Sąd w Moskwie nakazał w poniedziałek umieszczenie rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego w areszcie do 15 lutego. Polityk wezwał swych zwolenników, by wyszli na ulice, a współpracownicy Nawalnego zapowiedzieli demonstracje w całej Rosji 23 stycznia.

Nawalny, który został zatrzymany w niedzielę na moskiewskim lotnisku, zaraz po przylocie do Rosji z Niemiec, spędził noc na komisariacie policji w podmoskiewskich Chimkach. Tam też, w bezprecedensowym trybie, odbyło się posiedzenie sądu, który rozpatrywał wniosek policji i służb więziennych o umieszczenie opozycjonisty w areszcie.

Działaczka i dziennikarka Ewa Merkaczowa poinformowała po rozprawie, że Nawalny zostanie przewieziony do aresztu śledczego w Zielenogradzie w aglomeracji moskiewskiej. Siły specjalne policji OMON zablokowały drogę do wyjścia z budynku, którym prawdopodobnie wyjechał samochód z Nawalnym.

Po ogłoszeniu decyzji sądu opublikowane zostało nagranie wideo, na który Nawalny zaapelował: "Nie bójcie się, wychodźcie na ulice".

Opozycjonista wypowiadał się w bardzo ostrych słowach; mówił m.in. o "bandzie złodziei, która przez 20 lat grabiła kraj".

"Czego boi się ta żaba, która siedzi na rurze (z gazem - PAP)? Czego boją się ci złodzieje (siedzący) w bunkrze? Sami wiecie najlepiej: wyjścia ludzi na ulice. Dlatego, że to jest ta rzecz, ten czynnik polityczny, którego nie można ignorować" - oświadczył.

Sztaby Nawalnego "bezzwłocznie zaczynają przygotowania do wielkich mityngów", które odbędą się 23 stycznia - zapowiedział Leonid Wołkow, który kieruje siecią sztabów opozycjonisty w regionach Rosji. "Aleksiej Nawalny powinien bezzwłocznie wyjść na wolność" - dodał Wołkow.

Uwolnienia opozycjonisty żądali jego zwolennicy, którzy zebrali się przed budynkiem komisariatu w Chimkach. Po ogłoszeniu decyzji sądu słychać było dochodzące z zewnątrz okrzyki: "Losza, jesteśmy z tobą!" i pod adresem sądu: "Hańba!".

O umieszczenie Nawalnego w areszcie wnioskowała Federalna Służba Więzienna (FSIN). Chce ona, by opozycjonista pozostał w areszcie śledczym do czasu, gdy rozpatrzony zostanie jej wniosek o zamianę wydanego wobec niego w 2014 roku wyroku w zawieszeniu na bezwzględne wykonanie kary, czyli pozbawienie wolności. Według mediów sąd zajmie się tym wnioskiem 29 stycznia.

Adwokaci Nawalnego, którym od niedzieli policja nie pozwalała się z nim zobaczyć, zostali poinformowani o poniedziałkowej rozprawie w ostatniej chwili. Sąd oznajmił, że odbyła się ona na komisariacie, by umożliwić obecność dziennikarzy. Policja z kolei oświadczyła, że Nawalny "nie ma aktualnych testów na koronawirusa". Na salę nie zostali wpuszczeni dziennikarze mediów niezależnych, natomiast pracowały ekipy państwowej telewizji Rossija24 i prokremlowskiego kanału Life.

Nawalny został w 2014 roku skazany na 3,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat za domniemaną defraudację funduszy firmy Yves Rocher. W tym procesie współoskarżonym był jego brat Oleg Nawalny, któremu sąd nie zawiesił wykonania kary i który odbył wyrok w kolonii karnej.

Nawalny wrócił 17 stycznia do Rosji z Niemiec, gdzie przechodził leczenie po próbie otrucia bojowym środkiem trującym typu Nowiczok. Opozycjonista uważa, że próbowano go zabić i że stoją za tym władze Rosji.