Niektórzy uczestnicy sobotnich akcji muszą się liczyć z wyrokami kilkuletniego więzienia.

Kilkadziesiąt tysięcy ludzi wyszło w sobotę na ulice rosyjskich miast, by zaprotestować przeciwko korupcji na najwyższych szczeblach władzy i w obronie aresztowanego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Władze zareagowały brutalnie. Według „OWD-Info”, które monitoruje represje polityczne, w całym kraju zatrzymano 3425 osób. Od upadku Związku Radzieckiego nie było w Rosji manifestacji, po której tak wielu ludzi trafiło na komisariaty.
Koordynatorzy sztabów Nawalnego apelowali o wyjście na główne place miast punktualnie o 14 miejscowego czasu. Sztafetę protestów rozpoczął rosyjski Daleki Wschód, potem na ulice wyszli mieszkańcy Syberii, a zakończyli Rosjanie z europejskiej części kraju. Nie przeszkodził nawet rekordowy mróz za Uralem. W Jakucku ok. 100 osób manifestowało przy –53 stopniach Celsjusza. W Jekaterynburgu, gdzie wyszło 7000 ludzi, było –34. Największe były protesty w Moskwie i Petersburgu, gdzie pogoda była bardziej sprzyjająca. W obecnej i dawnej stolicy Rosji na wezwanie Nawalnego odpowiedziało po kilkadziesiąt tysięcy osób, co jak na rozmiary tych miast nie jest jednak wysoką liczbą.
„OWD-Info” ma informacje o 1360 zatrzymanych w Moskwie i 523 w Petersburgu. W pozostałych miastach te liczby były jedno- lub dwucyfrowe. Gdzieniegdzie policja pozwoliła manifestantom na swobodne wiecowanie. W Jekaterynburgu zatrzymała jedynie dziewięć osób, w Irkucku – sześć. W Moskwie reakcja była najbardziej gwałtowna. Policjanci i funkcjonariusze OMON zatrzymywali ludzi bez wyraźnego klucza, niekiedy z użyciem przemocy. W Petersburgu kobieta kopnięta w brzuch przez omonowca trafiła na OIOM. Ostro rozpędzono protest pod aresztem Matrosskaja Tiszyna, w którym siedzi Nawalny. Doszło do bójek z policją, a manifestanci obrzucali funkcjonariuszy śnieżkami i świecami dymnymi. Według państwowej agencji RIA Nowosti poszkodowanych zostało 39 policjantów.
Z punktu widzenia władz manifestacje były nielegalne. Wiadomo o co najmniej 10 postępowaniach, które wszczęto w różnych częściach kraju. Część zatrzymanych ma odpowiadać z paragrafów mówiących o użyciu siły wobec przedstawiciela władzy czy nawoływaniu i udziale w zamieszkach. Najpoważniejsze zarzuty mogą się skończyć pięcioletnim pobytem w łagrze. – Spodziewam sie, że władza będzie się mścić i ta zemsta będzie szeroko zakrojona – mówił w rozmowie z „Meduzą” adwokat Siergiej Badamszyn, zajmujący się m.in. pomocą ofiarom represji. „Spraw karnych będzie więcej” – nie ma wątpliwości komentator RIA Nowosti Wiktor Marachowski.
Władze czekały na sobotę ze strachem. Policjanci chodzili po mieszkaniach działaczy opozycyjnych, ostrzegając ich przed udziałem w akcji. Niektórzy dostawali takie ostrzeżenia w formie pisemnej, choćby dawny tenisista Jewgienij Kafielnikow, znany z antyputinowskich poglądów. Lubow Sobol, jedna z najważniejszych współpracowniczek Nawalnego, w piątek dostała 250 tys. rubli (12,5 tys. zł) grzywny za wzywanie do nielegalnych zgromadzeń. W sobotę kolejny sąd dorzucił 20 tys. rubli (1000 zł), tym razem za udział w takim zgromadzeniu. W państwowych mediach pojawiły się wezwania do wyrzucenia zachodnich portali społecznościowych, jeśli – jak pisze Marachowski – „nie zechcą otworzyć w Rosji swoich centrów i ściśle podporządkować swojej pracy rosyjskim przepisom”.
Nastroje protestacyjne wzmogły się po powrocie Nawalnego z Niemiec. 17 stycznia polityk wylądował w Moskwie, wracając z rehabilitacji po nieudanej próbie otrucia przez funkcjonariuszy rosyjskich służb w sierpniu 2020 r. Na terminalu lotniska został zatrzymany, a w poniedziałek sąd obradujący na komendzie w Chimkach zgodził się na 30-dniowy areszt, w którym Nawalny będzie czekał na decyzję w sprawie ewentualnego odwieszenia ciążącego na nim od 2015 r. wyroku. Polityk miał narazić spółkę Yves Rocher Wostok na straty i choć Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał wyrok za nieuzasadniony, a państwo rosyjskie wypłaciło za to Nawalnemu odszkodowanie, wciąż grozi mu odsiadka. Rozprawa ma się odbyć 29 stycznia.
Nawalny we wtorek zemścił się zza krat. Jego Fundacja Walki z Korupcją (FBK) opublikowała film o majątku Władimira Putina na czarnomorskim wybrzeżu wartym – według szacunków FBK – 100 mld rubli (5 mld zł). Choć fakt istnienia rezydencji był już znany, dwugodzinny materiał wzbudził sensację. Dotychczas wyświetlono go na YouTubie 80 mln razy. Christo Gozew, bułgarski dziennikarz współpracujący z Nawalnym, zapowiada na ten tydzień kolejną „bombę”. Wszystko zaś jest wstępem do kampanii przed wrześniowymi wyborami parlamentarnymi. Nawalny walczy o zjednoczenie opozycji pod swoim przewodnictwem i pozbawienie Jednej Rosji samodzielnej większości.