W pierwszej połowie ubiegłego wieku zarówno Aldous Huxley w „Nowym wspaniałym świecie”, jak i George Orwell w „Roku 1984” przestrzegali przed zawłaszczaniem przez państwo wolności obywateli.
W swoich antyutopiach opisywali Wielkiego Brata i Republikę, która zajmowała się tzw. warunkowaniem już od kołyski. Chodziło o to, aby ludzie byli jak najmniej indywidualistami, a jak najbardziej kolektywistycznymi wykonawcami woli wszechogarniającego państwa.
Wydaje się, niestety, że te przestrogi na niewiele się zdały. Bo cóż myśleć o tym, że dorośli ludzie nie mogą – o czym doniosły wczoraj media – zagrać poza kasynem w pokera, rozmawiać przez telefon komórkowy w samochodzie czy napić się piwa na skwerze w parku. Są wszak za siebie odpowiedzialni.
Niestety konsekwentnie ogranicza się nasze prawa, traktując nas paternalistycznie – państwo wie lepiej, co jest dla ciebie dobre. Co gorsza, jeśli ten trend będzie trwał, powstanie poważne niebezpieczeństwo, że państwo na tym nie poprzestanie. Będzie coraz bardziej ograniczać nasze wolności. Po pokerze przyjdzie czas na wyznaczanie nam zakazanych lektur, wskazówki, jak mamy wychowywać swoje dzieci, a później co myśleć i czuć.
Powinniśmy być na taki zamach na nasze wolności szczególnie wyczuleni. Przecież to w odpowiedzi na komunizm Orwell napisał w 1949 roku swoją powieść. A to my byliśmy królikami doświadczalnymi reżimu, który uzurpował sobie prawo do tego, aby decydować, co jest dla nas najlepsze. Nie dajmy się zwieść.
Państwo powinno być sprawne, bezwzględnie egzekwować prawo i nie jest moją intencją nawoływanie do jego negacji czy osłabiania. Ale nie może rościć sobie prawa do traktowania nas jak infantylnych stworzeń, które trzeba prowadzić za rękę. Co więcej, taka polityka może powodować wymierne straty. Jeśli policjanci zajmują się ściganiem dorosłych ludzi grających w pokera, to w tym czasie nie zajmują się kradzieżami czy rozbojami. Gdzie w tym sens?