Mieszkańcy pozaunijnych państw Europy Środkowej i Wschodniej najdłużej poczekają na zaszczepienie przeciw COVID-19.

Wiele unijnych stolic nie ukrywa rozczarowania tempem dostaw szczepionek przeciw COVID-19. Ale kraje naszej części kontynentu spoza Wspólnoty są w jeszcze gorszej sytuacji, bo będą mogły zacząć akcję szczepionkową później niż członkowie UE, którzy korzystają z zakupów skoordynowanych przez Brukselę. Wyjątkiem jest Serbia, której władze sprawnie radzą sobie z zadaniem zaszczepienia obywateli, i Białoruś, która postawiła na rosyjski preparat Sputnik V.
Belgrad należy do liderów nie tylko w regionie, ale i na świecie. Według danych z piątku Serbom udało się zaszczepić 527 tys. osób, co oznacza, że z liczbą 7,7 dawek podanych na 100 mieszkańców kraj ten zajmuje drugie miejsce w Europie po Wielkiej Brytanii oraz siódme na świecie. Osiągnięcie tak dobrego wyniku było możliwe, ponieważ władze zdecydowały o zakupie preparatów nie tylko od zachodnich firm, ale również z Chin i Rosji. Zaszczepić może się każdy, kto zarejestruje się telefonicznie lub przez formularz dostępny na rządowej stronie internetowej.
Część serbskich komentatorów interpretuje decyzję władz jako realizację politycznego testamentu Jugosławii z czasów Josipa Tity, który postulował neutralność wobec Wschodu i Zachodu, jednak premier Ana Brnabić neguje tego rodzaju oceny. Jej zdaniem stanowisko rządu jest możliwie pragmatyczne, bo celem jest jak najszersza ochrona zdrowia i życia obywateli. Dzięki temu Serbia wzmacnia swoją pozycję w regionie. W niedawnym wywiadzie dla ARD w tej sprawie komplementowała Belgrad kanclerz Angela Merkel, a prezydent Aleksandar Vučić rozmawiał na ten temat podczas niedawnej wizyty we Francji z jej przywódcą Emmanuelem Macronem.
Belgrad ma też zaoferować pomoc Serbom z Kosowa, co władze w Prisztinie interpretują jako ingerencję w ich wewnętrzne sprawy. Kosowo zmaga się z poważnym kryzysem zdrowotnym i niestabilnością polityczną. Uwaga rządu Avdullaha Hotiego jest bardziej skupiona na wyborach parlamentarnych 14 lutego. Pierwsza partia szczepionek ma dotrzeć do Prisztiny w połowie miesiąca. Jak mówiła Isme Humolli, przedstawicielka Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w Kosowie, rząd zacznie od szczepień preparatem AstryZeneki. Trwają też rozmowy z Pfizerem. Władze kraju chcą skorzystać z programu COVAX, przy którym współdziała WHO, by zapewnić dostęp do szczepionek krajom biedniejszym.
Kraje spoza Unii chętnie kupują szczepionki z Rosji i Chin
Akcja wakcynacyjna nie rozpoczęła się jeszcze w Bośni i Hercegowinie. Lada dzień mają ruszyć szczepienia w bośniackiej Republice Serbskiej, która niezależnie od władz centralnych w Sarajewie kupiła rosyjskiego Sputnika V. Pierwszy transport z 2 tys. dawek został już dostarczony. Federacja BiH, czyli druga z części składowych BiH, będzie spóźniona o miesiąc w stosunku do bośniackich Serbów. Wskutek problemów z dotrzymaniem harmonogramu pierwsze dawki dotrą tam dopiero na przełomie lutego i marca. Władze centralne zamierzają kupić 1,2 mln dawek w ramach systemu COVAX i 900 tys. za pomocą unijnych mechanizmów zakupowych.
Na szczepionki czekają również mieszkańcy Albanii, Czarnogóry i Macedonii Północnej. Kraje te liczyły przede wszystkim na dostawy z Zachodu. Jak w styczniu informowała Sandra Gallina, szefowa dyrekcji generalnej ds. zdrowia Komisji Europejskiej, Grecja zaoferowała swoim zachodniobałkańskim sąsiadom część własnej partii szczepionek kupowanych w ramach unijnego mechanizmu. Bruksela w grudniu 2020 r. podjęła też decyzję o uruchomieniu wartej 70 mln euro pomocy celowej dla pozaunijnych państw bałkańskich, przeznaczonej właśnie na przyspieszenie zakupów preparatów chroniących przed COVID-19.
