Premier Holandii Mark Rutte potępił w poniedziałek zamieszki, w które przerodziły się niedzielne protesty przeciwników koronarestrykcji. W całym kraju zatrzymano 240 osób, w Amsterdamie i Eindhoven demonstranci rzucali w policję kamieniami, siły bezpieczeństwa użyły armatek wodnych.

"To nie miało nic wspólnego z protestowaniem, to były przestępstwa z użyciem przemocy i tak będziemy je traktować" - powiedział Rutte dziennikarzom.

Manifestanci protestowali przeciwko ograniczeniom związanym z epidemią Covid-19, w tym obowiązującej od soboty godzinie policyjnej, wprowadzonej w Holandii po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej. Premier zapowiedział, że mimo zamieszek godzina policyjna będzie nadal obowiązywać, by spowolnić rozprzestrzenianie się koronawirusa.

W niedzielę w Amsterdamie zatrzymano blisko 200 uczestników nielegalnego protestu, którzy rzucali w funkcjonariuszy kamieniami i materiałami pirotechnicznymi. Do rozpędzenia manifestacji użyto policji konnej i armatek wodnych.

Tego samego dnia w Eindhoven protestujący wzniecali pożary i rzucali w policję kamieniami, a także zdemolowali jedną ze stacji kolejowych i niszczyli mienie. Siły bezpieczeństwa użyły gazu łzawiącego i armatek wodnych, zatrzymano co najmniej 55 osób.

W nocy z soboty na niedzielę w położonej na północy Holandii miejscowości Urk grupa młodych osób obrzuciła policję kamieniami i spaliła tymczasowy punkt wykonywania testów na obecność koronawirusa.

Wieczorem w niedzielę do zamieszek doszło w co najmniej 10 miastach, w tym w Hadze, Bredzie i Tilburgu - przekazał publiczny nadawca NOS.

Żandarmeria wojskowa poinformowała w nocy, że wspiera działania lokalnej policji w co najmniej dwóch miastach na południu Holandii.