Do wycofania się z projektu składki od wpływów reklamowych i do odpartyjnienia mediów - wezwali we wspólnej deklaracji politycy opozycji. Nie ma demokracji bez wolności słowa, nie ma wolnego społeczeństwa bez dostępu do swobodnego przepływu idei, poglądów i informacji - głosi deklaracja.

We wtorek w Sejmie zorganizowano spotkanie przedstawicieli opozycji i ekspertów w związku z projektowanym przez rząd wprowadzeniem składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej. Zgodnie z założeniami połowa wpływów ze składek ma trafić m.in. do NFZ, a także na Narodowy Fundusz Ochrony Zabytków i nowo utworzony Fundusz Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów.

W spotkaniu wzięli udział wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (KO), marszałek Senatu Tomasz Grodzki (KO), szef PO Borys Budka, szef klubu KO Cezary Tomczyk, lider Nowoczesnej Adam Szłapka, współprzewodniczący Zielonych Wojciech Kubalewski i posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska z Koalicji Obywatelskiej, wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty, szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski, członek Rady Mediów Narodowych Robert Kwiatkowski i posłanka Joanna Scheuring-Wielgus z Lewicy, prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski, Dariusz Klimczak i Jacek Protasiewicz z Koalicji Polskiej, Hanna Gill-Piątek i Michał Kobosko z Polski 2050.

Na spotkanie zostali też zaproszeni wicepremier Jarosław Gowin, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS), o czym świadczyły tabliczki z nazwiskami na stołach, ale nie przybyli. Nie było też zaproszonego przedstawiciela Konfederacji. Przybyli natomiast eksperci w kwestii mediów i reklamy, m.in. Krzysztof Bobiński, Tadeusz Kowalski, Krzysztof Czeszejko-Sochacki. Niektórzy eksperci łączyli się ze zgromadzonymi on line.

Szef klubu KO Cezary Tomczyk nazwał spotkanie historycznym, bo zgromadziło przedstawicieli większości ugrupowań opozycyjnych. Poinformował też, że wspólnie z szefami klubów Lewicy Krzysztofem Gawkowskim i Koalicji Polskiej Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem wypracowali wspólnie deklarację. Zapowiedział ponadto powołanie międzyklubowego zespołu ds. wolności słowa i wolności mediów. Projekt ten, jak powiedział Tomczyk, zajmie się przygotowaniem projektu naprawy mediów, zwłaszcza mediów publicznych.

Marszałek Senatu Tomasz Grodzki przekonywał, że w projekcie utworzenia podatku od reklamy nie chodzi o pieniądze, ale o wolność i prawdę. "Tu gra toczy się o fundamenty demokratycznych społeczeństw" - powiedział. Przypomniał, że w 2011 roku premier Węgier Victor Orban zarzekał się, że nie pozwoli zniszczyć mediów mu nieprzychylnych, a teraz właśnie kończą działalność ostatnie wolne media na Węgrzech.

Borys Budka ocenił, że projektowany przez rząd podatek to "jest haracz po to, żeby zniszczyć ekonomicznie media mniejsze, żeby uzależnić te, co dostaną pieniądze od spółek skarbu państwa i żeby iść wariantem węgierskim". Przekonywał, że opozycja powinna nie tylko debatować, jak zablokować bardzo złą ustawę, ale jest też odpowiedzialna za to, żeby tak zorganizować media, by nikomu nie przyszło do głowy ich zawłaszczanie. Oczywista jest, według Budki, m.in. likwidacja Rady Mediów Narodowych.

Posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska przekonywała, że przez 30 lat stworzony został w Polsce bardzo bogaty i różnorodny rynek medialny, natomiast projekt rządowy zmierza do zniszczenia tego rynku.

Krzysztof Gawkowski dodał, że "media bez wyboru, to Kaczyński bez nadzoru", a wolne media są również odpowiedzialnością opozycji. Szef klubu Lewicy zaznaczył, że wspólne stanowisko trzech klubów: KO, Lewicy i KP, które zostało wypracowane w ubiegłym tygodniu, "jest najlepszym przykładem, że mądra opozycja w chwilach próby ze sobą współpracuje i pomimo różnic umie znajdować kompromisy".

