Wbrew rządowym planom reformy finansów publicznych Bronisław Komorowski wymyślił kolejny sztywny wydatek budżetowy.Chce, aby 0,2 proc. PKB było co roku przeznaczane na zapobieganie powodzi. Oznacza to ponad 2,5 mld zł rocznie. W ciągu 10 lat zebrałoby się 25 mld zł. Marszałek liczy, że atmosfera kampanii wyborczej i powodzi pomoże przeforsować ten pomysł. Komorowski proponuje kolejną specjalną ustawę. Stworzy ona dziesięcioletni program inwestycji przeciwpowodziowych.
Według Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej, by zapewnić prawidłowe funkcjonowanie istniejącej infrastruktury, potrzeba minimum pół miliarda złotych, a z budżetu przeznaczane jest zaledwie 70 mln zł.

Choć nikt nie kwestionuje potrzeby zwiększenia pieniędzy na ten cel, to wątpliwości budzi proponowany przez Komorowskiego sposób. Rząd w ramach reformy finansów publicznych chce likwidować właśnie tzw. wydatki sztywne. Stanowią one aż 75 proc. wydatków w budżecie. Dlatego resort finansów jest wstrzemięźliwy i choć nie wyklucza dyskusji, to wolałby inną formę gwarancji wydatków.

Rozmowa z Bronisławem Komorowskim

MIRA SUCHODOLSKA, GRZEGORZ OSIECKI: Proponuje pan szybkie zmiany prawa umożliwiające wywłaszczenia pod budownictwo przeciwpowodziowe. Sceptycy twierdzą, że problemem nie jest sam wykup, ale brak pieniędzy.
BRONISŁAW KOMOROWSKI*: Mam inny pogląd na sprawę. Wystarczy przyjrzeć się temu, co się działo z planami dotyczącymi budowy zbiorników retencyjnych, np. w Raciborzu. Tam, nawet gdy były pieniądze, barierą okazywała się właśnie niemożność szybkiego rozstrzygnięcia kwestii własności gruntów koniecznych pod budowę. Choć oczywiście problem pieniędzy też istnieje.
To też ma załatwić specjalna ustawa?
Tak, chcę zaproponować rozwiązanie, które zapewni pieniądze na inwestycje przeciwpowodziowe. Do tej pory wszystkie rządy miały świetne plany, tylko nie miały na nie wystarczających środków. A pieniądze, które były, rozpraszano na wiele inwestycji. Budowano je po trzydzieści lat, a to dodatkowo powiększa koszty.
A pan ma patent na to, jak zdobyć szybko fundusze.
Chcę zastosować metodę, którą sprawdziłem „w boju”, tworząc ustawę o zakupie samolotu wielozadaniowego. Zagwarantowała ona finansowanie na poziomie 0,05 proc. PKB. I F-16 latają. Teraz rząd też powinien przygotować program inwestycji w obszarze zabezpieczeń przeciwpowodziowych. Moim zdaniem powinien to być 10-letni program inwestycji hydrotechnicznych, które byłyby finansowane w zależności od wzrostu budżetu czy PKB. Program powinien mieć charakter planu wieloletniego, ale uregulowanego ustawą. To chyba dobra droga, by dokończyć rozciągnięte w czasie inwestycje i uruchomić kolejne strategicznie ważne dla bezpieczeństwa na wypadek kolejnych powodzi.



Ile to miałoby kosztować?
To rzecz do policzenia: musi być tyle, aby budżet mógł to udźwignąć. Dziś to mogłoby być np. 0,2 – 0,3 proc. PKB.
To ponad 2 mld zł rocznie.
Dzisiaj wydajemy ok. 1 mld złotych rocznie. Do tego dochodzą środki unijne. Być może wielkość nakładów trzeba uzależnić od wielkości budżetu. Chodzi jednak o realny przyrost wydawanych środków, a jednocześnie o takie rozplanowanie inwestycji, aby ich realizacja nie trwała 30 – 40 lat. To jest do zrobienia, gdyż oprócz funduszy unijnych ustawa byłaby istotnym źródłem pieniędzy na ten cel.
Chce pan wprowadzić kolejny sztywny wydatek z budżetu, co idzie w poprzek rządowych zamiarów jego uelastycznienia.
Nie jestem członkiem rządu. Choć właśnie jako członek rządu w latach 1997 – 2001 przeprowadziłem ustawę o modernizacji sił zbrojnych w oparciu o wydatki sztywne.
I właśnie tę ustawę rząd chce zmieniać.
Będziemy się więc spierać. To są moje poglądy i w sytuacji nadzwyczajnych zagrożeń zyskują na aktualności.
To rzeczywisty spór czy różnica zdań na potrzeby kampanii?
Nikt nie planował powodzi. Proponowałbym nie mieszać w nią kampanii wyborczej. Choć kampania może być paradoksalnie pomocna we wprowadzeniu niekoniecznie zawsze popularnych, ale potrzebnych Polsce rozwiązań.
*Bronisław Komorowski
marszałek Sejmu, pełniący obowiązki prezydenta, kandydat na prezydenta