Brytyjski premier David Cameron przyznaje: do końca roku nie uda nam się porozumieć z resztą Unii w sprawie reform Wspólnoty. Pierwotny, choć nieoficjalny, plan brytyjskiego rządu zakładał zamknięcie negocjacji jeszcze na grudniowym szczycie. Ale dziś premier przeprowadził rozmowę telefoniczną z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. z opublikowanego później oświadczenia wynika, że Londyn zgodził się na przedłużenie negocjacji. Szef Rady Europejskiej Donald Tusk mówi zaś możliwym porozumieniu w lutym.

"Liderzy zgodzili się, że do rozwiązania wciąz pozostają poważne kwestie" - czytamy w oświadzczeniu kancerlarii premiera. Dochodzi do tego zapewnienie, że w negocjacjach " osiągnięto pewien postęp" od czasu listu, jaki Cameron wysłał do Donalda Tuska.Przedstawił w nim listę żądanych przez siebie reform. Ale z treści oświadczenia wynika, że Cameron akceptuje, że - jak to ujęto- "wszystkiego nie da się załatwić za jednym zamachem". Powód? Skala reform jest zbyt duża. "Zamiast tego powinniśmy podtrzymać tempo dyskusji i wykorzystać grudniowy szczyt na konkretne rozmowy o zmianach w każdym z omawianych obszarów" - czytamy w dokumencie.

A jaki termin porozumienia wchodzi w grę? Szef Rady Europejskiej Donald Tusk pisze na Twitterze o lutym przyszłego roku.

Premier Cameron domaga się od Unii wielu szeregu reform - między innymi dotyczących ograniczenia dostępu imigrantów do części zasiłków. Obiecał Brytyjczykom, że wynegocjuje owe zmiany, a potem ogłosi referendum, w którym obywatele zdecydują czy chcą pozostania w zreformowanej Wspólnocie.