Marsz pod hasłem: "Powiedz Nie Rasizmowi" przeszedł w sobotę ulicami Warszawy. Jego organizatorzy alarmowali, że w Polsce ostatnio zwiększyła się liczba rasistowskich incydentów. Marsz był protestem przeciw tym incydentom i wyrazem solidarności z uchodźcami.

Manifestacja miała też związek z przypadającym 21 marca Międzynarodowym Dniem Walki z Dyskryminacją Rasową. Kilkuset uczestników marszu niosło transparenty z hasłami: "Wielka Polska kolorowa", "Stop rasizmowi i islamofobii", "Kto nie potępia, ten przyzwala". Skandowano m.in.: "Rasizm żegnamy, uchodźców zapraszamy", "Precz z rasizmem", "Jedna rasa, ludzka rasa", "Imigracja nie jest zbrodnią".

Ogólnopolską manifestację zorganizowała Koalicja Zjednoczeni Przeciw Rasizmowi - nieformalne porozumienie wielu organizacji, w skład którego wchodzą m.in. Związek Nauczycielstwa Polskiego, Partia Razem, Partia Zieloni i Pracownicza Demokracja.

Manifestacja, która rozpoczęła się o godz. 14, wyruszyła około godz. 15 z placu Zamkowego, przeszła Krakowskim Przedmieściem, Świętokrzyską, na plac Powstańców Warszawy, następnie Świętokrzyską, Nowym Światem i zakończyła się o godz. 17 przed Sejmem.

"Co się stało w kraju, który kiedyś był państwem bez stosów i w którym powstała Solidarność? A dziś są ugrupowania, które chcą robić referenda przeciw tym, których powinniśmy przyjąć" - mówił przed wyruszeniem marszu prezes ZNP Sławomir Broniarz. Dodał, że dlatego ogromna odpowiedzialność spoczywa na nauczycielach. "Granica powinna nas chronić przed wrogiem, ale być otwarta dla tych wszystkich, którzy potrzebują naszej pomocy" - dodał.

Z kolei Justyna Samolińska z Partii Razem mówiła, że "w Polsce powoli każda osoba, która ma trochę ciemniejszy kolor skóry boi się chodzić po ulicy". "Osoby, które czują się sfrustrowane z powodu, że mało zarabiają i mają trudną sytuację mieszkaniową, zamiast szukać wroga tam, gdzie on faktycznie jest, szukają go w jakimś mitycznym uchodźcy. Nie znajdziemy rozwiązania, jeśli ludzie nie zaczną organizować się wokół realnych problemów, które dziś mają" - mówiła.

Na ulotkach i plakatach zachęcających do udziału w manifestacji można było przeczytać m.in.: "przeciwstawmy się rasizmowi, islamofobii, antysemityzmowi i faszyzmowi; mówimy: uchodźcy są mile widziani". "Przyjdź na demonstrację, jeśli uważasz, że każda istota ludzka winna być traktowana na równi – z szacunkiem i godnością" – przekonywali organizatorzy.

Przed Sejmem na marsz oczekiwała grupa kilkunastu przeciwników skandujących m.in.: "Tu jest Polska narodowa". Kontrmanifestanci byli oddzieleni od uczestników marszu kordonem policjantów.

Międzynarodowy Dzień Walki z Dyskryminacją Rasową został proklamowany w 1966 r. przez Zgromadzenie Ogólne ONZ dla upamiętnienia wydarzeń z 21 marca 1960 r., kiedy południowoafrykańska policja zastrzeliła 69 uczestników pokojowej demonstracji w Sharpeville, którzy protestowali przeciwko polityce apartheidu.