W budżetówce potrzebne są dziś podwyżki, a nie zwolnienia. Dziwię się przewodniczącemu PO Borysowi Budce, że proponuje cięcia w administracji państwowej - mówi PAP lider Lewicy Razem, poseł Adrian Zandberg. Ostatnia rzecz, której potrzebujemy to powrót do polityki cięć w stylu Tuska - dodaje.

PAP: Lider PO Borys Budka w piątkowym wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" zapowiada, że chciałby wprowadzić cięcia w administracji państwowej. Czy politycy Lewicy byliby potencjalnie zainteresowani poparciem takiego rozwiązania?

Adrian Zandberg: Borysowi Budce najwyraźniej coś się pomyliło. W budżetówce potrzebne są dziś podwyżki, a nie zwolnienia. Potrzebne są inwestycje w nowe technologie, żeby usprawnić działanie, a nie cięcia! Efekty mrożenia pensji już są opłakane. Specjaliści zarabiają tak marnie, że uciekają z sektora publicznego, a młodzi ludzie nie chcą pracować dla państwa. Ostatnia rzecz, której Polska potrzebuje po PiS-ie i pandemii, to powrót do polityki cięć w stylu Tuska.

Pandemia pokazała, że potrzebujemy sprawnego państwa. Ja chcę w Polsce sanepidu, do którego można się dodzwonić. Chcę urzędów bez kolejek. W to trzeba zainwestować. Głodzenie administracji to przepis na państwo, które działa jeszcze gorzej. Szczerze mówiąc, dziwię się Borysowi Budce, że proponuje coś takiego. Tak, jakby nie zauważył, że PiS właśnie atakuje pracowników budżetówki. Ja się do ataków na tych pracowników nie przyłączę. Lewica będzie ich bronić.

PAP: A jak oceniacie pan propozycję prywatyzacji usług publicznych, która także padła w tym wywiadzie z liderem PO?

A.Z.: Archaiczne i szkodliwe. To było modne w latach 90., ale dziś wszyscy już wiedzą, że nie działa. Zwykle kończy się tak, że ludzie mają gorszy dostęp do usług, a prywatne spółki drenują budżet państwa. Dla prywatnej firmy celem jest zysk, a nie bezpieczeństwo czy jakość usług. Fanom prywatyzacji usług publicznych polecam skosztować posiłku w szpitalu. Tak w praktyce działa outsourcing.

Lewica nie zgodzi się na prywatyzację usług publicznych. Przeciwnie - chcemy je rozbudować i unowocześnić. Państwo nie powinno się migać od odpowiedzialności za zdrowie, edukację czy transport publiczny. Po rządach PiS-u trzeba nasze państwo naprawić, a nie zwinąć.

Jest sporo do naprawienia. Żeby instytucje publiczne były sprawne, nie mogą być uwikłane w korupcyjne układziki. Dlatego proponujemy silną, niezależną od polityków służbę cywilną. Dlatego chcemy odpartyjnić i sprofesjonalizować nadzór nad spółkami skarbu państwa, zaprowadzić jawność. Zmiany są potrzebne. Ale nie odgrzewanie starych kotletów. Nie powtarzanie błędów, które doprowadziły PiS do władzy, takich jak zwijanie państwa.

PAP: Lewica jest bliżej z OPZZ, a jak widzi pan szansę współpracy z Szymonem Hołownią, który z kolei zaprezentował Małgorzatę Starczewską-Krzysztoszek jako jedną ze swoich ekspertek, a jest to osoba związana z Konfederacją Lewiatan.

A.Z.: Oczywiście pamiętam wypowiedzi pani doktor Starczewskiej-Krzysztoszek z czasów jej pracy dla Lewiatana, gdy mówiła, że w przyszłości każdy pracownik ma zostać przedsiębiorcą. Nie wiem, jakie poglądy ma dzisiaj. Nasze stanowisko jest w każdym razie jednoznaczne: Lewica chce ochrony praw pracowników, jesteśmy za zdecydowaną walką z umowami śmieciowymi i wzmocnieniem Państwowej Inspekcji Pracy. Uważamy, że wypychanie ludzi z etatów na pseudo-samozatrudnienie to nie powinna być przyszłość, tylko przeszłość polskiego rynku pracy.