Z powodu problemów z dotrzymaniem harmonogramu czarnogórska minister zdrowia Jelena Borovinić-Bojović zdecydowała się zamówić 150 tys. dawek z Chin. Władze w Podgoricy rozważają też zakup 50 tys. Sputników V. Większą cierpliwość zachowuje Albania. Premier Edi Rama prowadzi rozmowy na temat zakupu szczepionek z czterema producentami z UE i spoza niej (nie nazwano jednak żadnego z producentów). Na razie do Tirany dotarło 1700 dawek od Pfizera, a do końca miesiąca ta liczba ma wzrosnąć do 10 tys. Rząd planuje, że wiosną ruszą szczepienia całej populacji. W Albanii zaszczepi się też 50 lekarzy z Kosowa, pracujących na co dzień z pacjentami zakażonymi koronawirusem.
Na pierwszy transport czeka już Kijów. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, szczepienia ruszą 15 lutego. Plan zakłada, że do końca miesiąca zastrzyk otrzyma 367 tys. Ukraińców. Najpierw będą to lekarze ze szpitali leczących COVID-19, pracownicy laboratoriów badawczych, załogi pogotowia i żołnierze służący na doniecko-ługańskiej linii rozgraniczenia. Poszczególne grupy wiekowe będą szczepione dopiero od kwietnia lub maja (najpierw osoby w wieku 80+). 70-latkowie dołączą do nich w wakacje, a 60-latkowie – dopiero jesienią. Kijów zacznie szczepienia preparatem Pfizera pozyskanym w ramach programu COVAX. Potem dołączy do niego produkt AstryZeneki.
Równolegle rząd podpisał umowę na dostawę chińskiego SinoVacu. Ze względów politycznych w grę nie wchodzi natomiast zakup rosyjskiego Sputnika V. Naczelny lekarz kraju Wiktor Laszko tłumaczył, że istnieją wątpliwości co do wiarygodności badań klinicznych wykonanych przez Rosjan. Władze ukraińskie obawiają się też, że szczepionka stałaby się elementem rosyjskiej propagandy przekonującej o dobrodziejstwach współpracy z Kremlem. Odmowa zakupu z Moskwy dała już asumpt prorosyjskiej opozycji do oskarżeń, że ekipa Wołodymyra Zełenskiego ze względów politycznych naraża zdrowie i życie Ukraińców.
Takich oporów nie ma za to Białoruś, najbliższy sojusznik Rosji w Europie. Mińsk należał do pierwszych stolic, które zarejestrowały Sputnika V i już 29 grudnia 2020 r. rozpoczął akcję szczepień. Na razie idzie ona bardzo powoli; zaszczepiono ok. 10 tys. lekarzy. Potem przyjdzie kolej na nauczycieli i pracowników społecznych, a od kwietnia ma ruszyć akcja powszechnej wakcynacji innych chętnych. W II kwartale 2021 r. Białorusini mają uruchomić produkcję rosyjskiego preparatu także u siebie. Dla Rosji taka dyplomacja szczepionkowa należy w tym roku do priorytetowych wyzwań polityki zagranicznej i kształtowania wizerunku kraju za granicą.
Na sąsiedzką pomoc liczy Mołdawia. Podczas grudniowej wizyty w Kiszyniowie prezydent Rumunii Klaus Iohannis obiecał swojej mołdawskiej odpowiedniczce Mai Sandu, że Bukareszt przekaże sąsiadom 200 tys. dawek z własnej puli. Akcja wakcynacyjna ma ruszyć także dzięki dostawom w ramach systemu COVAX; pierwsze partie – 264 tys. dawek od AstryZeneki i 25 tys. od Pfizera – dotrą do kraju w połowie lutego. Władze chcą nią objąć również mieszkańców separatystycznego Naddniestrza, którzy będą jednak musieli przyjechać na tereny kontrolowane przez rząd centralny.
