Tak jak w styczniu ocena ratingowa Agencji S&P była w nieuzasadniony sposób negatywna, tak piątkowa decyzja jest nadspodziewanie pozytywna - przyznają eksperci, z którymi rozmawiała PAP.

Według głównego ekonomisty BZ WBK Macieja Relugi o ile w styczniu nie było podstaw do obniżenia perspektywy ratingu do negatywnej, to obecnie nie ma podstaw do podwyższenia tej perspektywy do stabilnej.

Z kolei były wiceminister finansów dr Cezary Mech uważa, że S&P zareagowała piątkowym ratingiem na nieadekwatność swojej styczniowej oceny i miało to związek z faktem, że znacznie bardziej adekwatne oceny polskiej gospodarki formułowała w ostatnich miesiącach inna agencja - Moody's.

Agencja Standard & Poor's utrzymała w piątek rating Polski na poziomie BBB plus, perspektywa została podniesiona w górę z negatywnej do stabilnej. W połowie stycznia br. S&P obniżyła rating Polski do poziomu "BBB plus" z "A minus", z perspektywą negatywną. Złoty wtedy gwałtownie się osłabił.

"Poprzednia decyzja S&P ze stycznia moim zdaniem była przesadzona, bo tam głównym argumentem za negatywną perspektywą, obok obniżki ratingu było zagrożenie dla niezależności NBP, co wydawało się dziwne" - mówi PAP Maciej Reluga. Zwraca uwagę, że zwłaszcza po upływie roku widać bezpodstawność tego argumentu.

"Tym niemniej nie spodziewałem się zmiany perspektywy z negatywnej na stabilną, bo w międzyczasie wydarzyły się inne rzeczy, które mogą na taką perspektywę wpływać" - mówi. Dodaje, że ma na myśli zwłaszcza obniżenie wieku emerytalnego i spowolnienie wzrostu PKB.

"Wydaje mi się też, że prognozy S&P są trochę nieaktualne" - mówi. Jego zdaniem nie można zakładać, tak jak to robi S&P, że wzrost PKB będzie w 2016 roku na poziomie 3 proc. i nie będzie znacznego spadku inwestycji. "Czwarty kwartał musiałby być nie wiadomo jaki, żeby to uzyskać" - komentuje.

Choć przyznaje zarazem, że S&P może zakładać, że obecne spowolnienie jest tymczasowe i "około połowy 2017 wyjdziemy znów na poziom ok. 3 proc.". "Wtedy rzeczywiście agencja ratingowa nie powinna się takim spowolnieniem przejmować" - zaznacza ekspert.

"Tym niemniej dla mnie argumenty na rzecz zmiany perspektywy na neutralną były od stycznia, natomiast dzisiaj wydaje mi się to mniej oczywiste, zwłaszcza w kontekście obniżenia wieku emerytalnego i niższego PKB" - podsumowuje. Zdaniem Relugi w styczniu S&P powinna utrzymać perspektywę stabilną i podobną decyzję powinna podjąć w piątek. "A tak niepotrzebnie sami wprowadzili zamieszanie i korygują jedną dziwną decyzję inną" - mówi.

Także Cezary Mech uważa, że piątkowa decyzja S&P była reakcją na nieadekwatność styczniowej. "Te decyzja S&P jest związana ze stanowiskiem agencji Moody's" - mówi. "W styczniu S&P popełniła błąd, co wykorzystała agencja Moody's, dlatego dziś S&P chyłkiem się z tamtego ratingu wycofuje" - dodaje.

Zwraca też uwagę, że w ostatnich miesiącach "rynki kapitałowe w wycenie ryzyka były bliższe ocenom Moody's niż tego, które formułowała S&P". "Ich rating styczniowy nie miał potwierdzenia w wycenie ryzyka na ryzyka na rynku kapitałowym" - podkreśla Mech. "Zagrożenia makroekonomiczne, na które wtedy wskazywała S&P, nie zmaterializowały się" - dodaje.

W maju br. Agencja Moody's utrzymała rating polskiego długu na poziomie A2/P-1, ale zmieniła perspektywę ratingu ze stabilnej na negatywną. We wrześniu utrzymała rating na tym samym poziomie. (PAP)