W 2015 r. do Polski trafiło 7,4 mld sztuk nielegalnie wytworzonych i podrobionych papierosów. O ponad 800 mln sztuk więcej niż w 2014 r. Rok 2015 będzie drugim rokiem z rzędu, w którym wzrośnie przemyt. Od 2011 r. do 2013 r. tendencja była spadkowa.
Tytoniowa kontrabanda / Dziennik Gazeta Prawna
– Przyczyny tego wzrostu można upatrywać w migracji zarobkowej – uważa Zbigniew Sobecki, ekspert podatkowy w zespole ds. cła i akcyzy w KPMG.
Według danych polskiego MSZ od stycznia do grudnia 2015 r. resort wydał obywatelom Ukrainy 833 259 wiz. Jak zauważa branża tytoniowa, zaowocowało to dziesięciokrotnym wzrostem przemytu papierosów z tego kraju – do 1,4 mld sztuk. Są tańsze niż te nasze legalne. Na skutek osłabienia się hrywny różnica w cenie papierosów produkowanych w Polsce i na Ukrainie bardzo się zwiększyła. Za ukraińskie trzeba zapłacić średnio 0,58 euro za paczkę. W Polsce jest to około 3,13 euro.
– Na skutek kryzysu na Ukrainie kontrola nad legalną sprzedażą w tym kraju jest utrudniona, co sprzyja szarej strefie – uważa Grzegorz Wargocki, dyrektor handlowy w firmie Orion, producenta papierosów.
Papierosy, które trafiają do nas z Ukrainy, pochodzą w dużej części z Białorusi – kluczowego centrum produkcji tego rodzaju wyrobów na Wschodzie. To tam znajduje się dwóch dużych, państwowych producentów tytoniu – fabryka Neman w Grodnie (GTFN) i Tabak Invest w Mińsku. Poza własnymi markami, na podstawie licencji lub umowy, wytwarzają one także markowe produkty dla firm międzynarodowych. Najwięcej „lewych” wyrobów tytoniowych przemycanych do krajów członkowskich UE, także do nas, pochodzi z GTFN. Mowa przede wszystkim o marce Fest, która jest liderem wśród kontrabandy tytoniowej: w UE spala się rocznie 2,9 mld sztuk papierosów o tej nazwie. Nic dziwnego: GTFN podaje cenę produkcji jednej paczki na poziomie 0,16 dol.
Dlatego choć nielegalny tytoń przywożą do Polski Ukraińcy, to Białoruś jest liderem w przemytniczym procederze.
Według wyliczeń branży w ostatnim roku przemycono stamtąd do krajów UE ok. 6 mld sztuk papierosów, w tym do Polski 2,8 mld. To nieco mniej niż w 2014 r.– 3,13 mld sztuk.
Branża apeluje o podjęcie działań, które realnie ukrócą ten proceder, negatywnie wpływający na legalny rynek. W 2015 r. sprzedało się na nim 41,09 mld sztuk papierosów, wobec 42 mld sztuk rok wcześniej i 46,63 mld sztuk w 2013 r.
A właśnie teraz nadarza się ku temu okazja. Unia Europejska jest w trakcie opracowywania bliższej współpracy z Białorusią, a co za tym idzie – w trakcie znoszenia sankcji wobec tego kraju. Z drugiej strony UE prowadzi też proces ratyfikacji protokołu FCTC, czyli Ramowej Konwencji o Kontroli Tytoniu. Zakłada ona m.in. stworzenie międzynarodowego systemu śledzenia drogi pokonywanej przez wyroby tytoniowe, aby walczyć z przemytem i ich podrabianiem.
– Ratyfikacja protokołu wewnątrz UE nie ma znaczenia, jeżeli najbliżsi sąsiedzi, czyli Białoruś, nie podejmą takiego samego zobowiązania. Można skłonić ten kraj do przyjęcia konwencji w zamian za ustępstwa. Znosi się przecież sankcje wizowe i finansowe wobec Białorusi – podpowiada przedstawiciel jednego z koncernów tytoniowych. Zdaniem branży Słowacja, która teraz sprawuje prezydencję we Wspólnocie, powinna potraktować walkę z przemytem tytoniu jako jeden z priorytetów. Ma w tym swój własny interes: białoruskie papierosy zalewają także ten kraj.
Oczywiście każde z państw zwalcza tę kontrabandę u siebie. Resort finansów zapewnia, że widzi zagrożenia i im przeciwdziała: uszczelnia granice, moniteruje rynek, sprawdza oferty w internecie. Zwłaszcza to ostatnie daje efekty.