Rozmowa z Jerzym Koźmińskim, byłym ambasadorem Polski w USA, prezesem Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności - Co jest największą bolączką wiejskich i małomiasteczkowych bibliotek?
Środki finansowe są bardzo istotne, bo przecież od ich wielkości zależą stan infrastruktury lokalnej biblioteki, jej wyposażenie, księgozbiór, system informatyczny, płace czy możliwość organizowania dodatkowych zajęć. A o wielkości tych środków decyduje władza lokalna. Chodzi więc o to, aby w swoim planowaniu budżetowym władza widziała bibliotekę jako społecznie ważne miejsce.
Ale to chyba nie wszystko.
Współczesna biblioteka potrzebuje też stałych kontaktów z innymi placówkami tego typu, także z instytucjami na szczeblu regionalnym i centralnym – w celu wymiany doświadczeń, wzajemnej inspiracji, sięgania do najlepszych rozwiązań.
W jaki sposób „Program rozwoju bibliotek” to umożliwia?
Między innymi poprzez portal łączący wszystkie placówki biblioteczne nim objęte.
Jak powinna wyglądać idealna biblioteka w małym mieście?
Celem programu jest pomoc placówkom bibliotecznym w przekształcaniu ich w wielofunkcyjne ośrodki informacji, edukacji, kultury i aktywności obywatelskiej. To ambitne, ale realistyczne założenia.
Jakie konkretnie?
Po pierwsze, poprzez dostarczenie im sprzętu komputerowego i oprogramowania oraz zapewnienie dostępu do internetu. Po drugie, poprzez cykl szkoleń i warsztatów dla bibliotekarzy, które mają ułatwić pracownikom bibliotek sprawne poruszanie się w obszarze technologii informacyjno-telekomunikacyjnych, jak i lepsze planowanie i organizowanie własnej pracy. Po trzecie, poprzez akcje informacyjne skierowane do obecnych i potencjalnych użytkowników bibliotek. Po czwarte, poprzez wzmocnienie całego systemu bibliotecznego w Polsce.
*Jerzy Koźmiński, były ambasador Polski w USA, prezes Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności