaniem sprawie przewyższyli ich jednak w pewnym momencie tacy artyści jak Joan Baez czy zespoły Jefferson Airplane i Grateful Dead. Ta druga kapela powstała w San Francisco i była jednym z ulubionych zespołów hippisowskich. W 1969 roku zagrali na legendarnym Woodstocku. Jefferson Airplane również pochodzą z San Francisco, grali na Woodstocku i stali się ikoną ruchu antywojennego, hippisowskiego. Na festiwalu z hasłem „Peace, Love and Happiness” wystąpiła również Joan Baez – była wtedy w szóstym miesiącu ciąży. Amerykanka już w latach 50. zaangażowała się społecznie. Przyczyniła się do tego znajomość z Martinem Lutherem Kingiem. Do historii przeszło jej wykonanie protest songu „We Shall Overcome, Someday” w 1963 roku podczas zgromadzenia ćwierć miliona Amerykanów przed budynkiem Kongresu w Waszyngtonie w obronie praw człowieka. Wtedy King wygłosił swoją słynną mowę „I have a dream”. Baez brała udział w protestach, gościła w Wietnamie, nagrywała antywojenne piosenki. Przepełniona jest nimi płyta „Come from the Shadows” z 1972 roku, na której okładce widnieje zdjęcie starszej pary aresztowanej podczas protestów. Baez umieściła na niej swoje kompozycje, ale zaśpiewała też „Imagine” Johna Lennona. Dodatkowo piosenkę poświęconą innej ikonie protest songów, Bobowi Dylanowi. Jego pieśni miały pobudzać tłumy do reakcji i „Blowin’ in the Wind” czy „The Times They Are a-Changin” miały taką siłę.
Ciekawym przypadkiem był Jimi Hendrix, który sam służył w wojsku. Otwarcie nie protestował przeciwko polityce wojennej, choć przeciwko brutalności amerykańskiej armii już tak. Jedna z jego kompozycji, „Machine Gun”, została poświęcona żołnierzom walczącym w Wietnamie. Głośnym echem odbiła się też jego interpretacja amerykańskiego hymnu podczas festiwalu w Woodstock. W latach 60. i 70. antywojenne piosenki nagrywali poza tym tacy giganci jak King Crimson, Rolling Stones, The Doors, John Lee Hooker i Willie Nelson. Kolejne dekady przyniosły kolejne kompozycje potępiające wietnamski konflikt. Pisali je chociażby Bruce Springsteen, Ramones, The Clash i David Bowie. Swoje pięć groszy dołożył również musical. Trzeba tu wspomnieć o „Hair” (miał premierę na Broadwayu w 1967) i „Miss Saigon” (fabuła oparta na „Madame Butterfly”, ale akcja przeniesiona w czasy wojny w Wietnamie).
To właśnie okres buntu antywojennego w czasie konfliktu wietnamskiego dał rozwój muzyce rockowej, stała się ona po raz pierwszy tak silnym głosem młodego pokolenia. Dekady po zakończeniu wojny co prawda przynosiły kolejne muzyczne deklaracje polityczne (wygłaszali je w swoich piosenkach m.in. Public Enemy, Rage Against The Machine, Pearl Jam czy R.E.M.), ale nigdy nie zbliżyły się one do siły piosenek, które pamiętają kontestacyjnego rocka wojny w Wietnamie.