Nowym sekretarzem obrony USA został generał Lloyd Austin. Nowym sekretarzem stanu – Antony Blinken. Ten pierwszy podczas przesłuchania w Senacie zapowiedział, że ponownie przyjrzy się decyzji byłego już prezydenta Donalda Trumpa o wycofaniu z Niemiec 12 tys. amerykańskich żołnierzy. W podobnym, a nawet ostrzejszym tonie już kilka tygodni temu wypowiadał się Blinken. – To pomysł głupi, złośliwy i strategicznie błędny. Osłabia NATO, pomaga Władimirowi Putinowi i szkodzi Niemcom, naszemu najważniejszemu sojusznikowi w Europie – mówił pod koniec listopada.

Z tej wypowiedzi warto wyciągnąć dwa wnioski. Po pierwsze, jeśli jakieś wojska USA z Niemiec zostaną przesunięte, będzie to liczba znacznie mniejsza niż ta deklarowana przez Trumpa. Ale decyzja ta może też być zupełnie zarzucona, ponieważ obecnie liczba amerykańskich żołnierzy za Odrą wynosi ok. 35 tys. i jest najmniejsza od lat. Warto pamiętać, że mają tam do dyspozycji doskonałą infrastrukturę, m.in. szpital przy bazie w Ramstein, który jest największą zagraniczną amerykańską placówką tego typu. Także u naszych sąsiadów w Nadrenii w ramach programu Nuclear Sharing składowane są bomby jądrowe. Do doskonałej infrastruktury militarnej dochodzi też zwykły czynnik ludzki – żołnierze zza Atlantyku często żyją tu od lat, mają dzieci w szkołach, wygodne domy. Nagłe wycofanie 10 tys. ludzi to nie tylko olbrzymie koszty finansowe (gdzieś trzeba znów zbudować infrastrukturę), ale też „życiowe”. Co nie znaczy, że przy okazji tych rozmów obecna administracja nie będzie próbowała wynegocjować lepszych warunków i większego zaangażowania Niemiec.
Po drugie, Blinken mówi wprost: Niemcy to najważniejszy sojusznik amerykański w Europie. Te słowa rządzący w Polsce, szczególnie w Ministerstwie Obrony Narodowej i Pałacu Prezydenckim powinni przeczytać kilka razy. I to ze zrozumieniem. Skończył się czas Donalda Trumpa i nasze próby przekształcenia się w amerykańską wyspę w Europie powinny zostać poddane refleksji.
Oczywiście nie ma powodu, by deklarowane zwiększenie liczby amerykańskich wojskowych z ok. 4,5 tys. do 5,5 tys. nie stało się faktem. Prezydent Joe Biden o Rosji wypowiadał się dosyć ostro. Z kolei o NATO bardzo ciepło, tak więc wzmacnianie wschodniej flanki Sojuszu będzie kontynuowane. Tylko że tym razem nie będzie się to działo niejako „na złość” Niemcom, jak chciał Trump, ale w porozumieniu z nimi.
Z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa to dobrze. Bo nawet jeśli nasz zachodni sąsiad nie wypełnia swoich natowskich zobowiązań sojuszniczych, to w razie kryzysu droga wojsk amerykańskich do Polski wiedzie właśnie przez Niemcy. Pozostawienie wojsk amerykańskich w Niemczech wzmacnia nasze bezpieczeństwo. Z zapowiedzi nowej administracji powinniśmy być zadowoleni.