Wyjście z rządowego kryzysu leży w rękach prezydenta. Sytuację może uratować dopływ eurofunduszy.

Wtorkowa dymisja drugiego rządu Giuseppe Contego pozostawia walczący z pandemią kraj bez sterów. Co prawda premier uzyskał w zeszłym tygodniu wotum zaufania w dwóch izbach parlamentu, ale głosowanie w senacie pokazało, że nie może liczyć na bezwzględną większość. Dymisja rządu to krok, którym premier najprawdopodobniej uprzedził większą katastrofę, jaką mogłoby zakończyć się głosowanie nad reformą sądownictwa.
Prezydent Sergio Mattarella rozpoczął wczoraj na Kwirynale rozmowy w sprawie sformowania nowego rządu. Jeśli się nie uda, Włochów czekają przedterminowe wybory. Eleonora Poli, ekspertka Istituto Affari Internazionali w Rzymie, widzi jednak szanse na uniknięcie takiego scenariusza. Kluczem mogą być eurofundusze, które niedługo mają zacząć płynąć do Włoch. Jak podkreśla włoska analityczka, większość posłów we włoskim parlamencie chce uniknąć wcześniejszych wyborów, bo one oznaczałyby zmianę układu sił. Dzisiejsze notowania dają zwycięstwo prawicy, Lidze Mattea Salviniego oraz ugrupowaniu Bracia Włosi. – Nastąpiłoby to w momencie, w którym z UE zaczną płynąć fundusze do Włoch i rozpocznie się gospodarcze ozdrowienie. To będzie chwila triumfu dla każdego ugrupowania będącego u władzy – mówi Eleonora Poli.
Rzym czeka na uruchomienie funduszu odbudowy, który ma pomóc wydźwignąć europejskie gospodarki z kryzysu wywołanego pandemią. Pakiet ratunkowy będzie opiewać łącznie na 750 mld euro, a Włochy jako jeden z jego największych beneficjentów mają otrzymać ponad 200 mld euro. Na razie nie wiadomo, kiedy strumień pieniędzy zacznie płynąć nad Tybr, niewykluczone, że nastąpi to dopiero w drugiej połowie roku. Pakiet ratunkowy negocjował Conte, ale by stać się jego włodarzem, musi uzbierać większość w parlamencie.
Skąd ją wziąć? Możliwe, że Conte powróci do rozmów z Matteo Renzim, politykiem, który wywołał cały kryzys. Jego partia Italia Viva zapewniała większość rządowi, ale Renzi niespodziewanie wyszedł z gabinetu i wraz z kilkudziesięcioma parlamentarzystami zasiadł w opozycyjnych ławach. Renziemu nie spodobał się sposób, w jaki rząd przygotowywał się do wydawania bezprecedensowego wsparcia finansowego z Unii. Teraz może negocjować swój powrót do rządu w zamian za uzyskanie większego wpływu na planowanie wydatków z funduszu odbudowy. A to mogłoby pomóc mu podźwignąć się w sondażach, które dzisiaj nie wróżą mu sukcesu. Jeśli doszłoby teraz do wyborów, Italia Viva z kierującym nią byłym premierem prawdopodobnie nie znalazłaby się w nowym parlamencie. Dla Renziego zażegnanie politycznego kryzysu to zatem także kwestia politycznego przetrwania.
O przetrwanie walczy także Conte. Premierowi zarzuca się m.in. duszenie przedsiębiorców kolejnymi obostrzeniami, chociaż jednocześnie pandemia znacząco umocniła jego pozycję – poparcie społeczne dla niego w czasie pierwszej fali sięgnęło 70 proc. (druga w kolejności pod względem politycznego zaufania jest Luca Zaia, prezydent regionu Wenecja Euganejska). Nadal cieszy się też poparciem dwóch głównych ugrupowań w swoim drugim rządzie: Ruchu Pięciu Gwiazd oraz Partii Demokratycznej. Conte jest dla nich idealnym kompromisem, bo chociaż ten bezpartyjny profesor prawa został wskazany na premiera przez Ruch Pięciu Gwiazd jeszcze w czasie, kiedy ta partia buntu tworzyła rząd z prawicową Ligą, to ma lewicowe korzenie, które zbliżają go do socjaldemokratów.
We Włoszech spekuluje się nad powrotem do gry miliardera i byłego premiera Silvia Berlusconiego oraz jego ugrupowania Forza Italia, które miałoby wejść do rządu. To, jak jednak wskazuje Eleonora Poli, mniej prawdopodobny scenariusz, bowiem Forza Italia w regionach rządzi w sojuszu z prawicowymi partiami i raczej nie będzie chciała nadwyrężać swojego aliansu z prawicą wchodzeniem do centrolewicowego rządu.