W ocenie prokuratury, decyzja Sądu Rejonowego w Poznaniu uwzględniającą zażalenie obrońców Romana G. na jego zatrzymanie jest niezrozumiała i błędna - poinformowała w piątek Prokuratura Regionalna w Lublinie, do której przeniesiono śledztwo w tej sprawie.

Sąd w Poznaniu uwzględnił w piątek zażalenie pełnomocników Romana Giertycha, uznając, że zatrzymanie, doprowadzenie i przeszukanie adwokata były niezasadne i nielegalne. Taką informację przekazał w piątek dziennikarzom reprezentujący Giertycha mec. Jakub Wende.

"Wskazywaliśmy, że nie zostały spełnione ustawowe przesłanki dla podjęcia tego typu decyzji przez prokuraturę. Nadto wskazywaliśmy, że te czynności miały charakter nielegalny, ponieważ zostały wykonane przez służbę do tego niepowołaną" – powiedział w piątek w Sądzie Rejonowym Poznań-Stare Miasto mec. Wende.

"Sąd po raz kolejny, co nas bardzo cieszy, uwzględnił nasze zażalenie, stwierdzając, że wszystkie te czynności były nie tylko niezasadne, ale również nielegalne. Były one niezasadne dlatego, że nie istniały żadne przesłanki do tego, żeby wydać tego typu dyspozycję o zatrzymaniu, doprowadzeniu i przeszukaniu, a nielegalne dlatego, że powierzono te czynności Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu, która to służba nie jest powołana do prowadzenia czynności w tego typu sprawach" - dodał.

Posiedzenie sądu było niejawne.

Jak przekazała w piątek Prokuratura Regionalna w Lublinie, do której przeniesiono śledztwo w tej sprawie z Poznania, decyzja sądu ignoruje fakt, że pocztowe wezwanie podejrzanego do prokuratury w celu ogłoszenia mu zarzutów i jego przesłuchania dałoby mu czas na ukrywanie dowodów i ustalanie linii obrony z innymi podejrzanymi, wśród których są bliscy współpracownicy Romana G.

"Dlatego tylko zatrzymanie, dokonane w czasie, gdy przebywający od dłuższego czasu za granicą Roman G. odwiedził Polskę, mogło zapewnić właściwy bieg śledztwa. Świadczy o tym także fakt, że już po postawieniu zarzutów podejrzany unikał stawiania się na przesłuchania w prokuraturze" - poinformowała Prokuratura Regionalna w Lublinie.

Według prokuratury, dodać należy, że Roman G. oświadczył w czasie zatrzymania do protokołu, że nie składa zażalenia na zatrzymanie i nie ma zastrzeżeń do sposobu przeprowadzenia tej czynności. "Wątpliwości nie budzi również status Romana G. jako podejrzanego w śledztwie dotyczącym przywłaszczenia niemal 93 mln złotych na szkodę giełdowej spółki Polnord" - zaznaczyła prokuratura.

Podkreśliła też, że zgodnie z art. 71 kodeksu postępowania karnego, za podejrzanego uważa się osobę, co do której prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu zarzutów, a takie postanowienie w stosunku do Romana G. Prokuratura Regionalna w Poznaniu wydała 8 października 2020 r. "Prokuratura jest przy tym jedynym organem, który decyduje o statusie podejrzanego w śledztwie" - poinformowała prokuratura.

Zdaniem prokuratury, równocześnie podjęte przez Romana G. działanie w postaci ustanowienia obrońców świadczy też, że uznaje on swój status w sprawie jako podejrzanego. "Zgodnie z art. 87 kodeksu postępowania karnego obrońców ustanawia podejrzany, zaś osoba nie będąca podejrzanym może ustanowić pełnomocnika" - przekazała prokuratura.

Według prokuratury "niezrozumiałym jest stanowisko sądu, że funkcjonariusze CBA nie byli upoważnieni do zatrzymania Romana G. w tym postępowaniu", bo prowadzenie przedmiotowego śledztwa już na początkowym jego etapie zostało powierzane Centralnemu Biuru Antykorupcyjnego.

