Umowa inwestycyjna z Chinami ściągnęła falę krytyki na Brukselę i Berlin. Dla kanclerz Angeli Merkel, która naciskała na porozumienie, to może być ostatni akord w europejskiej polityce.

Rok pełen niepowodzeń Pekin zamknął wizerunkowym zwycięstwem. Wbrew obawom związanym z prawami człowieka oraz zastrzeżeniami Stanów Zjednoczonych Unia Europejska zdecydowała się na zawarcie z Chinami umowy inwestycyjnej, która ma sprawić, że Państwo Środka stanie się bardziej otwarte na europejski biznes.
Dopięcie rozmów z Pekinem jeszcze w 2020 r. było jednym z priorytetów Niemiec, które do 31 grudnia sprawowały przewodnictwo w Radzie UE. – Uczestnicy z zadowoleniem przyjęli aktywną rolę, jaką pełniła niemiecka prezydencja, ze szczególnym udziałem kanclerz Angeli Merkel, która położyła szczególny nacisk na relacje UE z Chinami i w pełni popierała negocjacje – podkreślili w oświadczeniu prasowym przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel oraz kierująca Komisją Europejską Ursula von der Leyen, którzy na wideospotkaniu z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem 30 grudnia zawarli w imieniu UE porozumienie. Sama kanclerz także miała okazję rozmawiać z Xi w czasie wideospotkania w ramach równoległej wymiany zdań, w której udział wziął również francuski prezydent Emmanuel Macron. Co znamienne, tego dnia w Brukseli nie odbyła się konferencja prasowa, a Michel i von der Leyen ograniczyli się do oświadczenia.
Umowa stanowi przełom w relacjach UE z Chinami. Udało się ją dopiąć po blisko siedmiu latach rozmów. Moment jest jednak wątpliwy z co najmniej dwóch powodów. 20 stycznia urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych obejmie Joe Biden, co w Europie jest postrzegane jako szansa na poprawę stosunków transatlantyckich nadszarpniętych w czasie ostatnich czterech lat urzędowania Donalda Trumpa. Otoczenie Bidena chciało przedyskutować ten krok z partnerami europejskimi. Taki sygnał popłynął, kiedy 22 grudnia pojawiła się informacja, że Unia sfinalizuje negocjacje z Chinami przed końcem roku. Jake Sullivan, który po objęciu władzy przez Bidena ma być jego doradcą do spraw bezpieczeństwa narodowego, napisał wówczas na Twitterze, że Biden przyjąłby z zadowoleniem, gdyby umowę z Chinami poprzedziły konsultacje z jego administracją.
Negocjacyjny pośpiech nie spodobał się także Ministerstwu Spraw Zagranicznych w Warszawie. Jego szef Zbigniew Rau tego samego dnia napisał na Twitterze, że Europa powinna zabiegać o umowę z Pekinem, ale potrzebne są konsultacje z udziałem „transatlantyckich sojuszników”.
Porozumienie dopięto po tym, jak wobec Pekinu nasiliły się oskarżenia o łamanie praw człowieka. Fala krytyki popłynęła w zeszłym roku zwłaszcza z Europy zaniepokojonej demontowaniem przez Chiny autonomii Hongkongu oraz sytuacją muzułmańskich mniejszości zamieszkujących zachodnie Chiny. Zaledwie dwa tygodnie przed zawarciem porozumienia Parlament Europejski potępił chińskie władze za system pracy przymusowej realizowany w regionie Sinciang, który zamieszkuje licząca 11 mln muzułmańska mniejszość Ujgurów. W przyjętej rezolucji europosłowie powołali się m.in. na sprawozdanie Australijskiego Instytutu Polityki Strategicznej z marca 2020 r., w którym opisano 27 fabryk w dziewięciu chińskich prowincjach wykorzystujących pracę przymusową co najmniej 80 tys. Ujgurów. Fabryki te produkują towary dla co najmniej 82 globalnych marek, w tym europejskich. Ostatnio o korzystanie z pracy przymusowej Ujgurów podejrzewany jest niemiecki koncern Volkswagen, który produkuje samochody w Sinciangu.
Źródła UE utrzymują, że przestrzeganie standardów pracowniczych przez Pekin było jednym z warunków podpisania porozumienia. W ramach ustępstwa Chiny zobowiązały się do stosowania międzynarodowych porozumień regulujących prawo pracy, które ratyfikowały.
Co europejskiemu biznesowi przyniesie umowa? Firmy m.in. z sektora finansowego, prywatnej ochrony zdrowia, aut elektrycznych i hybrydowych oraz oferujących przetwarzanie danych w chmurze mają zyskać dostęp do chińskiego rynku. Zgodnie z umową zniesiona zostanie zasada zobowiązująca inwestorów zagranicznych do prowadzenia działalności wraz z chińskim wspólnikiem. Z kolei Chiny mają otrzymać większy dostęp do sektorów energetycznego oraz baterii w UE.