Prawica stoi na drodze do realizacji kluczowych punktów programu klimatycznego Bidena. W tym samym czasie azjatyccy rywale szybko przechodzą od deklaracji do czynów

fot. Mark Makela/Getty Images
Joe Biden zapowiadał podczas kampanii wyborczej powrót Ameryki na pozycję lidera walki ze zmianami klimatu
Dwa tygodnie przed zaprzysiężeniem Joego Bidena na 46. prezydenta Stanów Zjednoczonych przyszłość jego klimatycznych obietnic pozostaje niepewna. Część republikańskich senatorów chce, by Donald Trump w ostatnich dniach urzędowania przedłożył Kongresowi porozumienie klimatyczne z Paryża i umowę nuklearną z Iranem. Ich spodziewane odrzucenie – ratyfikacja wymagałaby poparcia 2/3 deputowanych – miałoby zablokować Bidenowi drogę do realizacji postulatów. W rzeczywistości ewentualne głosowanie w Kongresie będzie zapewne dopiero początkiem sporu, a demokraci nie zgodzą się tak łatwo na traktowanie obu umów jako traktatów podlegających tego typu ratyfikacji. Jednak nawet jeśli ostatecznie administracja znajdzie sposób na wyjście z tego sporu obronną ręką, wejście republikanów na tę ścieżkę będzie oznaczać osłabienie politycznej wymowy powrotu USA do klimatycznego stolika.
Niezależnie od tego, czy groźby zablokowania powrotu do procesu paryskiego zostaną zrealizowane, nowa administracja musi się liczyć także z oporem Senatu przed najbardziej ambitnymi propozycjami dotyczącymi zielonej transformacji. O ostatecznym układzie sił przesądzi dzisiejsza II tura wyborów w Georgii. Demokraci musieliby zdobyć oba mandaty, aby wywalczyć połowę miejsc w Senacie. Decydujący głos w razie klinczu uzyskuje wówczas wiceprezydent. Sondaże wskazują, że wynik głosowania pozostaje niepewny. W przypadku utrzymania większości przez republikanów administracja będzie starała się forsować swoje postulaty w drodze prezydenckich dekretów, ale wiele z nich może być kontestowanych prawnie, a w ostatecznej instancji decydujący głos należeć będzie do zdominowanego przez konserwatystów Sądu Najwyższego. Dodatkowo Biały Dom będzie się też zmagał z najniższym od lat poziomem legitymizacji i zaufania do systemu politycznego. Według ostatnich sondaży zdecydowana większość republikańskich wyborców wierzy w twierdzenia, że porażka Trumpa jest efektem fałszerstw.
Globalna koniunktura gospodarcza jest zaś niezależna od posunięć Waszyngtonu i coraz bardziej jednoznacznie zmierza w stronę dekarbonizacji. Zdaniem wielu komentatorów to właśnie zielona transformacja będzie najważniejszym trendem roku, tak jak dla minionego były nim zmagania z pandemią. Szczególnie istotne z tego punktu widzenia są wydarzenia w Azji, gdzie w ślad za niedawnymi deklaracjami dotyczącymi neutralności klimatycznej idą problemy z finansowaniem inwestycji węglowych i decyzje o ich zamrożeniu. Indie mają się wycofać z prawie 90 proc. projektów, a Bangladesz, Filipiny, Indonezja i Wietnam z ok. 80 proc. w porównaniu do planów sprzed kilku lat. Jak ocenia „Global Energy Monitor”, nie spełnią się nadzieje sektora węglowego, że ta część świata pozostanie jego przyczółkiem.
Także w USA zielona transformacja będzie postępować, nawet gdyby powrót do procesu paryskiego został zatrzymany. Jeden z ważnych kroków w tym kierunku został zrobiony ponadpartyjnie. W ramach ostatniego pakietu stymulacyjnego, który w grudniu 2020 r. został podpisany przez Trumpa, znalazły się ulgi podatkowe dla inwestycji w odnawialne źródła energii i wychwytywanie dwutlenku węgla, 35 mld dol. na badania i rozwój nowych technologii energetycznych, a także regulacje zakładające wygaszenie fluorowęglowodorów (gazów cieplarnianych stosowanych w lodówkach i klimatyzatorach). Zdaniem badaczy Rhodium Group to najważniejsze w USA wydarzenie w dziedzinie klimatu od przeszło dekady. Tylko ostatni element pakietu w ciągu półtorej dekady ma zapewnić redukcję emisji na poziomie 900 mln ton ekwiwalentu CO2. To więcej niż w ciągu roku emituje do atmosfery cała gospodarka Niemiec. Aby zrealizować obietnice Bidena – m.in. neutralność klimatyczną USA do 2050 r. i bezemisyjne wytwarzanie prądu do 2035 r. – konieczne jest jednak przyjęcie innych zmian, w tym dekarbonizacja przemysłu i wielkie inwestycje w czystą energię – zastrzegają eksperci.
Międzynarodowy wymiar polityki klimatycznej i powrót USA na pozycję lidera wysiłków w tej dziedzinie miał być jednym z kluczowych punktów programu nowej administracji. Symbolizował to wybór byłego sekretarza stanu Johna Kerry’ego na stanowisko pełnomocnika ds. klimatycznych. Klimat miał być także ważnym obszarem zapowiadanej przez Bidena odbudowy więzi transatlantyckich. Tymczasem o partnerstwo z Europą zabiegają także Chiny, które pod koniec 2020 r. uzgodniły z Brukselą nową umowę inwestycyjną (więcej piszemy o niej na stronie A16). Z formalnego punktu widzenia wprowadzi ona relacje handlowe UE z Chinami na poziom równy jej stosunkom z Waszyngtonem. Firmy obu stron uzyskają dostęp do kluczowych z punktu widzenia zielonej transformacji rynków, m.in. energetyki jądrowej czy pojazdów elektrycznych. Pekin ma ograniczyć transfer obcych technologii i wprowadzić transparentne zasady subsydiowania firm. Krytycy umowy wskazują, że możliwości egzekwowania jej zapisów na terenie Chin będą ograniczone. Zamknięcie negocjacji przed objęciem urzędu przez Bidena, który opowiadał się za koordynacją polityk UE i USA wobec Pekinu, sugeruje też, że Unia kształtując relacje z Chinami, nie zamierza czekać na zdanie Waszyngtonu.