"Zostało wszczęte o czyn m.in. z art. 296, tj. o przestępstwo przeciwko obrotowi gospodarczemu. Przestępstwo to znajduje się w katalogu spraw, którymi zajmuje się CBA zgodnie z ustawą o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym" - wyjaśniła prokuratura.

Jeszcze raz podkreśliła również, że śledztwo w sprawie wyprowadzenia z giełdowej spółki Polnord około 92 mln zł zostało wszczęte w lutym 2017 r. w związku z zawiadomieniem złożonym przez nowe władze tej spółki. W toku śledztwa ustalono, że jedną z kluczowych osób, które miały brać udział w przestępstwie, był adwokat Roman G.

"Po zebraniu uzasadniającego to materiału dowodowego prokurator wydał 8 października 2020 r. postanowienie o przedstawieniu Romanowi G. zarzutów. Zgodnie z art. 313 par. 1 kodeksu postępowania karnego postawienie zarzutów powinno nastąpić bezzwłocznie. Nie było to możliwe ze względu na nieobecność podejrzanego w kraju. Prokuratura zdecydowała więc o zatrzymaniu i przedstawieniu zarzutów Romanowi G. w pierwszym możliwym terminie, a więc bezpośrednio po jego powrocie do Polski, 15 października 2020 r." - zaznaczyła prokuratura.

Poinformowała także, że zebrany w sprawie materiał dowodowy liczy ponad 100 tomów. Obejmuje zeznania najbliższych współpracowników Romana G. i biznesmena Ryszarda K., dziesiątki tysięcy stron dokumentów spółek i korespondencji, dane z kont bankowych i opinie biegłych, a także wyjaśnienia niektórych podejrzanych. "Zebrane dowody w sposób niebudzący wątpliwości wskazują na przywłaszczenie olbrzymich kwot" - przekazał prokuratura.

Giertych był jedną z 12 osób zatrzymanych w połowie października ub.r. w związku ze śledztwem dotyczącym wyprowadzenia i przywłaszczenia łącznie ok. 92 mln zł z giełdowej spółki deweloperskiej Polnord. Zatrzymanym w sprawie przedstawiono zarzuty dotyczące przywłaszczenia środków spółki oraz wyrządzenia firmie szkody majątkowej w wielkich rozmiarach, a także prania brudnych pieniędzy.

Roman Giertych trafił do warszawskiego szpitala, po tym jak zasłabł w trakcie przeszukiwania jego domu przez funkcjonariuszy CBA. Obrońcy Giertycha poinformowali wówczas, że w czasie prowadzonych z ich klientem czynności prokuratorskich w warszawskim szpitalu, ze względu na stan zdrowia nie było możliwości porozumienia się z adwokatem, przez co nie doszło do skutecznego ogłoszenia mu zarzutów.

Prokuratura podała wówczas, że "po skutecznym" przedstawieniu zarzutów wobec Romana Giertycha zastosowano środki zapobiegawcze w postaci 5 mln zł poręczenia majątkowego, zawieszenia w czynnościach adwokata, zakazu opuszczania kraju, dozoru policji połączonego z zakazem kontaktowania się z pozostałymi podejrzanymi. Obrońcy adwokata złożyli do sądu zażalenie na tę decyzję.

W grudniu ub. r. poznański sąd uchylił środki zapobiegawcze zastosowane przez prokuraturę wobec Romana Giertycha. Rzecznik poznańskiego sądu poinformował wówczas PAP, że zarzuty wobec adwokata ogłoszono nieskutecznie.

W ostatnich dniach Prokuratura Krajowa podkreśliła z kolei w oświadczeniu, że mecenas Roman Giertych "nigdy nie utracił statusu podejrzanego w śledztwie dotyczącym przywłaszczenia kilkudziesięciu milionów złotych z deweloperskiej spółki giełdowej Polnord".