Po tym, gdy naruszono tzw. kompromis aborcyjny z 1993 r., którego byłem i jestem zwolennikiem, być może nie ma już innej drogi jak tylko referendum; należałoby dobrze przemyśleć pytania i wówczas oddać głos Polakom - mówi w wywiadzie dla Gazeta.pl Jarosław Gowin.

Gowin pytany, czy ma pan pomysł jak zakończyć spór o aborcję w Polsce odparł, że jego pomysł "był niemal tożsamy" z propozycją projektu ustawy prezydenta Andrzeja Dudy.

"Był, bo wiem, że dla ustawy dopuszczającej przerwanie ciąży w przypadku wad letalnych - przesądzających o śmierci dziecka jeszcze w łonie matki bądź wkrótce po urodzeniu - nie ma większości w Sejmie, albo też nie ma jej tak długo, dopóki nie poznamy pisemnego uzasadnienia orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Być może w tym uzasadnieniu będą wskazówki, jaką drogą powinien pójść parlament. Bez nich tkwimy w impasie" - odparł Gowin

"Jeszcze tydzień temu bym tego nie powiedział, ale teraz już tak. Po tym, gdy naruszono tzw. kompromis aborcyjny z 1993 r., którego byłem i jestem zwolennikiem, być może nie ma już innej drogi jak tylko referendum. Należałoby dobrze przemyśleć pytania i wówczas oddać głos Polakom" - powiedział wicepremier.

Pytany, czy takie referendum powinno towarzyszyć wyborom, podkreślił, że "im dalej od jatki politycznej, jaką są wybory, tym lepiej".

W rozmowie poruszono też temat epidemii koronawirusa i kondycji gospodarki. Gowin powiedział, że stanął na czele Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii z jasnym postanowieniem, aby jak najszybciej doprowadzić do odmrożenia gospodarki. "Statystyki są jednak nieubłagane. Mimo restrykcji nie tyle codzienna liczba zakażeń, ile codzienna liczba zgonów pokazuje nam, że walka z koronawirusem jest daleka od zwycięstwa" - przyznał.

Według wicepremiera "źródłem nieszczęść jest to, co wydarzyło się wiosną". "Apelowałem wtedy o przełożenie wyborów prezydenckich o dwa lata. Mówiłem, że wszystkie siły państwa powinny być ukierunkowane na dwa cele: ratowanie ludzkiego życia i ratowanie gospodarki (...). Gdyby wtedy opozycja zgodziła się na uczciwe porozumienie - przekładamy wybory o dwa lata, a urzędujący prezydent nie kandyduje w kolejnych wyborach - jestem przekonany, że dziś tych zgonów byłoby mniej" - podkreślił.

Jego zdaniem politycy poświęcili zbyt wiele czasu na spory i kampanię wyborczą.

Gowin był też pytany o krytykę ze strony lidera Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry porozumienia zawartego na ostatnim unijnym szczycie i opinie, że Polska pozbyła się suwerenności przystając na powiązanie pieniędzy unijnych z praworządnością.

Lider Porozumienia odparł, że aby być suwerennym krajem, musimy mieć polskie fabryki, firmy, sklepy, banki, technologie. "Dlatego zdecydowanie pozytywnie oceniam wyniki szczytu unijnego w Brukseli. Przypieczętował on uzyskanie przez Polskę blisko 800 miliardów złotych" - podkreślił.

Gowin dodał, że jeśli ktoś widzi przyszłość Polski poza UE, "to chcąc nie chcąc projektuje oddanie Polski pod wpływy Kremla".

Wicepremier był też pytany, czy w rządzie jest miejsce dla takich ludzi jak wiceminister aktywów państwowych Kowalski z Solidarnej Polski, który rzucił przed unijnym szczytem hasłem "weto albo śmierć". Gowin odparł, że dopóki nie ma zastrzeżeń merytorycznych do pracy danego ministra, a jego partia podtrzymuje dla niego rekomendację, to nie widzi podstaw do dymisji.

Gowin powiedział też, ze w sprawie zapowiadanego przez PiS podziału Mazowsza Porozumienie poprze rozwiązanie zaproponowane przez koalicjantów.