Sąd w Moskwie, który rozpatruje zarzuty wobec opozycjonisty Aleksieja Nawalnego o zniesławienie kombatanta II wojny światowej, przeniósł na 12 lutego dalsze postępowanie. Piątkową rozprawę kilkakrotnie przerywano m.in. z powodu problemów technicznych.

Jedną z przerw ogłoszono po informacjach, że kombatant Ignat Artiemienko poczuł się źle w trakcie posiedzenia. Nie było go na sali, uczestniczył w procesie przez łącze wideo.

Piątkowa rozprawa sądowa, druga w tym tygodniu, w której oskarżonym jest Nawalny, przebiegała bardzo emocjonalnie. Nawalny zarzucił swoim oskarżycielom, że wykorzystują kombatanta, człowieka w wieku powyżej 90 lat, i że krewni Artiemienki "handlują" weteranem. Oświadczył, że za procesem stoją media prorządowe, bowiem "Kremlowi potrzebne są nagłówki: +Nawalny zniesławił kombatanta+". Dopiero po jego kłótni z sędzią pozwolono Nawalnemu porozmawiać na osobności z obrońcami.

Postępowanie zostało wszczęte w czerwcu 2020 roku. Według rosyjskiego Komitetu Śledczego Nawalny w mediach społecznościowych 2 czerwca opublikował komentarz, w którym "świadomie zawarto kłamliwe twierdzenia", znieważające weterana. Artiemienko wystąpił w spocie telewizyjnym, zachęcającym do poparcia poprawek do konstytucji Rosji. Nawalny umieścił spot na swoim Twitterze, dodając komentarz, w którym nazwał osoby, które w nim wystąpiły "sprzedajnymi lokajami", "hańbą kraju" i "zdrajcami". W tej reklamie politycznej wystąpiło też kilka osób publicznych, jednak żadna z nich nie zwróciła się do sądu przeciwko Nawalnemu.

Obrońcy opozycjonisty argumentują, że o zniesławieniu można mówić, gdy zniesławiający świadomie rozpowszechnia oczerniające kogoś informacje, o których wie, że są fałszywe. Słowa Nawalnego - zdaniem adwokatów - były jego opiniami i wyrażeniem poglądów, a nie odnosiły się do żadnych faktów. Nawalny przekonywał w sądzie, że nie znając kombatanta nie mógł go zniesławić.

Opozycjonista polemizował z sędzią; twierdził, że osoby siedzące obok Artiemienki w trakcie transmisji "dyrygują odpowiedziami" kombatanta i podpowiadają mu, co mówić. Z transmisji wynikało, że w pokoju wraz z Artiemienką są trzy kobiety.

Kombatant odczytał oświadczenie, w którym wyjaśnił, że wcześniej złożył dokładne zeznania, a teraz prosi o przerwanie przesłuchania ze względu na złe samopoczucie. Transmisję przerwano; pojawiła się informacja, że do Artiemienki wezwano pogotowie.

We wcześniejszych zeznaniach weteran mówił m.in., że zgodził się na udział w spocie z pobudek patriotycznych, że słowa Nawalnego wytrąciły go z równowagi, sprawiły, że jego samopoczucie bardzo się pogorszyło i że domaga się od opozycjonisty przeprosin.

Nawalny reagował zarzutem, że postępowanie sądowe jest "znęcaniem się" nad starszym człowiekiem. Gwałtowna sprzeczka wybuchła między nim a wnukiem Artiemienki Igorem Kolesnikowem, gdy Nawalny oznajmił, iż "handluje własnym dziadkiem". Kolesnikow jest świadkiem oskarżenia. Sąd zadecydował następnie o przełożeniu rozprawy na 12 lutego.

Stronę oskarżenia reprezentuje na procesie prokurator Jekatierina Frołowa. Ta sama prokurator na procesie Nawalnego 2 lutego przedstawiała żądania prokuratury o osadzenie opozycjonisty w kolonii karnej.

Pod budynkiem sądu nie było tym razem protestów zwolenników Nawalnego. Na posiedzenie przyszli, tak jak 2 lutego, przedstawiciele zagranicznych ambasad, m.in. Wielkiej Brytanii.