Prezydent Donald Trump zarządził wydalenie ze Stanów Zjednoczonych 60 rosyjskich dyplomatów oraz zamknięcie konsulatu generalnego Rosji w Seattle. - To działanie w odpowiedzi na użycie przez Rosję broni chemicznej klasy wojskowej w Wielkiej Brytanii, które zostało podjęte we współpracy z naszymi sojusznikami i partnerami na całym świecie, w tym z kilkunastoma krajami członkowskimi Unii Europejskiej oraz NATO i innymi państwami na całym świecie - powiedział rzecznik Białego Domu Raj Shah.

Wraz ze Stanami Zjednoczonymi takie kroki podjęła również Kanada, która wydali czterech dyplomatów i Australia - dwóch. Łącznie z 16 krajami Unii Europejskiej, w tym Polską, na całym świecie zostanie wydalonych ponad 100 rosyjskich dyplomatów.
- Taka aktywność Stanów Zjednoczonych, ich sojuszników i innych światowych partnerów wysyła jasny przekaz: działania Rosji mają swoje konsekwencje - dodał Shah.

Głos zabrała także Rosja. Decyzję kilkunastu krajów rosyjskie MSZ nazwało nieprzyjaznym krokiem, a rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zapowiedział, że Moskwa zareaguje symetrycznie.

Siergiej Skripal i jego córka Julia na początku marca trafili do szpitala w stanie krytycznym. Jak wykazało śledztwo była to próba otrucia, do której użyto produkowanej w Rosji broni chemicznej. Wielka Brytania uważa, że to właśnie Moskwa jest odpowiedzialna za atak.






Trwa ładowanie wpisu