100 tys. sztuk Sputnika V zaoferowała Mołdawii także Rosja. Kiszyniów nie mówi „nie”, jednak p.o. ministra zdrowia Tatiana Zatîc zastrzegła, że preparat musi najpierw przejść pełną procedurę dopuszczenia do obrotu. Rosjanie 20 stycznia złożyli dokumenty rejestracyjne. Także tam szczepionka wywołuje spory polityczne. Igor Dodon, lider prorosyjskich socjalistów, który do grudnia 2020 r. był prezydentem kraju, zastrzegł, że zamierza się zaszczepić wyłącznie rosyjską szczepionką.
Moskwa korzysta też z covidowej dyplomacji wobec kontrolowanych przez siebie parapaństw. Efektywna akcja szczepień miałaby istotne znaczenie propagandowe, zwłaszcza gdyby udało się wyprzedzić takie działania na terenach kontrolowanych przez władze centralne. Sputnik V zostanie wykorzystany w oderwanym od Mołdawii Naddniestrzu, a także w samozwańczych Donieckiej i Ługańskiej Republikach Ludowych. Do Doniecka i Ługańska pierwsze partie z Rosji przysłano kilka dni temu. Naddniestrze czeka jeszcze na ustalenie terminu.
Mechanizm COVAX nie tylko dla biednych
Na przełomie lutego i marca rozpocznie się dystrybucja pierwszej partii szczepionek zakupionych w ramach programu COVAX. Do 145 państw będących beneficjentami mechanizmu do czerwca ma trafić łącznie 337 mln dawek. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przewiduje, że taka liczba pozwoli na uodpornienie 3,3 proc. populacji krajów objętych programem do połowy 2021 r. Ambicje są jednak znacznie większe: do końca roku szczepienia miały objąć nawet 20 proc.
COVAX powstał w kwietniu 2020 r. w odpowiedzi na potrzebę zapewnienia równego i sprawiedliwego dostępu do preparatu na całym świecie. Jest kierowany przez Światową Organizację Zdrowia oraz Global Alliance for Vaccines and Immunization (GAVI). W ramach programu prowadzi się prace badawcze, realizowany ma być zakup i dostawa szczepionek do ponad 180 krajów.
COVAX, podobnie jak WHO, nie posiada własnych funduszy, dlatego na jego funkcjonowanie składają się państwa członkowskie. Zamożne kraje finansują więc zakup szczepionek nie tylko dla swoich obywateli, lecz także mieszkańców państw rozwijających się. Tych drugich nie stać na samodzielne zawarcie umów z koncernami farmaceutycznymi, bo nie są w stanie konkurować z graczami, którzy jako pierwsi ruszyli do negocjacji i mogli zdecydować się na kupno szczepionek nawet po zawyżonych cenach. Dla większości państw uczestniczących w programie szczepionki otrzymane w ramach COVAX będą pierwszymi i prawdopodobnie jedynymi, jakie dostaną.
Opublikowany w środę plan dostaw wskazuje jednak, że w pierwszej kolejności część dawek trafi również do światowych liderów w szczepieniu, takich jak Kanada czy Nowa Zelandia. To wyjątki, bo inne kraje uczestniczące w programie, w tym Wielka Brytania i Izrael, nie zdecydowały się na skorzystanie z dostaw COVAX w pierwszej turze. Seth Berkley, prezes GAVI, tłumaczy, że taki gest ze strony zamożnych uczestników mechanizmu jest bardzo ważny, bo dzięki temu można dostarczyć więcej dawek do najbardziej potrzebujących.
W Kanadzie występują co prawda obecnie opóźnienia w dostawach, ale rząd Justina Trudeau zdążył zaszczepić już ponad 2 proc. całej populacji. Ottawa zawarła umowy z koncernami farmaceutycznymi na zakup rekordowych 398 mln dawek. To zdecydowanie więcej niż potrzeba do zaszczepienia 37 mln mieszkańców. Mimo to Ottawa zakupiła za pośrednictwem COVAX niemal 2 mln dawek szczepionki AstryZeneki. Taka ilość wystarczy do zaszczepienia ok. 5 proc. całej populacji.
W pierwszym miesiącu funkcjonowania mechanizmu podobna liczba szczepionek trafi do Chile i Nowej Zelandii. W sumie każde z tych państw otrzyma więcej dawek, niż przeznaczone zostało dla najbiedniejszych społeczeństw.
kw