Członek RMN Robert Kwiatkowski zwracał uwagę, że na pewno na wsparcie zasługują małe media lokalne, którym rząd chce "w sposób toksyczny" pomóc, zabierając średnim i większym.

Nawiązał do tego Włodzimierz Czarzasty, który zaznaczył, że wiele lat zajmował się rynkiem medialnym i raz w tym co robił był "mądrzejszy", a raz "głupszy", natomiast nigdy nie firmował podobnego projektu. "Nie łudźmy się - gdyby ta ustawa przeszła - wspierani byliby +nasi+" - mówił Czarzasty. "Ta władza jest wyjątkowo cyniczna jeśli chodzi o sprawowanie władzy" - dodał. A sprawowanie władzy będzie możliwe bez kontroli, przekonywał, gdy nie będzie mediów prywatnych.

Władysław Kosiniak-Kamysz mówił, że opozycja reprezentuje "Polskę racjonalną", która musi wygrać z "Polską radykalną". Podkreślał, że mimo braku na sali lidera Porozumienia Jarosława Gowina, liczy, że dzięki również głosom Porozumienia przyszły projekt ws. podatku od reklam zostanie odrzucony w Sejmie w pierwszym czytaniu.

Dariusz Klimczak zwracał uwagę, że żadna z gazet koncernu Polska Press nie została sprzedana lokalnemu stowarzyszeniu czy organizacji, tylko kupił je państwowy gigant Orlen. "To dowód, że PiS-owi tak naprawdę chodzi o koncentracje mediów" - argumentował.

Medioznawca Tadeusz Kowalski mówił, że po 2015 roku media publiczne z budżetu i spółek skarbu państwa otrzymały ok. 11 miliardów zł, tymczasem wskaźniki są coraz gorsze - liczba słuchaczy Polskiego Radia zmniejszyła się o 2,5 miliona.

Inni eksperci przekonywali, że projekt podatku od reklamy jest sprzeczny z konstytucją i z prawem unijnym. Argumentowali też, że na poziomie krajowym jest nie do zrealizowania postulat obłożenia podatkiem gigantów internetowych. Przekonywali, że nieodprowadzone z powodu wejścia w życie projektu VAT, CIT i PIT będą większe niż 800 mln zł, które ma przynieść ustawa - skutek jej wejścia w życie będzie więc odwrotny od zamierzonego.

Na zakończenie wtorkowego spotkania pod wspólną deklaracją podpisali się m.in. marszałek Senatu Tomasz Grodzki (KO), szef PO Borys Budka, wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska, szef klubu KO Cezary Tomczyk, wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty (Lewica), szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski, prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL-Koalicja Polska).

"Nie ma demokracji bez wolności słowa. Nie ma wolnego społeczeństwa bez dostępu do swobodnego przepływu idei, poglądów i informacji. Pluralizm mediów jest niezbędnym warunkiem zdrowej demokratycznej debaty. Zapowiedziany przez Radę Ministrów podatek od wpływów reklamowych zagraża pluralizmowi mediów, a w szczególności ich obecności w życiu lokalnych społeczności" - głosi deklaracja.

Napisano w niej, że "dziś w Polsce rząd PiS próbuje opodatkować media, co może postawić pod znakiem zapytania ich dalsze istnienie". "W sytuacji, gdy po raz kolejny 2 miliardy złotych przekazywane są na TVP, próby przedstawienia tej opłaty jako ratunku dla polskiej ochrony zdrowia i kultury należy uznać za fałszywe" - głosi deklaracja.

"Państwowe radio i telewizja – zamiast umożliwiać rzetelną debatę publiczną i przekazywać bezstronnie informacje – pełnią obecnie niechlubną rolę tuby propagandowej obozu rządzącego. Tym bardziej potrzebujemy dziś silnych i niezależnych mediów, zapewniających dziennikarzom godne warunki pracy i wolność wypowiedzi" - napisano.

Deklaracja kończy się wezwaniem Rady Ministrów "do wycofania się z projektu ustawy o składce od wpływów reklamowych i odpartyjnienia mediów publicznych".

"Media tego haraczu nie wytrzymają. A brak mediów niezależnych to bezkarność władzy" - powiedział dziennikarzom po spotkaniu lider PO Borys Budka.