Junta wojskowa, która objęła władzę 1 lutego w wyniku zamachu stanu, ogłosiła we wtorek, że przeprowadzi w Mjanmie wybory.

– Naszym celem jest zorganizowanie wyborów i przekazanie władzy zwycięskiej partii – powiedział podczas pierwszej konferencji prasowej od czasu obalenia rządu Zaw Min Tun, rzecznik nowo powstałej Rady Zarządzania Państwem. Wojsko nie poinformowało jednak, kiedy takie wybory miałyby się odbyć. Wcześniej zaś zdecydowało o wprowadzeniu rocznego stanu wyjątkowego.
Informacja zbiegła się z kolejnymi zarzutami, które postawiono obalonej faktycznej szefowej rządu, noblistce Aung San Suu Kyi, choć Zaw Mint Tun zaprzeczył, jakoby miało dojść do jej zatrzymania. – Ze względów bezpieczeństwa Aung San Suu Kyi przebywa w swoim domu – zaznaczył. Według prawnika kobiety nowe zarzuty dotyczą złamania obostrzeń wprowadzonych w związku z pandemią koronawirusa. Z podobnymi oskarżeniami spotkał się wcześniej odsunięty od władzy prezydent Win Myint.
Noblistce grozi kara trzech lat pozbawienia wolności. Ale otoczenie Aung San Suu Kyi bardziej martwi to, że w związku ze zmianami, które junta wprowadziła w ubiegłym tygodniu, kobieta będzie mogła trafić do więzienia bez decyzji sądu. Działania junty wywołują coraz większy bunt społeczeństwa. Grupa protestujących zablokowała we wtorek linię kolejową łączącą dawną stolicę Rangun i Mulmejn, domagając się uwolnienia z aresztu demokratycznej liderki. To kolejny z serii protestów, które od początku lutego odbywają się w tym azjatyckim kraju.
Ich uczestnicy zostali oskarżeni przez juntę o agresję. Zdaniem rzecznika to właśnie protesty zapoczątkowały falę przemocy, a kampania obywatelskiego nieposłuszeństwa sprowadziła się do nielegalnego zastraszania urzędników państwowych. Zaznaczył, że protestujący nie pozostaną bezkarni. – Będziemy cierpliwie czekać, a potem podejmiemy odpowiednie działania zgodnie z obowiązującym prawem – powiedział Zaw Min Tun. W ostatnim czasie armia opublikowała poprawki do kodeksu karnego, które zakładają surowe kary więzienia za udział w protestach. W ten sposób chce stłumić zaangażowanie obywateli.