System logistyki opracowany przez Agencję Rezerw Materiałowych gwarantuje, że na drugą dawkę zawsze starczy szczepionek - powiedział w poniedziałek Adam Niedzielski. Jak dodał, ze strony ARM nie ma żadnych sygnałów, że płynność podawania drugiej dawki jest zagrożona.

Szef zdrowia był pytany na konferencji prasowej o doniesienia, według których punkty szczepień informują o braku dostaw szczepionek potrzebnych do zaczepienia pacjentów drugą dawką.

"System logistyki opracowany przez Agencję Rezerw Materiałowych - zadania, które są realizowane pod nadzorem ministra Michała Dworczyka - daje gwarancję tego, że na drugą dawkę zawsze starczy" - podkreślił minister zdrowia. Jak jednocześnie przyznał, "są pewne opóźnienia związane z dostawami".

Zaznaczył, że nie chodzi tutaj tylko o zapowiedziane przez firmę Pfizer czasowe zmniejszenie dostaw. Jak zaznaczył, szczepionki trafiają do Warszawy w godzinach porannych. "Na przykład dzisiaj ponad 380 tys. (szczepionek) Pfizera przyjechało rano do Warszawy. Ale żeby je rozwieźć efektywnie po kraju, to potrzeba oczywiście trochę czasu" - mówił Niedzielski.

Zaznaczył, że jeżeli szczepionki, jak w wypadku produktu firmy Pfizer, są dostarczane do Warszawy rano, to do punktów szczepień trafią w godzinach popołudniowych.

"Często terminy szczepień, są umawiane również na poniedziałki. Stąd może się pojawiać takie wrażenie, że nie ma drugiej dawki, a ona po prostu jest w drodze" - powiedział Niedzielski. Podkreślił, że ze strony ARM nie ma "żadnych sygnałów, które by informowały, że druga dawka, czy płynność podawania drugiej dawki jest zagrożona".

Minister zdrowia został zapytany także o to, ile procent wykrywanych przypadków Covid-19 stanowi brytyjska mutacja koronawirusa.

"To jest 5 proc. w próbce 200, która została zbadana w skali całego kraju. Jeżeli byśmy przyjęli założenie, że ta próbka jest reprezentatywna, a była brana z całego kraju, no to rzeczywiście można przekładać na większą populację te wyniki. Aczkolwiek byłbym z tym jeszcze ostrożny, bo tutaj skala nie jest jeszcze aż tak duża" - mówił Niedzielski.

"Jeśli chodzi o interpretację tego wyniku, to z jednej strony możemy być pewni, że ta mutacja jest obecna w Polsce, co oznacza, że nie mamy takiej sytuacji zupełnie niekomfortowej, czyli dużego ryzyka, że ten wirus dopiero wejdzie na nową populację i będzie siał spustoszenie. Tutaj można powiedzieć, że ten wirus po prostu jest obecny i oczywiście podejrzenie jest takie, że on będzie stopniowo zwiększał swój udział" - podkreślił minister zdrowia.