Napięcie między Rosją a Zachodem sprowadziło na świat w "nową zimną wojnę" - twierdzi rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew. Na konferencji Bezpieczeństwa w Monachium Miedwiediew mówił, że jego kraj "prawie codziennie jest oskarżany o groźby pod adresem NATO, Europy, Stanów Zjednoczonych lub innych krajów".

Odnosząc się do wojny w Syrii, zapewniał, że Rosja nie bombarduje tam celów cywilnych. "Nie ma na to dowodów" - dodał.

W przemówieniu na konferencji w Monachium premier Francji wezwał Moskwę do wstrzymania nalotów. Manuel Valls mówił, że Moskwa powinna natychmiast zaprzestać atakowania celów związanych z umiarkowaną opozycją oraz cywilami w Syrii. „To niezwykle istotne, by móc wynegocjować pokój w tym kraju” - mówił Valls.

To właśnie rosyjskie bombardowania stały się jednym z powodów, dla których w ostatnich dniach zawieszono rozmowy pokojowe w Genewie. Moskwa twierdzi, że walczy z terrorystami z tzw. Państwa Islamskiego, ale Zachód oskarża rosyjskie władze o próbę zniszczenia umiarkowanej opozycji i tym samym wspieranie prezydenta Baszara al-Asada.