Policja reaguje adekwatnie do zagrożeń podczas ostatnich protestów, a wątpliwości trzeba wyjaśnić - mówił w sobotę rzecznik prezydenta Błażej Spychalski. Poseł Marek Sawicki (PSL) ocenił, że doszło do incydentów, które mogły być prowokowane przez tzw. nieumundurowanych.

W sobotę rano podkom. Rafał Retmaniak ze stołecznej policji poinformował PAP, że sześć osób zostało zatrzymanych po piątkowych manifestacjach Strajku Kobiet w Warszawie, dwóch policjantów trafiło do szpitala, a pięciu innych wymagało interwencji ratowników medycznych.

Podczas sobotniego "Śniadania w Trójce" w Programie Trzecim Polskiego Radia, politycy byli pytani, "co należy zrobić, żeby uspokoić złe nastroje i protesty" po ogłoszeniu wyroku TK oraz o reakcję policji na protesty.

Sawicki ocenił, że pierwszego dnia protestów policja "zachowywała się normalnie", natomiast drugiego i trzeciego dnia "doszło do incydentów". "Śmiem twierdzić, że te incydenty mogły być prowokowane przez tzw. nieumundurowanych (policjantów), którzy w tłumie pojawili się, żeby ewentualnie reagować na jakieś niebezpieczne zachowania" - powiedział poseł PSL. Jak dodał, "te sprawy powinien wyjaśniać (minister sprawiedliwości) Zbigniew Ziobro i sprawdzić, kto tak naprawdę prowokował akcje awanturnicze podczas tych protestów, dlaczego jedni drugich atakowali i dochodzi do awantur".

Według Spychalskiego, "policja zachowuje się w niezwykle profesjonalny sposób". "Oczywiście, że policja w Polsce, tak jak policja w każdym kraju, reaguje na zagrożenia, które się pojawiają. Gdy takie zagrożenia pojawiały się podczas tych manifestacji, policja reagowała adekwatnie" - powiedział minister.

Mówiąc do polityków opozycji stwierdził: "Jeżeli chcecie zobaczyć, jak brutalna może być policja, to wystarczy pojechać do Paryża". "Patrząc na to, jak reagowała polska policja, mam takie przeświadczenie, że polska policja reaguje adekwatnie do zagrożeń i adekwatnie do tego, co się dzieje także podczas tych manifestacji, na pewno bardzo profesjonalnie" - przekonywał.

Spychalski zaapelował do polityków, aby nie postępowali "nieuczciwie" wobec policji. "Jeżeli niektórzy politycy twierdzą, że być może te zdarzenia, które miały miejsce, były inspirowane przez policję, to jest to wyjątkowo nieuczciwe i niegodne, i to tylko podsyca te wszystkie złe rzeczy, które się ostatnio dzieją. Apeluję, żeby tego nie czynić, nie robić, bo to jest coś bardzo złego i szkodliwego" - powiedział prezydencki minister.

Odnosząc się do pytania o propozycje na uspokojenie nastrojów, posłanka Anna Maria Żukowska (Lewica) odparła, że jej klub złożył projekt tzw. ustawy ratunkowej, która "zawiera przepisy zwalniające z odpowiedzialności karnej za pomaganie w przeprowadzeniu zabiegu przerywaniu ciąży".

Z kolei Sawicki potwierdził, że jego ugrupowanie proponuje ustawę przywracającą status quo sprzed wyroku oraz potem referendum. "Po przywróceniu ustawowym trzech przesłanek do aborcji, można w Sejmie spokojnie pracować nad rozwiązaniami, które dookreśliłyby wady letalne, które dają możliwość dokonania aborcji" - powiedział. Dodał, że PSL proponuje, aby referendum w tej sprawie było po zakończeniu pandemii.

Poseł Bartosz Kownacki (PiS) podkreślił, że "aborcja to jest zabijanie człowieka", a w polskiej konstytucji "jest ochrona życia człowieka, i koniec". Dopytywany, co uspokoi nastroje, powiedział, że "uspokoi, jeżeli będziemy mówili prawdę, jeżeli będziemy mówili czym jest aborcja, będziemy mówili kiedy ta aborcja jest dopuszczalna, kiedy jest niedopuszczalna, będziemy porównywali prawo polskie z prawem chociażby krajów sąsiednich".

"Na przykład w Niemczech, kobieta - jeżeli dokona aborcji w sposób nielegalny - jest karana" - mówił.

Pytany, czy PiS zajmie się projektem prezydenckim ws. dopuszczalności aborcji, odparł, że nie jest w stanie w tej chwili przesądzić, gdyż obawia się, że "bez względu z której strony i jaki projekt zostałby przedstawiony opinii publicznej i debatowany, będzie eskalował emocje, bardzo często złe emocje". "Na ten moment znaleźć wyjście będzie bardzo trudno" - ocenił Kownacki.

Poseł Marcin Kierwiński (KO) przekonywał, że "jesteśmy demokratycznym krajem, w którym kobiety mają prawo do podejmowania decyzji". Dopytywany o rozwiązania uspokajające nastroje, wskazał na dwa - krótkoterminowe i długoterminowe. Na pierwsze musiałaby zdecydować się obecna władza, uznając, "że tego wyroku nie było, ponieważ ten wyrok zapadł z naruszeniem prawa". Natomiast drugim rozwiązaniem byłoby - według niego - odsunięcie PiS od władzy. "Opozycja powinna wygrać wybory, odsunąć rząd talibów od władzy i przywrócić normalność" - powiedział poseł KO.

Spychalski przypomniał, że TK orzekł na podstawie konstytucji z 1997 roku, "określił sytuację jasno", ale w uzasadnieniu wyroku "sugeruje także, że przesłanka tzw. letalna powinna być przez parlament uszczegółowiona". W tym kontekście przypomniał, że projekt prezydencki odpowiada "na protesty i sugestie środowisk, które w tych protestach uczestniczyły". "To jest wola większości parlamentu, czy prace nad tym będą toczone, czy nie. Trybunał Konstytucyjny dał sygnał, że takie prace powinny być toczone" - powiedział prezydencki minister.

W środę w Dzienniku Ustaw został opublikowany wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października ub. roku ws. przepisów tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r., a w nocy w Monitorze Polskim opublikowano jego uzasadnienie