Dwóch wiceministrów w rządzie Davida Camerona odwiedziło w środę Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny (POSK) w Londynie, na którym w weekend pojawiło się obraźliwe wobec Polaków hasło. "Kochamy Polaków i mamy nadzieję, że oni wciąż kochają nas" - podkreślali.

Środowa wizyta podsekretarz stanu ds. społeczności i samorządu baronessy Susan Williams i wiceministra spraw wewnętrznych ds. zwalczania ekstremizmu Lorda Ahmada jest konsekwencją doniesień o atakach słownych na Polaków w Wielkiej Brytanii po czwartkowym referendum, w którym większość Brytyjczyków opowiedziała się za wyjściem ich kraju z Unii Europejskiej.

W poniedziałek ataki potępili premier David Cameron, lider opozycji Jeremy Corbyn i burmistrz Londynu Sadiq Khan. Przemawiając w Izbie Gmin, Cameron podkreślił, że imigranci "przyjechali do Wielkiej Brytanii i wnoszą wspaniały wkład w nasz kraj". "Nie akceptujemy przestępstw z nienawiści, one muszą być zwalczane" - powiedział premier. Z kolei Khan napisał na Twitterze: "Mam zerową tolerancję na przestępstwa z nienawiści w Londynie. My nie tylko tolerujemy nasze różnice, ale je celebrujemy".

W trakcie środowej wizyty ministrowie i polski ambasador w Wielkiej Brytanii Witold Sobków zostali oprowadzeni po budynku, który od lat 60. ubiegłego wieku stanowi centrum życia polskiej społeczności w Londynie. Mieszczą się tutaj m.in. teatr, siedziby wielu organizacji polonijnych, a także restauracje i klub jazzowy.

Joanna Młudzińska, przewodnicząca POSK, podkreśliła w rozmowie z mediami, że ośrodek otrzymał w ciągu ostatnich dni setki życzeń i kartek z pozdrowieniami z całej Wielkiej Brytanii. "Chcemy się skupić na tej wspaniałej odpowiedzi brytyjskiego społeczeństwa, a nie na samym ataku. Piszą do nas z przeprosinami, że są zawstydzeni tym atakiem i że nas, Polaków, kochają" - podkreśliła.

Baronessa Susan Williams podkreśliła, że polska społeczność jest obecna w Wielkiej Brytanii od dekad i wniosła "bardzo wiele pozytywnego" do brytyjskiego społeczeństwa. Wyraziła przekonanie, że obecne ataki "mają charakter tymczasowy". "Niestety, istnieją ludzie, którzy używają takich okazji (jak referendum ws. członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej - PAP) do podjęcia działań o charakterze kryminalnym" - powiedziała Williams.

"Nie będziemy tolerować podobnych ataków. Bóg jeden raczy wiedzieć, co motywuje tych ludzi, ale (...) chcę podkreślić, że Polacy są tutaj bardzo, bardzo mile widziani. (...) Kochamy Polaków i mam nadzieję, że oni wciąż kochają nas" - powiedziała.

Jej słowom wtórował lord Ahmad, wiceminister spraw wewnętrznych odpowiedzialny za zwalczanie ekstremizmu. "Polski ośrodek, w którym się znajdujemy jest symbolem współczesnej Wielkiej Brytanii. (...) Jesteśmy wzbogaceni różnorodnością, wieloma kulturami, społecznościami i religiami" - podkreślił.

"Przed mniejszościami w tym kraju roztacza się jasna przyszłość. (...) Stoję tutaj jako minister o pakistańsko-indyjskich korzeniach, wraz z ministrem o irlandzkich korzeniach, w środku polskiego centrum kulturalnego. To, co nas łączy to fakt, że jesteśmy we współczesnej Wielkiej Brytanii, która właśnie na tym (tej różnorodności - PAP) się opiera" - zapewnił.

Jednocześnie Ahmad jednoznacznie zapowiedział walkę ze wszelkimi przejawami nienawiści na tle rasowej lub etnicznej. "Mam jeden komunikat pod adresem ekstremistów, którzy próbują zakłócić życie kraju i naszej społeczności: będziemy solidarni (z dotkniętymi atakami - PAP) i pokonamy was" - podkreślił.

Minister przyznał, że w ostatnich dniach odnotowano wzrost podobnych incydentów. "Istnieją obszary kraju, na których dochodzi do podobnych ataków, nie tylko wobec polskiej społeczności, ale także innych grup imigranckich. Policja pracuje wraz z lokalnymi społecznościami, aby poradzić sobie z tą sytuacją" - powiedział.

Przedstawiciele rządu Camerona zaapelowali również, aby osoby, które padły ofiarą podobnego ataku słownego lub fizycznego bez wahania zgłaszały się do policji i lokalnych władz.

Mówiąc o skali problemu ambasador Witold Sobków przyznał, że ambasada i konsulaty otrzymują zwiększoną liczbę doniesień o podobnych incydentach.

"Nieprzyjemne okrzyki w autobusie czy w tramwaju, okrzyki w szkołach, ktoś mówi polskim dzieciom, że muszą wyjechać - to bardzo przykre sytuacje. (...) Musimy nad tym czuwać - wszystkie takie zdarzenia są zgłaszane policji" - podkreślił, dodając, że także ambasada otrzymała e-maila z groźbami.

"Pewnie niektórzy to referendum trochę opacznie zrozumieli: że jeśli będzie Brexit to pozbędą się wszystkich cudzoziemców. Moja odpowiedź jest taka sama: pójdźcie do szpitala, zobaczcie, kto pracuje w domach starców, hotelach, restauracjach. Nie chcecie imigrantów? Jak ten kraj będzie bez nich funkcjonował?" - pytał retorycznie Sobków.

Jednocześnie podkreślił, że ambasada współpracuje blisko z brytyjską policją, a także zwróciła się do minister edukacji o specjalne instrukcje dla nauczycieli, które mają im pomóc reagować na ewentualne negatywne zachowania wobec polskich dzieci w brytyjskich szkołach.

Ambasador zapewnił, że do czasu zakończenia negocjacji w sprawie Brexitu Wielka Brytania pozostaje członkiem Unii Europejskiej, a prawa polskich obywateli pozostają bez zmian. "Nie ma powodu do obaw" - podkreślił, dodając, że jednocześnie polscy dyplomaci zaobserwowali zwiększone zainteresowanie... polskim paszportem wśród Brytyjczyków.

Według informacji PAP ambasada otrzymała od minionego piątku - dnia ogłoszenia wyniku referendum - ponad 150 zapytań w tej sprawie. W ubiegłym roku konsulat RP w Londynie wydał zaledwie kilka decyzji o przyznaniu polskiego obywatelstwa osobom z innych państw.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)